Pogoda, znów, typowo duńska, czyli przez cały dzień leje. Wypatrzyłyśmy z Ptysią raptem pięć minut nieco mniej ulewnego deszczu, ale i tak po szybkim załatwieniu potrzeb od razu chciała wracać do domu. A ja, muszę przyznać, skwapliwie na to przystałam, bo na spacery przy takich warunkach pogodowych to chyba nikt ochoty nie ma.
Gdy już rozebrałam się ze wszystkich kurtek i swetrów, a Ptysi wytarłam łapki, udałam się do kuchni. Bo co może lepiej poprawić humor, niż pół godzinki spędzonej w otoczeniu ulubionych sprzętów i cudownych aromatów...? Ano nic. Przynajmniej ja tak uważam. Razem z dziewczynami umówiłyśmy się na wspólne smażenie arabskich placuszków, i to właśnie za ich przygotowanie się zabrałam.
Nie są trudniejsze od zwykłych naleśników, za to wyglądają naprawdę ciekawie. Smażymy je tylko z jednej strony, w związku z czym wierzch jest pełen uroczych bąbelków. Dodatkowo sklejamy je delikatnie w kształt rożka, następnie wypełniamy nadzieniem, i można się zajadać. A są pyszne - leciutkie i delikatne. Truskawki i serek z wodą różaną świetnie do nich pasują, przy czym ta ostatnia zdecydowanie podkreśla ich arabskie pochodzenie. Do tego chrupiące płatki migdałów i odrobina miodu, i pyszne śniadanie gotowe. Później dzień, mimo deszczu, po prostu musi być udany.
Jeśli placuszki nie będą Wam się chciały sklejać, nic nie szkodzi, ale głównym powodem może być zbyt duża moc palnika. Przez to spód robi się zbyt chrupki, placuszki będą pękać i się prostować. Mi się tak zdarzyło z pierwszą partią; kolejna wyszła idealnie.
Razem ze mną katayef przygotowała Ania.
Moje pochodzą z przepisu Malwinny; podobno można przygotować je również na drożdżach - z pewnością niedługo usmażę również taką wersję.
Katayef z serem i truskawkami
Składniki:
(na 10 placuszków)
- 85 g mąki pszennej
- 155 ml mleka
- 1 łyżka cukru pudru
- 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
nadzienie:
- 85 g serka kremowego
- 40 g jogurtu naturalnego
- 1 łyżka cukru pudru
- 1 łyżeczka wody różanej
- 125 g truskawek
- 50 g miodu
- 10 g płatków migdałowych
Mąkę i cukier puder przesiać, wymieszać z proszkiem. Dodać mleko, dokładnie wymieszać trzepaczką, żeby nie było grudek. Odstawić na minimum 15 minut.
W tym czasie serek, jogurt, cukier puder i wodę różaną wymieszać na gładką masę. Truskawki umyć, odciąć szypułki, pokroić na połówki lub ćwiartki.
Płatki migdałowe lekko podrpażyć na suchej patelni.
Ciasto wykładać małymi porcjami na rozgrzaną patelnię, smażyć na małej mocy palnika tylko z jednej strony, aż wierzch będzie ścięty. Usmażone placuszki zdejmować z patelni, ściskać palcami z jednej strony, formując rożki.
Ciepłe placuszki wypełniać kremem i truskawkami, posypać migdałami i polać miodem.
Smacznego!
Paskudna pogoda ma zasadniczo jeden plus - nie chce się człowiekowi z domu wychodzić, więc mój projekt znacząco posunął się na przód. Mam nadzieję jutro go skończyć, a potem pozostanie już tylko stresowanie się poniedziałkiem...
Przepis bierze udział w V Festiwalu Kuchni Arabskiej organizowanym przez Pannę Malwinnę.
Jakie ciekawe placuszki, warto je zrobić, bo wyglądem kuszą:)
OdpowiedzUsuńAle fajnie wyglądają :-) Musze sobie takie zrobić :-)
OdpowiedzUsuńCiekawe placuszki, takich jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńJakie to cudne,zapisuję przepis!
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam, a wyglądają wspaniale!! :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to Ty czarujesz w kuchni :)
OdpowiedzUsuńWyglądają przepysznie
OdpowiedzUsuńFajnie, że są takie miejsca gdzie można posiąść wiedzę kulinarną z różnych krańców świata :) Wyglądają obłędnie, zapisuję do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńBardzo zaintrygowała mnie w tym przepisie woda różana? Jak to się robi, albo gdzie to się kupuje? Mój Kacperek w przeciwieństwie do Ptysi chyba bardzo lubi deszcz. U nas dziś od rana leje jak z cebra, ale i tak rano uchyliłam balkon. Po jakiejś godzinie zaczęłam się rozglądać, gdzie jest mój kotek, nigdzie go nie było. W końcu zastałam go na balkonie siedzącego w swoim pudełku. Wprawdzie mamy dach nad balkonem, ale zacinało i było mokro, a ten sobie siedział i dumał. Wdał się w Pańcię;).
OdpowiedzUsuńMożna kupić w sklepach z kuchniami świata czy coś takiego, tutaj znalazłam na przykład: http://ambic.pl/sklep/tag/product/list/tagId/168/ :)
UsuńJa nie jestem wielką fanką, bo tak trochę pachnie perfumami... Ale w małych ilościach potrafi zmienić zwykły deser w prawdziwą ucztę :)
A ja zawsze myślałam, że koty generalnie wody nie lubią...
Bardzo ciekawy przepis, wyglądają świetnie!!
OdpowiedzUsuńFantastyczny deser:) ... i na dodatek uroczo wygląda:)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszły. Ja na pewno je zrobię i tym razem na proszku bo z tego co widzę szybciej się je robi. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPytałam męża i zna te placuszki ;) Jeszcze takich mu nie robiłam.
OdpowiedzUsuńWyglądają przecudownie :)
OdpowiedzUsuńAż proszą się, by je zjeść ;)
Z przyjemnością bym się poczęstowała :)
OdpowiedzUsuńPlacuszki wyglądają zachęcająco : )
OdpowiedzUsuńWyglądają niezwykle smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają - kusisz, kusisz :)))
OdpowiedzUsuńfantastyczne, nigdy dotąd podobnych nie widziałam
OdpowiedzUsuń