Jestem zbulwersowana postawą mojego szefostwa. Zbulwersowana na tyle, że aż muszę się Wam wygadać.
Wyobraźcie sobie dziewczynę, która pracuje dla danej firmy na dwóch różnych stanowiskach. Ma kontrakty tylko na telefon - jeśli jest potrzeba, dzwonią do niej. Jednak jeden z szefów docenia ją na tyle, że woła ją bardzo często, ma niemal stałą pensję. Jednak ta druga praca podoba jej się bardziej, kiedy więc dowiaduje się, że w końcu, po roku, dostanie kontrakt na stałe, rezygnuje z tej pierwszej. Upragniony dzień nadchodzi - kontrakt podpisany. Szczęście jednak nie trwa długo - następnego dnia dostaje do podpisania pismo, że ona wcale tego kontraktu nie chciała... Firma nie może sobie pozwolić na jeszcze jednego pracownika, ale zauważyli to dopiero miesiąc po jego obiecaniu i dzień po podpisaniu. Bezczelność!
O tym, że moje i kilku innych osób dodatkowe godziny zniknęły nie wiadomo kiedy, nawet nie będę wspominać... I mamy się cieszyć, że nikogo nie zwolnili. No doprawdy! Jak tak można...?
Wybaczcie ten rozżalony ton, ale jestem rozczarowana i zawiedziona. Nie tyle faktem, że nie będzie tych godzin, ale sposobem, w jaki zostało to załatwione. Tak się nie robi, i już. Tylko co ja biedna mogę na to poradzić...? Ech...
Na pocieszenie i przegnanie smutków - długo wyczekiwany sernik. Mam wrażenie, że pieczony jadłam ostatnio bardzo, bardzo dawno temu. Okazuje się, że to ciut ponad dwa miesiące - może dużo, może nie. Dla mnie wystarczająco, żebym przeszukała kilkanaście książek i gazet w poszukiwaniu przepisu doskonałego. Znalazłam dwa, które mi się spodobały, ostateczną decyzję pozostawiając C. Wybrał cappuccino z Najlepszych serników świata. Mmm... Wybrał dobrze.
Sernik jest raczej ciężki - robiony na polskim twarogu, który sama zmieliłam. Zwarty, sycący. Wcale nie tak słodki, a chyba pierwszy raz w życiu zwiększyłam ilość cukru w stosunku do oryginalnego przepisu. Wlałam też więcej kawy, i uważam, że to dobry pomysł - sernik nadal jest bardziej cappuccino niż kawowy, ale smak jest na tyle wyraźny, że nie można pomylić go z niczym innym. Orzechowy spód genialnie komponuje się z całością, a bita śmietana na wierzchu sprawia, że jest wyjątkowo elegancki. Polecam wypróbować.
Sernik cappuccino na orzechowym spodzie
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 26 cm)
spód:
- 65 g ciastek digestive
- 175 g orzechów laskowych
- 50 g masła
masa serowa:
- 1 kg twarogu 3krotnie zmielonego
- 250 śmietany kremówki (38%)
- 200 g cukru
- 35 g budyniu waniliowego (proszek)
- 5 jajek
- 200 ml mocnej, ostudzonej kawy
dodatkowo:
- 150 ml śmietany kremówki (38%)
- 12 kawowych ziarenek z czekolady
Masło rozpuścić i przestudzić. Ciastka dokładnie pokruszyć. 75 g orzechów zmielić, resztę posiekać. Wymieszać z ciastkami i masłem.
Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia. Masę dokładnie ugnieść na spodzie formy, schłodzić w lodówce przez 20-30 minut.
Schłodzony spód podpiec w 200 st. C. przez 10-12 minut.
Ostudzić.
Twaróg zmiksować ze śmietaną, cukrem i budyniem. Po jednym wbijać jajka, dokładnie miksując po każdym dodaniu. Na końcu wlać kawę, wymieszać.
Boki tortownicy posmarować masłem.
Masę przelać na przestudzony spód.
Piec 10 minut w 230 st. C.
Następnie obniżyć temperaturę do 120 st. C. i piec 45-60 minut.
Ciasto wystudzić w uchylonym piekarniku, a następnie schłodzić przez noc w lodówce.
Kremówkę ubić, za pomocą szprycy wycisnąć wzorki na serniku. Udekorować ziarenkami.
Smacznego!
W radiu piosenka, w której jestem zakochana, odkąd usłyszałam ją po raz pierwszy. Lana Del Ray i jej Video Games sprawiają, że choć na chwilę potrafię oderwać się od wszystkich przykrych myśli. Zamykam oczy, w dłoniach ściskam kubek z gorącą, pachnącą kawą (taką prawdziwą, z ekspresu). I brakuje mi tylko ciepłego ramienia tuż obok...
Nie dziwię się niezadowoleniu z postawy firmy :( Zachowanie z tym kontraktem skandaliczne :(
OdpowiedzUsuńSernik wspaniały :)
Pocieszyciel wygląd bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńPrzykra sprawa. :( Za to sernik przepiękny. Wygląda wybornie! Jeszcze nigdy do sera nie dodawałam kawy czy kajmaku. Może najwyższy czas to zmienić. Częściej kombinowałam z różnymi spodami do sernika.
OdpowiedzUsuńOj nie dziwie się wcale ,że jesteś zła i rożżalona.
OdpowiedzUsuńSernik wygląda cudownie.
Ja również jestem zakochana w Lanie od początku ,a już w czerwcu mamy jej koncert w PL ;)
Zdecydowanie idealny na pocieszenie! Pycha!
OdpowiedzUsuńSernik<3.
OdpowiedzUsuńSłodkości są najlepsze na smutki, a taki wspaniały sernik na pewno poprawił Ci choć trochę humor :)
OdpowiedzUsuńSzkoda gadać, przykra sprawa z tą pracą. Ale sernik Ci wyszedł mega wspaniały:-), podziwiam!
OdpowiedzUsuńSernik wyborny! Trzymaj się ciepło i nie daj się!
OdpowiedzUsuńbardzo przykra sytuacja, brak poszanowania pracownika, taki smaczny sernik na pewno przyda się na osłodę:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i już chciałam wyrazić współczucie i obsobaczyć szefów, kiedy zjechałam niżej i zobaczyłam sernik. Niech Cię, niczego już nie współczuję, bo z takim ciachem można wszystko znieść! Piękny sernik, gładki jak stół i rzeczywiście bardzo elegancki z tą bitą śmietaną.
OdpowiedzUsuńNa serniki jestem łasa i na kawę też, to chyba będzie pierwszy sernik do zrobienia na mojej liście.
Trzymaj się i życzę Ci bardzo, żeby zawodowe życie tak Ci się potoczyło, żebyś niedługo mogła bez żalu pomachać panom szefom na do widzenia.
Mmm... wygląda przepysznie - będę musiała spróbować!
OdpowiedzUsuńSernik wygląda przepysznie!!!!
OdpowiedzUsuńprzykro mi że sprawawy taki przybrały obrót ;/ serniczek wyszedł piękny!!
OdpowiedzUsuńomnomnom! piękny kolorek;) na smutki w sam raz.
OdpowiedzUsuńNo i sytuacji w pracy współczuję, jednak w dzisiejszych czasach pracodawca myśli, że wszystko mu wolno...
Wspolczuje calego zajscia. Masz prawo czuc sie rozzalona. Glowa do gory! Sernik jest bajeczny! Zapisuje do zrobienia :))
OdpowiedzUsuńSzefostwo... Z reguły docenia podlizywaczy, a po tych, którzy w istocie coś robią, jeździ jak po burej suce. Szkoda słów.
OdpowiedzUsuńPowiem tylko, że jednego dnia się tak wkurzyłam, że miały być negocjacje z szefem, a kiedy stanęłam przed nim, to mi się zrobiło niedobrze i powiedziałam krótko: odchodzę. Na to mój mąż: ja też.
Szefa zatkało, my się przeprowadziliśmy, założyliśmy własną firmę i tyle. Różnie jest, bo rynek jest grymaśny, ale chyba nie dałabym rady już pracować dla kogoś, komu tatuś dał firmę i kto nigdy w życiu sam pracą rączek nie skalał.
Co do sernika - co tam, że ciężki. Jest cudny! Ja dalej bez dobrze funkcjonującego piekarnika. Przy 200 st. jest szansa, że się nagrzeje do jakichś 160... Jak będę miała nowy, wypróbuję ten przepis. Tylko bez dekoracji ze śmietany. W każdej kawiarni u nas dodają ją do wszystkiego i mi chwilowo zbrzydła ;)