środa, 24 czerwca 2015

Bazyliowy creme brulee. Z truskawkami

Dziś pogoda znów nieprzyjazna - zimno, wieje straszliwie, i naprawdę ciężko uwierzyć, że to już zaraz lipiec... Zniechęcona, na dwór nie wychodzę - Ptysia również odmawia stanowczo zbyt długich spacerów, a co się będę sama włóczyć...
W związku z tym, zamiast letnich aktywności i kręcenia lodów, siadam na kapie z kubkiem gorącej herbaty i książką o jedzeniu. W przerwach szukam jakichś ciekawych przepisów, szczególnie nadających się w plener (mamy w planie dwa wypady, mam nadzieję, że pogoda dopisze). Drapię Ptysię za uchem, oglądam zaległe odcinki ulubionych seriali... Dobrze jest mieć wakacje.

Dzisiaj mam dla Was coś naprawdę niesamowitego. Zainspirowała mnie Ania swoim bazyliowym deserem. Ogólnie bazylię uwielbiam, stosowałam ją już w słodkich daniach i bardzo mi odpowiada jej świeży aromat. Pannę cottę lubię bardzo, ale creme brulee wręcz ubóstwiam. Kremowa konsystencja i chrupiąca cukrowa skorupka to proste, a zarazem ogromnie uzależniające połączenie. Nie potrafię, ba! Nawet nie próbuję się mu oprzeć. Postanowiłam więc te same smaki zamknąć w innym deserze. Efekt? Czysty obłęd!
Miękkie truskawki w słodkim syropie z lekką nutą bzu pod rozpływającym się na języku, wyraźnie bazyliowym kremem. I, oczywiście, pękająca pod naciskiem łyżeczki cukrowa skorupka... Czysta rozkosz.
Już nic więcej nie napiszę, tego po prostu trzeba spróbować.

Bazyliowy creme brulee z truskawkami

Składniki:
(na 7-8 porcji)
  • 375 ml śmietany kremówki (38%)
  • 200 ml mleka
  • 10 g bazylii (listki i łodyżki)
  • 4 żółtka
  • 40 g cukru
  • kilka kropli zielonego barwnika spożywczego
nadzienie:
dodatkowo:
  • 7-8 łyżeczek drobnego cukru trzcinowego
Bazylię posiekać. Zagotować razem z mlekiem i kremówką, odstawić na 3-4 godziny, żeby płyn przeszedł smakiem bazylii.

Truskawki odszypułkować, pokroić na ćwiartki. 
Cukier skarmelizować, dodać truskawki i syrop. Gotować, aż truskawki będą miękkie, a syrop mocno zgęstnieje - około 10 minut. Truskawki równomiernie rozłożyć do kokilek, zalać pozostałm syropem. Ostudzić.

Żółtka utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. W tym czasie ponownie zagotować śmietankę, odcedzić, powoli wlać do żółtek, cały czas mieszając. Masę przelać z powrotem do garnuszka, podgrzewać, aż nieco zgęstnieje. Nie gotować!
Zdjąć z palnika, dodać barwnik, wymieszać.
Krem delikatnie wlać do kokilek, zalewając truskawki. 

Na dnie formy położyć kuchenną ściereczkę, na niej ustawić kokilki. Formę wypełnić wodą do połowy wysokości kokilek.

Piec w 140 st. C. przez 60 minut.
Krem powinien być ścięty z wierzchu, ale ciągle lekko galaretowaty przy potrząśnięciu kokilką.

Ostudzić, a następnie schłodzić w lodówce przez 3-4 godziny.

Przed podaniem posypać cukrem, skarmelizować palnikiem.

Smacznego!

A teraz chyba spróbuję przekonać Ptysię do małego spaceru, w końcu mamy czerwiec, prawda...?

35 komentarzy:

  1. Pyszny pomysł na inną wersję creme brulee :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy i oryginalny pomysł! Deser wygląda super. U mnie na szczęście dziś w miarę ładna pogoda, troszkę niebo zachmurzone, ale ogólnie całkiem ciepło :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. bazylia i truskawka to świetny zestaw - ale żeby z creme brulee?
    no muszę przyznać, że jestem bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się dziś spacerowo przemogłam, w końcu zimno,nie zimno,mamy czerwiec:)
    Smakowita wersja creme brulee, zaskoczy gości;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż ślinka cieknie, taki apetyczny!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda wspaniale, bardzo pomysłowy deser! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Popatrz, to z bazylią tez można :) Taki prawdziwy brulee chodzi za mną od kilku dni :P

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne połączenie, uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. mniam! idealnie.... cieknie slinka na sam widok

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne, nie robiłam, ale będę musiała nadrobić zaległości i wypróbować :))

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo interesujący przepis :) mam ochotę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z wielką chęcią bym skosztowała :)

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie też zimno i kolejne przeziębienie na karku: ( jak tu, myśleć o lodach.....
    Super pomysłowy deser, zjadłabym z ogromną chęcią :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pychotka :) Chętnie schrupałabym jeszcze ciepły!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award - pytania na moim blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam ten krem,ale z bazyliową nutą nie jadłam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super! Uwielbiam truskawki z bazylią!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jadłam ten deser w tradycyjnej wersji kilka razy jest przepyszny

    OdpowiedzUsuń
  19. Gdybym miała palnik, na pewno bym go zrobiła. Marzy mi się już od jakiegoś czasu.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawa wersja tego deseru, wygląda pysznie:)

    OdpowiedzUsuń
  21. A mój palnikodmówił wspólpracy, jaka szkoda ;(

    OdpowiedzUsuń
  22. Coś wspaniałego... Jestem bardzo ciekawa smaku... :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo ciekawe połączenie. Intryguje mnie dodatek syropu z czarnego bzu :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak zwykle zaskakujesz połączeniem smaków:)! U mnie we wtorek i środę też był jakiś armagedon pogodowy. Kacperek był bardzo zawiedziony = dokuczliwy;) ze względu na to, że zamknęłam balkon na 2 dni. Jak zobaczyłam mojego Ragdolla na balkonie śpiącego w skrzyneczce i moknącego przy 12C, to stwierdziłam, że muszę go niestety pozbawić balkonowania. Jednak od wtorku maja u nas byc mega upały, więc jest dobrze:). A swoja drogą, to ta pogoda u mnie nie ma wyczucia, zawsze przegina w którąś stronę;).

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale to cudo i ten smak bazyliowy z truskawami. Uwielbiam to połączenie. Dla mnie magia smaku.

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo interesujące połączenie. Ja lubię połączenie truskawek z melisą, ale muszę spróbować z bazylią : )

    OdpowiedzUsuń
  27. jakie niezwykłe połączenie składników :) na pewno smakowało wyśmienicie :)

    OdpowiedzUsuń