Dzisiaj nie będzie przepisu, za to... Hmm... Obiecam Wam garść inspiracji. Co Wy na to?
Jakiś czas temu zapytałam, czy chcielibyście poczytać o moich kulinarnych inspiracjach. Mam ich całe mnóstwo - internet, szczególnie Wasze blogi, oglądam programy kulinarne (czasami, ostatnio coraz częściej w sumie...), ale przede wszystkim książki. Moją miłość do czytania już z pewnością zauważyliście. Takim samym uczuciem darzę pozycje traktujące o gotowaniu, a szczególnie pieczeniu. Uwielbiam oglądać kolorowe zdjęcia, przeglądać przepisy na przeróżne pyszności, szukać... No właśnie - inspiracji! Książki o tematyce wszelakiej kupuję bez opamiętania, co owocuje brakiem miejsca i brakiem czasu na tak dokładne zapoznanie się ze wszystkimi, jakbym sobie życzyła. Mam pozycje, z których nigdy nic nie ugotowałam. Powoli się uczę, jak wybierać tylko te dobre, wartościowe. Szukam książek ulubionych kucharzy, tych polecanych przez znajomych. I o tym chciałabym Wam napisać - jak wybieram to, co kupuję. Co kupuję, co mi się podoba, czego szukam, a czego unikam. O zdjęciach, przepisach, autorach. Może przekonam Was do kupna niektórych, może uratuję przed inwestycją w książkę, która Was nie zainteresuje. Mam nadzieję, że będziecie czytać z przyjemnością.
Mam książki po polsku, angielsku i duńsku. Wiem, że te ostatnie mało kogo zainteresują, ale bez problemu można dostać wydania angielskie lub polskie. Nie zrażajcie się więc tym lingwistycznym drobiazgiem, proszę.
Tak wygląda moja półka z książkami. Dziwnie, ja wiem... Głównie dlatego, że regał leży, a nie stoi. Z bardzo prozaicznego zresztą powodu - jest za wysoki, żeby go postawić. Albo pokój zbyt niski... Zależy, jak na to spojrzeć. W każdym razie regał leży sobie na boczku, a więc książki też leżeć muszą.
Jeśli któraś z nich szczególnie Was zainteresuje - koniecznie dajcie znać. Jeśli któreś macie, lubicie lub nie - też napiszcie. Bo Wasze inspiracje interesują mnie szalenie!
(Jeśli chcecie bliżej przyjrzeć się temu, co na tej półce właściwie jest, kliknijcie w zdjęcie - zobaczycie je w powiększeniu, zdecydowanie bardziej wyraźne).
Pierwszą książką, o której napiszę, będzie... A co tam - niespodzianka! W każdym razie korzystam z niej na tyle często, że mogę polecić z czystym sumieniem.
Już niedługo...
Książki po duńsku- brzmi ciekawie:)
OdpowiedzUsuńmaaało! trzeba zbierać :).. my już niestety idziemy w dwa rzędy na regale, stolik z ikei, ksiązki pod stolikiem z ikei i strach, kiedy zliczam je finansowo:(
OdpowiedzUsuńNie widać wszystkich wyraźnie. Nawet w powiększeniu. Wypatrzyłam wyśmienite "Ciasta" jednego z moich ulubionych autorów: Michelle'a Roux. Jeszcze Desery Pierre'a Herme. Tę czytuję, uważam za skarbnicę wiedzy, ale żadnego przepisu chyba nie wypróbowałam. Jest jeszcze parę książek znanych mi autorów, które przekartkowałam w księgarniach, a na które się nie skusiłam. Może jeszcze :). Ciekawa jestem, którą pierwszą opiszesz.
OdpowiedzUsuńchyba nie mam żadnej z nich, choć kilka znajduje się na mojej liście (te z Sophie i ta z Julią :) The Art of Cooking wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWidzę kilka pozycji które posiadam, ale z przykrością stwierdzam, że Twoja półka jest dużo obszerniejsza niż moja :)
OdpowiedzUsuńOstatnio jestem wielką fanką książek kucharskich z lat 40-50. A wielką przeciwniczką książek celebrytów.
OdpowiedzUsuńWracam się poprawić :D Najstarsza książka jest z 54r. Wątpię żeby w latach 40 coś drukowali.
UsuńMnie ta "Nordisk Bagebog" interesuje. I to bardzo. Bo na czym jak na czym, ale na wypiekach Skandynawowie znaja sie jak malo kto...
OdpowiedzUsuńimponujący księgozbiór :)
OdpowiedzUsuńJestem za opcją, że pokój jednak jest za niski ;)
OdpowiedzUsuńZnasz duński? Stąd obecność książek w tym języku?
ps. mam 3 małe czerwone książeczki, w tym desery również. Ciekawe, że polskie wydanie wygląda tak samo :)
Znam, to za dużo powiedziane. Ale się uczę :) No i słownictwo w kwestii ciast i deserów mam opanowane już całkiem nieźle ;)
OdpowiedzUsuńMoże dobrym pomysłem byłby napisać posta z listą wszystkich ksiażek kulinarnych, które posiadasz ;)
OdpowiedzUsuńPowinnam spróbować :) Mam już ich całkiem sporo, i ciągle marzą mi się kolejne...
OdpowiedzUsuń