Przyznaję się bez bicia - to jeden z moich ulubionych gatunków. Miłość i zdrada, bohaterowie czarni i biali, a wszystko skrzy się od złota na królewskim dworze.
Według mojej Babci tego typu książki nie mają absolutnie żadnej wartości, C. patrzy na mnie z lekkim politowaniem, jak z wypiekami na twarzy opowiadam mu o nieszczęśliwe zakochanej w trubadurze księżniczce. A ja daję się takim powieściom pochłonąć całkowicie, wyobraźnia działa na najwyższych obrotach, i nie słyszę, gdy ktoś coś do mnie mówi. Romanse (ale tylko historyczne!) zabierają mnie w zupełnie inny świat, odrywają od rzeczywistości. Zawsze dobrze się kończą, miłość zwycięża wszystkie przeciwności, źli i okrutni zostają odpowiednio ukarani, i przez chwilę można wierzyć, że to prawda.
Zemsta róży Nicole Galland czekała na półce dość długo. Jakoś mi umykała między innymi pozycjami. Na szczęście w końcu po nią sięgnęłam - i przepadłam.
Akcja dzieje się na dworze cesarza Konrada, władcy naprawdę dającego się lubić, choć ma też swoje na sumieniu (cóż by był z niego za cesarz, gdyby nie miał). Konrad jest postacią fikcyjną, inspiracją dla jego powstania był bohater trzynastowiecznej Roman de la Rose Jeana Renarta. Miejsca i pozostali bohaterowie to mieszanina prawdy i fikcji - książki nie należy więc traktować poważnie pod tym względem. Historii nikt się z niej nie nauczy. Ale zabawy jest przy niej mnóstwo.
Pozostali bohaterowie to Lienor i jej brat Willem. Szlacheckie pochodzenie nie uchorniło ich przed utratą majątku - zdani na łaskę kuzyna, żyją na obrzeżach cesarstwa. Willem jednak jest wiernym poddanym, co postanawia wykorzystać Jouglet - trubadur jego wysokości. Jouglet darzy rodzeństwo prawdziwą sympatią, i poprzez małżeństwo Lienor z cesarzem chce pomóc odzyskać należny im majątek. Na drodze jednak stają mu kardynał Paweł, brat Konrada oraz wuj Willema, którzy ze względów politycznych pragną, aby cesarz poślubił dziewicę z Besancon. Plany Jougleta są również zagrożone przez Marcusa - najbliższego człowieka Konrada. Zakochany do szaleństwa, zrobi wszystko, aby zdobyć damę swego serca.
Nasi bohaterowie są barwni, ale też przewidywalni. Ciekawie zbudowana fabuła nie zaskakuje, a mimo to trzyma w napięciu. Klasyka gatunku - jeśli lubicie romanse (historyczne!), ten spodoba Wam się z pewnością. Jeśli nie - nie zawracajcie sobie głów.
Zemsta róży
Nicole Galland
Wydawnictwo Dolnośląskie
Wrocław, 2007
To zdecydowanie nie dla mnie, nie lubię takich historycznych powieści.
OdpowiedzUsuńDla mnie jak najbardziej tak, lubię czasem przeczytać lekką książkę, romans na tle historycznym i mimo, że są one przewidywalne to troszkę odciągają nas od rzeczywistości:)
OdpowiedzUsuńOj bo nieważne co inni uważają za dobre. Ważne co nam sprawia radość :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam za takimi historycznymi działami, ale kto wie po Twojej recenzji może zerknę :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja mnie zaintrygowała i jestem gotowa oddać się lekturze :)
OdpowiedzUsuńNie lubię takich treści, ale absolutnie lubię, gdy ktoś umie sie podzielić swoimi wrażeniami. Z przyjemnością poczytalam recenzji.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże nie czytać, ale oglądać uwielbiam - przepadam za filmami kostiumowymi z romansem w tle :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam romanse historyczne :) Książki i filmy tego gatunku pożeram jak szalona. Jest dokładnie tak jak piszesz,porywają w inny świat i odrywają od rzeczywistości. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń