No dobrze. Mimo choroby, pracy i śniegu doszłam do wniosku, że nie może być tak zupełnie nieświątecznie. Chcę czy nie - mamy Wielkanoc! Postanowiłam więc jednak przygotować paschę...
Pascha intrygowała mnie od pierwszych blogowych Świąt. W domu nie przygotowywało się tego smakołyku - ani Mama, ani Babcie nigdy jej nie robiły. Nie mam pojęcia, czy kiedyś próbowałam jej u którejś z koleżanek - jeśli tak, zupełnie tego nie pamiętam. I choć proces przygotowania paschy jest dość czasochłonny, postanowiłam podjąć wyzwanie.
Znalezienie odpowiedniego przepisu zajęło mi dłuższą chwilę. U Asi zobaczyłam paschę chałwową, która spodobała mi się od razu. Bardzo lubię chałwę, a że jeszcze troszkę miałam, postanowiłam wykorzystać ją właśnie teraz. Okazało się jednak, że potrzebny jest mi twaróg... A w Danii kupienie twarogu jest niemożliwe. Sprawę z sernikami obeszłam dość łatwo, piekąc je na serku kremowym, ale pascha na Philadelphii...? Nawet jak dla mnie to zbyt duży fusion... Dlatego szukałam dalej. Na szczęście u Abbry znalazłam pachę, do której przygotowujemy twaróg własnoręcznie. Idealne rozwiązanie! Czym prędzej kupiłam kwaśną śmietanę, i zabrałam się za gotowanie.
Okazuje się, że zagotowanie dwóch litrów mleka trwa. Naprawdę długo. Później idzie już zdecydowanie szybciej - grudki sera pojawiają się niemal od razu po dodaniu masy jajeczno-śmietanowej. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłam, gotowałam więc, aż mleko straciło swój mleczny kolor. Serek wyszedł, więc chyba nic nie zepsułam.
Reszta przygotowań rozłożona jest w czasie, zdecydowanie nie jest to przepis ekspresowy. Wiem, że w tym roku nikt z Was nie zdąży z niego skorzystać, ale może przed kolejną Wielkanocą komuś się przyda. Pascha bowiem wyszła smakowita... Musiałam przyzwyczaić się do tego smaku - taka ilość masła jednak robi swoje. Zdecydowanie zyskuje po nocy spędzonej w lodówce, kiedy przejdzie aromatem rumu z rodzynek. Tak naprawdę mam już pomysł na przyszłoroczną, co świadczy tylko o tym, że naprawdę przypadła mi do gustu. Polecam serdecznie.
Chciałabym też życzyć Wam wesołych Świąt, rodzinnych, pełnych śmiechu i radości. I wiosny!
Pascha chałwowa
Składniki:
(na miskę o pojemności 1,5-2 l)
- 2 l mleka
- 500 g kwaśnej śmietany
- 6 jajek
- 250 g miękkiego masła
- 140 g cukru pudru
- 100 g chałwy waniliowej
- 50 g rodzynek
- 50 ml ciemnego rumu
dodatkowo:
- 50 g kandyzowanych wiśni
- cukrowe perełki
Mleko zagotować. Jajka roztrzepać ze śmietaną, powoli wlewać do gotującego się mleka, cały czas mieszając. Kiedy oddzieli się serwatka, zdjąć z ognia i ostudzić.
Sitko wyłożyć podwójną warstwą gazy, wyłożyć odciśnięty ser. Zostawić na noc do odcieknięcia.
Rodzynki zalać rumem, zostawić na noc.
Następnego dnia jeszcze raz odcisnąć. Ser powinien być sypki.
Masło utrzeć z cukrem pudrem na puszystą, jasną masę. Po łyżce dodawać ser, cały czas miksując. Chałwę drobno pokruszyć, dodać do masy. Wymieszać.
Rodzynki odcisnąć, dodać do masy serowej. Wymieszać.
Miskę wyłożyć podwójną warstwą gazy, wyłożyć masę serową, dobrze docisnąć. Zawinąć brzegi gazy na masę, schłodzić w lodówce przez noc.
Rano odwinąć gazę, wyłożyć paschę na talerz, zdjąć gazę z wierzchu. Udekorować kandyzowanymi wiśniami i cukrowymi perełkami.
Smacznego!
Dziś obudziło mnie słonko. Naprawdę! I choć w parku nadal są miejsca, gdzie zapadam się w śnieg niemal po kolana, to jakoś tak inaczej powietrze zapachniało... Mam nadzieję, że tym razem wiosna nie odpuści tak łatwo.
U mnie też nigdy nie było tradycji podawania paschy. Ale pascha wygląda tak apetycznie, że chyba w przyszłym roku będzie trzeba ją przygotować :)
OdpowiedzUsuńWesołych i pysznych Świąt życzę.
OdpowiedzUsuńA taka pascha to niebo w gębie.
szacunek za przygotowanie swojego twarogu ;) pascha wyglada cudownie!
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za ten własny twaróg:) Ja bym pewnie odpuściła.. w sumie nigdy nie jadłam paschy i nigdy mnie nie kusiło żeby ją zrobić, ale Twoja wygląda świetnie, a z chałwą pewnie też świetnie smakuje:)
OdpowiedzUsuńU Ciebie słońce, a u nas śnieg :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie na którymś blogu czytałam, o tym sposobie na paschę. Była z kawałkami czekolady.
Ponieważ nic mi się nie chce, a na święta jadę na gotowe - zrobię nam paschę po świętach :)
Wszystkiego dobrego.
Piękna!
OdpowiedzUsuńNiespotykanie spokojnych i radosnych Świąt Wielkanocnych
pełnych słońca w sercu i na niebie
urokliwej atmosfery skąpanej w autentycznej życzliwości!
Piękna Ci wyszła ;) też nigdy nie robiłam paschy :) Wesołych!
OdpowiedzUsuńZDROWYCH ,POGODNYCH I SZCZĘŚLIWYCH ŚWIĄT
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie, za to, ze "popelnilas" swoj wlasny twarog :) Ja podchodze do tych przepisow troszke jak pies do jeza he he Tutaj w UK twarog mozna juz dostac, ale pamietam te czasy, zanim Polska przystapila do EU nie bylo w ogole polskich produktow... Ciekawa jestem dlaczego nie ma twarogu w Danii, zdziwilo mnie to...
OdpowiedzUsuńPascha prezentuje sie wysmienicie! A do tego dodatek chalwy powoduje u mnie slinotok :))
Pozdrawiam wiosennie!
Mleko mozna najpierw podgrzac w mikrofali :)
OdpowiedzUsuńA slonko i tutaj zaczelo niesmialo wychylac sie zza chmur. Od razu chce sie zyc!
Marionetka - twaróg tylko w polskim sklepie, a najbliższy jest niestety jakieś 50 km od mojego miejsca zamieszkania. Szybciej było zrobić swój ;)
OdpowiedzUsuńMaggie - jak się ma mikrofalę :P Moja dzisiaj właśnie pojechała w swą ostatnią podróż... ;)
Bardzo dziękuję za życzenia :)
pascha z chałwą-brzmi ciekawie.Moja w tym roku nie trafiła na blog,doczeka się za rok
OdpowiedzUsuń:)
ŁAŁ. Ale czadowo wygląda! Uwielbiam paschę. Uwielbiam chałwę. Przepis daję żonie :D może wspólnymi siłami popełnimy coś tak pysznego.
OdpowiedzUsuńNo i ten "własnoręcznie" robiony ser! Szacun.