Wyprawa do Kopenhagi? No cóż. Minęła spokojnie. Pociąg jedzie prawie trzy godziny, ale w doborowym towarzystwie czas mija szybko. Dużo się śmiałyśmy, trochę rozmawiałyśmy o poważnych sprawach. Dostałyśmy śniadanie, nieograniczony dostęp do kawy sprawił, że toaletę musiałam odwiedzać często, jednak zbawienny był dla osoby, która kompletnie odzwyczaiła się od wstawania o barbarzyńskiej porze, jaką jest wpół do piątej rano. Ciemno, zimno... Cieszę się ogromnie, że na co dzień już nie muszę tego robić.
Spotkanie? Było krótsze, niż myślałam (na szczęście), za to nudne jak flaki z olejem (jak mawia Babcia). Ale swoje odsiedziałam, uśmiechałam się nawet; myślę, że całkiem przyjaźnie. Po czym spędziłam kolejne trzy godziny w pociągu... Tu dwie panie konduktorki na nas nakrzyczały, że przecież siedzimy w wagonie, w którym obowiązuje cisza, a my co? Śmiejemy się tak, że gdyby nie dźwiękoszczelne drzwi, to by nas w całym pociągu słychać było. Na szczęście obie szybko się zreflektowały i przeprosiły za pomyłkę. Droga więc minęła nam radośnie, z kawą, czekoladkami, które dostałyśmy, i muffinami, które dla nas zabrałam (moje towarzyszki podróży, wcinając z apetytem, wyśmiewały się z tego, że zawsze mam ze sobą ciasto. Ciekawa jestem, czy by się tak śmiały, jakby musiały całą drogę jechać głodne...).
Wróciłam do domu wcześniej, niż myślałam, ale i tak byłam zmęczona okrutnie. Po niemal nieprzespanej nocy i długiej podróży, kiedy napięcie już opadło (nieco się tym spotkaniem denerwowałam), przespałam jednym cięgiem dwanaście godzin. Ach, jak mi było dobrze...
Porozumienie nie zostało osiągnięte, czeka mnie więc przynajmniej jeszcze jedna podróż. Zanim jednak terminy zostaną ustalone, może minąć sporo czasu... Póki co więc, nie muszę o tym myśleć.
Pogoda jest, jaka jest. U nas ciągle popaduje, wieje niemiłosiernie, jest coraz chłodniej. Zamiast herbaty mrożonej pijam gorącą, mam już za sobą pierwszy kubek kakao. Na przekór - dla Was mam dzisiaj lody.
Lody malinowe z rozmarynem zobaczyłam pierwszy raz w którejś z moich książek, chociaż oczywiście, gdy już chciałam się za nie zabrać, nie mogłam znaleźć przepisu. Zadziałałam więc intuicyjnie, i lody wyszły jak marzenie.
Lody przygotowałam na żółtkach, są więc absolutnie cudownie kremowe. Mają śliczny kolor, są mocno owocowe (nie jak sorbet, ale zadowalająco), z lekką nutą rozmarynu w tle. Gdybym dodała posiekany rozmaryn, pewnie jego smak byłby wyraźniejszy (i jeśli chcecie taki efekt osiągnąć, to polecam ten sposób), nie chciałam jednak niczym zakłócić idealnie kremowej konsystencji.
Przygotowałam je z malin, które sami zebraliśmy w lesie, narażając się na ataki ze strony wielgachnych pokrzyw i straszliwie strasznych pająków. Udało się zebrać raptem trzysta gram; poza tym nie były specjalnie zachwycające. Małe, troszkę zgniecione, średnio słodkie. Na lody jednak - idealne.
Lody malinowo-rozmarynowe
Składniki:
(na 800 ml lodów)
- 300 g malin
- 200 ml mleka
- 3 gałązki rozmarynu
- 100 g cukru
- 3 żółtka
- 150 ml śmietany kremówki (38%)
Mleko zagotować z całymi gałązkami rozmarynu, ostudzić.
Gdy mleko całkowicie ostygnie, wyjąć rozmaryn, zagotować raz jeszcze. W tym czasie ubić żółtka z cukrem na puszystą, jasną masę. Powoli wlewać mleko do żółtek, cały czas mieszając. Przelać masę z powrotem do garnuszka, podgrzewać, cały czas mieszając (nie gotować!), aż masa nieco zgęstnieje. Zdjąć z palnika, przecedzić, ostudzić.
Maliny zmiksować blenderem, przetrzeć przez sitko, żeby pozbyć się pestek.
Malinowe puree wymieszać z masą jajeczną i kremówką na gładką masę. Przelać do maszyny do lodów, a po zakończeniu jej pracy do plastikowego pojemniczka na lody. Zamrozić.
Smacznego!
A jutro, zamiast bułek, będzie coś pysznego. Z jeżynami. A jak!
Ja zaczęłam znów romans z malinową herbatą. Brr, zimno. Ale lody tak szybko nie znikną z mego menu, malina i rozmaryn? Pychota :)
OdpowiedzUsuńDoskonałe połączenie ! :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe połączenie, maliny i rozmaryn:). Podobno w Szczecinie można już w jednym miejscu dostać lody ogórkowe i z bobu, ale jeszcze nie próbowałam. A jak wrażenia z Kopenhagi? Warto odwiedzić?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Tym razem przeszłam się tylko z pociągu do biura i z powrotem, ale kiedyś byłam cały weekend i mi się podobało :) Ciekawe, duże miasto, wiele miejsc wartych obejrzenia. Ale mieszkać tam bym nie chciała...
UsuńA cenowo jak? Słyszałam wiele opowieści o cenach z sufitu, najtańszym hotelu za 500zł, czy to prawda, czy tylko mity?
UsuńCóż, nigdy nie spałam w hotelu w Kopenhadze. Ale z tego, co sprawdzałam, to lekka przesada. Oczywiście, jeśli interesują Cię hotele z czterema gwiazdkami, to faktycznie, poniżej 500 zł się nie uda. Jeśli natomiast pasuje Ci niższy standard lub czy też wynajem pokoju, to uda się taniej.
UsuńGeneralnie kraje skandynawskie są drogie, Kopenhaga, jako stolica Danii, nie jest tu wyjątkiem. Ale jak się poszuka, to się znajdzie coś, na co można sobie pozwolić bez jednoczesnego bankructwa ;)
Dzięki za informacje:). Czyli nie jest tak źle. Do tej pory myślałam, że ta cena dotyczy nawet hoteli w stylu Etap. Od dawna mam ochotę na zwiedzenie Skandynawii, ale zawsze jakoś mnie te ceny powstrzymywały.
UsuńNo i następne lody wpadają do kolejki...do zrobienia :)!
OdpowiedzUsuńNa pewno lodziki były przepyszne :) uwielbiam maliny :)
OdpowiedzUsuńBardzo odważne połączenie, musi być przepysznie! :)
OdpowiedzUsuńPerfekcyjne lody po prostu!
OdpowiedzUsuńKiedy ja w końcu zabiorę się za domowe lody? A Kopenhagi zazdroszczę: ))
OdpowiedzUsuńMm ciekawe połączenie, to musi smakować nieziemsko :> Wyglądają jak z najlepszej cukierni :>
OdpowiedzUsuńWow jakie ciekawe połączenie. Maliny i rozmaryn? Chętnie poproszę takie lody :)
OdpowiedzUsuńTo dopiero wygląda pysznie, fajne połączenie smaków
OdpowiedzUsuńAle świetny duet! *.*
OdpowiedzUsuńCudowny kolorek :) Aż chciałoby się zjeść! U nas też już pogoda nie rozpieszcza - wieje i czuć nadchodzącą jesień!
OdpowiedzUsuńostatnio na youtube oglądałam połączenie przepis z połączeniem malin i rozmarynu, zastanawiałam sie jak smakuje (chyba to była tarta?) a Ty serwujesz takie lody:) które do tego wyglądają bajecznie:)
OdpowiedzUsuńniestety i u nas jesiennie, popaduje codziennie:(
bardzo fajne połaczenie; ciekawa jestem smaku
OdpowiedzUsuńPołączenie owoców z rozmarynem to jedno z moich ulubionych, lody prezentują się wspaniale:-)
OdpowiedzUsuńMniam! Poproszę jedną gałkę ;)
OdpowiedzUsuńmmm.....aż jestem ciekawa jaki smak wyszedł z rozmarynem :)
OdpowiedzUsuńTakiej kombinacji smaków jeszcze nie próbowałam:)
OdpowiedzUsuńNigdy bym sama nie wpadła na takie połączenie ;)
OdpowiedzUsuńciekawa kombinacja :)musiały być pyszne
OdpowiedzUsuńBardzo kuszące połączenie. Mam ogromną chęć wypróbować przepis :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł połączenia malin z rozmarynem... już nie mogę się doczekać, żeby to wypróbować.
OdpowiedzUsuńWspaniałe połączenie smaków!
OdpowiedzUsuńMalina i rozmaryn... Hmm brzmi intrygująco... Zeby sie przekonać muszę koniecznie zrobic... Bo ciekawość mnie zżera jak to moze smakować ;)
OdpowiedzUsuń