Tłusty Czwartek zbliża się wielkimi krokami. Nie wyobrażam sobie tego dnia bez przynajmniej jednego pączka - wiadomo, tradycji musi stać się za dość. W tym roku mam zamiar tradycją podtuczyć również C. - no przecież jego nie zjedzenie pączka nie może wpłynąć na moje szczęście!
Nie jestem pewna, czy zepnę się w sobie na tyle, żeby samej je smażyć - nie znoszę tego gara z gorącym olejem... Zawsze mam czarne wizje, jak wszystko się z niego wylewa. Najczęściej na mnie. Albo asystującą mi wiernie Ptysię. Brrr...
Dlatego, na próbę, przygotowałam pączkowe muffinki z książki 1 mix, 100 muffins Susanny Tee. Wyszły naprawdę smakowite (C. stwierdził, że wyglądają kalorycznie jak tradycyjne pączki, ale ja tam się z nim nie zgadzam). Do pączków mimo wszystko dość im daleko, jednak cukrowa posypka nadaje im niepowtarzalnego charakteru. U mnie z domowymi powidłami śliwkowymi, ale jak ktoś ma chęć, może dać różę.
Z ciekawostek - moja Babcia i Mama nigdy nie robiły pączków z różą, tylko właśnie zawsze ze śliwką. Nie wiem, dlaczego, ale tak właśnie kojarzy mi się smak domowego pączka.
Jedyną wadą tych muffinek jest fakt, że bardzo szybko się starzeją - zdecydowanie najlepsze w dniu pieczenia, następnego da się zjeść ze szklanką mleka, ale kolejnego, niestety, są już kompletnie niezjadliwe...
Muffinki jak pączki
Składniki:
(na 12 sztuk)
suche:
- 340 g mąki pszennej
- 90 g cukru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki soli
mokre:
- 2 jajka
- 250 ml mleka
- 90 ml oleju
- 1 łyżeczka kestraktu z wanilii
nadzienie:
- 12 łyżeczek powideł śliwkowych
dodatkowo:
- 80 g masła
- 100 g cukru
Mąkę przesiać z proszkiem, wymieszać z cukrem i solą.
W drugiej misce lekko ubić jajka, wlać olej, mleko i ekstrakt, połączyć.
Wlać mokre składniki do suchych, niedbale wymieszać, tylko do połączenia składników.
Formę na muffinki wyłożyć papilotkami. Do każdej nakładać łyżkę masy, na to łyżeczkę powideł. Na wierzch równomiernie rozłożyć resztę masy.
Piec w 190 st. C. 25-30 minut.
Przestudzić 5 minut.
W tym czasie rozpuścić masło i przestudzić.
Wierzch muffinek maczać w maśle, następnie dokładnie obtaczać w cukrze.
Odłożyć na kratkę do całkowitego wystudzenia.
Smacznego!
Póki co, zima z Danii uciekła - śnieg stopniał całkowicie, za to deszcz nie daje o sobie zapomnieć. Ptysia głęboko nieszczęśliwa całą sobą okazuje dezaprobatę dla wyciągania jej na spacerki. Zrobiło się jednak troszkę cieplej, i choć nadal pod płaszczem noszę dwa swetry, to już nieco luźniej wiążę szalik. Ach, wiosno, gdzie jesteś...?
Z ciekawości wczoraj zrobiłam sobie takie na deser, bardzo smaczne są i zdrowsze bo nie pieczone na tłuszczu:)
OdpowiedzUsuńW Polsce też plucha, teraz trochę wyszło słońce, ale całą noc padało. Pierwszy raz spotykam takie muffinki!
OdpowiedzUsuńSłodziaki ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł, chętnie z niego skorzystam:)
OdpowiedzUsuńpodobają mi się pączkowe muffiny ;) wyglądają bardzo apetycznie:)
OdpowiedzUsuńno to ładnie, ja myślałam, że tłusty czwartek był wczoraj... w związku z tym też chciałam zrobić pączki, ale wyszła mi totalna katastrofa... dwa pierwsze to się spaliły na węgielki, w ciągu kilku sekund :D a reszta nie była dużo bardziej zjadliwa...
OdpowiedzUsuńSuper te muffinki, coś dla mnie, antyfanki pączka;)
OdpowiedzUsuńPysznie się prezentują i pięknie, wspaniałe muffinkowe pączusie ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiosna jest coraz bliżej. Zobacz o ile dłuższy jest dzień. Hurra!!! Muffiny zawsze się sprawdzają. Ale lubię je tylko kiedy są świeże. Pączkowe są świetne!
OdpowiedzUsuńSmaczna alternatywa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrezentują sie wspaniale:-). Co do pączków to u mnie w domu zawsze były z powidłami śliwkowymi dlatego nigdy z różą ich nie jadłam:-)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł! Smacznie się prezentują :d
OdpowiedzUsuńMoja mama też zawsze nadziewa pączki powidłami śliwkowymi, pycha :-)
OdpowiedzUsuńKapitalny pomysł!
OdpowiedzUsuńciekawy pomysł na muffinki! :) ja w tym roku postanowiłam zrobić moje pierwsze pączki! nie mogę się doczekać! Pozdrawiam, Asia
OdpowiedzUsuńwspaniałe, jeszcze z tym cukrem :)
OdpowiedzUsuń