Jeżynowe wino Jaonne Harris skończyłam już jakiś czas temu. Tak naprawdę najbardziej lubię pisać o książkach na świeżo, zaraz po przeczytaniu - wtedy wszystko doskonale pamiętam, emocje są ciągle żywe i wiem, na co szczególnie chcę zwrócić Waszą uwagę. Tym razem jednak nie miałam kiedy napisać tych kilku słów, jestem bowiem ogromnie zabiegana - wyjazd do Polski, przygotowania, powrót, sprzątanie, odkładanie wszystkiego na właściwie miejsca - zanim znów powrócę do rzeczywistości, potrzebuję kilku dni na ogarnięcie. Nawet, kiedy wyjazd to były zaledwie cztery dni. Skoro jednak w końcu mam chwilę, żeby spokojnie usiąść, opowiem Wam o Jeżynowym winie właśnie.
Czytałam wcześniej dwie powieści Harris - słynną Czekoladę, która stała się bestsellerem po nakręceniu filmu z Johnnym Deppem i Juliette Binoche (swoją drogą muszę gdzieś znaleźć Rubinowe czółenka, kontynuację Czekolady); oraz Dżentelmenów i graczy. Obie bardzo mi się podobały - autorka stworzyła naprawdę niesamowity klimat, zaczarowała mnie na kilka godzin. Może dlatego po Jeżynowym winie oczekiwałam bardzo dużo. Spodziewałam się, że powieść powali mnie na kolana - tak, jak poprzednie. Przeżyłam jednak rozczarowanie - książka jest dobra, warta przeczytania, ale przy innych powieściach Harris wydaje się... Nieco mniej interesująca. Niestety.
Bohaterem Jeżynowego wina jest Jay - pisarz w twórczym kryzysie. Kilka lat temu wydał swoją pierwszą powieść, która zrobiła furorę - była tłumaczona na wiele języków, zdobyła kilka prestiżowych nagród, wreszcie sprawiła, że Jay zarobił sporo pieniędzy. Ziemniaczany Joe to opowieść o młodości Jay'a, o wakacjach, które spędzał u dziadków w niewielkim, górniczym miasteczku; o jego przyjaźni z Joe - starszym panem, który potrafił wyhodować niesamowite rośliny, podróżował po całym świecie, skąd przywiózł mnóstwo, teraz już całkiem zapomnianych, nasion. Jednak książka ubarwiła prawdę - pokazała radosnego nastolatka i zawsze uśmiechniętego staruszka, który wprowadzał chłopaka w dorosłość. Tak naprawdę układ nie był idealny, wydarzenia potoczyły się nie tak, jak miały, a koniec ich przyjaźni sprawił, że Jay nigdy nie doszedł do siebie po stracie przyjaciela.
Kiedy więc Jay zauważył ogłoszenie o domu na sprzedaż we Francji, który tak przypominał domek z marzeń Joe, bez wahania dokonał zakupu. W ciągu kilku dni porzucił zwoje uporządkowane, nudne życie w Londynie, gdzie dorabiał jako autor podrzędnych czytadeł sf, i wyruszył na poszukiwanie... Szczęścia? Spokoju? Weny? A może wszystkiego po trochu...?
W małym miasteczku spotyka go mnóstwo niespodzianek - musi powoli zdobyć zaufanie mieszkańców, którzy są bardzo podekscytowani przybyciem znanego pisarza; odkryć tajemnicę pięknej sąsiadki, która go z jednej strony fascynuje, z drugiej nieco przeraża, odkryć rodzinne sekrety. W dodatku staje twarzą w twarz z Joe, który chce wyjaśnić nieporozumienia sprzed lat.
Brzmi interesująco, prawda? Bo naprawdę jest ciekawie, tylko, według mnie, nieco rozwlekle... Momentami się troszkę nudziłam - ale, jak już pisałam, możliwe, że zbyt wysoko ustawiłam poprzeczkę. Mimo wszystko z przyjemnością sięgnę po inne powieści Joanne Harris - lubię ten typ opowieści: obyczajowe z nutą tajemniczości, a czasem magii.
Jeżynowe wino
Joanne Harris
Prószyński i S-ka
Warszawa, 2000
jeżynowe wino... ciekawe jak smakuje ;)
OdpowiedzUsuń