sobota, 2 lutego 2013

Magiczno-naukowy Interświat

Tą książkę przeczytałam w dwa dni. Zaczęłam w sobotę, w niedzielę nie miałam czasu nawet do niej zajrzeć, za to w poniedziałek skończyłam i stwierdziłam, że muszę znaleźć więcej Gaimana, bo ten facet naprawdę jest niesamowity - ma wyobraźnię, która by się trzem przeciętnym osobnikom rodzaju ludzkiego w głowie nie zmieściła (a gdzie tu cała reszta przydatnych funkcji, jak choćby obsługiwanie ekspresu do kawy...?). Interświat napisał wspólnie z Michaelem Reavesem, i muszę powiedzieć, że to był bardzo dobry pomysł, powieść bowiem mnie oczarowała i przeniosła w zupełnie inny wymiar.
I jeśli wydaje Wam się, że powieści Gaimana są dla dzieci, to w tym miejscu pragnę wyprowadzić Was z błędu - owszem, bohaterami bywają dzieci czy nastolatki, sceneria bywa bajkowa lub fantastyczna, jednak kryje się tam tyle straszydeł i poczucia humoru, że żaden dorosły nie będzie rozczarowany czy znudzony. Trzeba się tylko przygotować na zapadnięcie się w przygodę - tu nie ma rzeczy niemożliwych!


Joey Harker to przeciętny, amerykański nastolatek. Jedyne, co wyróżnia go z tłumu, to niesamowity wręcz talent do gubienia się, nawet we własnym domu. Kiedy więc jeden z nauczycieli postanawia przetestować swoich uczniów, Joey popada w kłopoty. Wywiezieni do miasta, mają znaleźć konkretne punkty. Zamiast trafić do celu, nasz bohater ląduje w alternatywnym świecie, w którym jest... Dziewczyną! Własna matka go nie poznaje (fakt, że ma metalową protezę zamiast jednej ręki wcale nie czyni spraw łatwiejszymi), w dodatku atakują go dziwne postacie na latających dyskach. Z opresji ratuje go człowiek w srebrnej masce. Zdezorientowany Joey zaczyna znów, nieświadomie, wędrować między światami... Gdzie spotyka wysłańców armii Magii, którzy go porywają. I znów pojawia się tajemniczy mężczyzna bez twarzy, który nie tylko wyrywa go z rąk pani Indygo, ale tłumaczy, co się właściwie dzieje...

Joey potrafi wędrować między światami. Okazuje się, że są one zagrożone (włącznie z jego rodzinną Ziemią) przez dwie armie - Magii i Nauki - które chcą nad nimi zapanować. Joey musi stanąć do walki - nikt inny bowiem nie ma wystarczającej mocy, żeby nie tyle pokonać obie armie, ale zachować niezbędną dla istnienia światów równowagę...

Książka jest niesamowicie wciągająca, zabawna, napisania po prostu rewelacyjnie. Strony uciekają, i naprawdę ciężko uwierzyć, że to już koniec przygód Joey'a i jego przyjaciół. Poznacie Starego - przywódcę Interświata, doświadczonego i zaprawionego w bojach. Małego, balonikowego mudlufa, zwanego Tęczkiem, który nie raz uratuje życie Joey'owi. Inne wersje naszego bohatera - dziewczynę ze skrzydłami, pół-wilczycę, pół-robota... A to tylko niektóre z wielu fascynujących postaci. Gwarantuję - nie będziecie mogli się oderwać!

Interświat
Neil Gaiman, Michael Reaves
Wydawnictwo MAG
Warszawa, 2007

1 komentarz: