Jestem kobietą (tak, wiem; po długości większości postów można się tego domyślić bez większego trudu), i lubię być adorowana. Oczywiście, w granicach rozsądku i przyzwoitości, a najlepiej to przez mojego C. Czasem jednak ciężko jest mi uwierzyć w jego obiektywizm (powiedzenie, że miłość jest ślepa, ma w sobie sporo prawdy); gdy więc ktoś zupełnie obcy i niezobligowany wykazuje uznanie, robi mi się niezwykle miło.
Co prawda tym razem sprawy przybrały nieco uciążliwy obrót, gdyż nowy kolega w pracy nieopatrznie spytał o mój status szefa. I choć zapał kolegi zdecydowane ostygł na wieść, że w przyszłym roku mam zamiar wyjść za mąż, szef nadal ma używanie z jego tęsknych spojrzeń. Trochę mi nawet żal biedaka... Niemniej, moje kobiece ego umościło się na miejscu z nieskrywanym ukontentowaniem.
Choć prawdę powiedziawszy, i tak wolę, kiedy chwalone są moje wypieki.
Pozostając w temacie kobiecości, mam dzisiaj dla Was ciasto na cześć kobiety nazwane. Kobiety nie byle jakiej, bo brytyjskiej królowej Wiktorii. Słyszał o nim chyba każdy; ja dopiero niedawno spróbowałam go po raz pierwszy. Sięgnęłam po przepis Marian Keyes z jej Saved by cake; oczywiście, z lekkim twistem. Do pysznej samej w sobie frużeliny truskawkowej dodajemy odrobinę czarnego pieprzu; dzięki temu każdy kęs pozostawia po sobie delikatną ostrość na języku. Ciasto, ze zwykłego biszkoptu z truskawkami, zmienia się w wyjątkową ucztę, zdecydowanie godną królewskiego podniebienia. Jestem pewna, że nawet wybredna królowa Wiktoria nie zdołałaby się oprzeć dokładce.
Truskawkowe pyszności znajdziecie dzisiaj również u Chantel.
Truskawkowe pyszności znajdziecie dzisiaj również u Chantel.
Kanapka Wiktorii
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20 cm)
ciasto:
- 200 g miękkiego masła
- 150 g cukru
- 4 jajka
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 200 g mąki pszennej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
nadzienie:
- 350 g truskawek
- 6 łyżek wody
- 1 listek żelatyny
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 40 g cukru
- 1/2 łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
- 150 ml śmietany kremówki
- 50 g serka mascarpone
dodatkowo:
- 2 łyżki cukru pudru
- 3 truskawki
Dna dwóch tortownic o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia, boki posmarować masłem.
Masło utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Po jednym wbijać jajka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Mąkę przesiać, wymieszać z proszkiem. Partiami dodawać do ciasta, miksując na najniższych obrotach miksera.
Ciasto przełożyć do form, wyrównać wierzch.
Piec w 180 st. C. przez 20 minut, do suchego patyczka.
Przestudzić w formie, następnie wyjąć na kratkę i ostudzić całkowicie.
Truskawki umyć, odszypułkować. Włożyć do garnuszka z 3 łyżkami wody, cukrem i pieprzem, zagotować.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Mąkę rozmieszać z pozostała wodą. Wlać do truskawek, dobrze wymieszać, chwilę gotować(tylko żeby mąka straciła smak surowości, owoce nie powinny się rozpadać). Zdjąć z palnika, dodać odciśniętą żelatynę, dobrze wymieszać. Odstawić do całkowitego ostudzenia, a następnie schłodzić w lodówce, aż masa zacznie gęstnieć.
Kremówkę ubić na sztywno z mascarpone.
Ułożyć blat ciasta na paterze lub talerzu, wyłożyć śmietanę. Na wierzchu ułożyć truskawki, przykryć drugim blatem. Wierzch oprószyć cukrem pudrem, udekorować truskawkami.
Przechowywać w lodówce.
Smacznego!
Mój krótki prawie urlop już się kończy; jutro z powrotem do pracy. I choć samo przebywanie w nowym domu sprawia mi mnóstwo frajdy, nie mówiąc już o tych wszystkich przyjemnościach, które tylko na mnie czekają (kąpiel w wannie, przesiadywanie w ogródku, jedzenie z grilla), to miło będzie znów pomalować czekoladą...