czwartek, 9 października 2014

"Gwiazd naszych wina"

Po Gwiazd naszych wina Johna Greena sięgnęłam zupełnie przypadkiem. Będąc na wakacjach w Polsce, namiętnie chodziliśmy do kina. Zobaczyłam plakat filmu, później sobie o nim poczytałam. Dobre recenzje i wysokie oceny mimo wszystko nie skusiły C. - nie przepada on za tego typu filmami. Trzeba oddać mu sprawiedliwość - nie jest to typowa męska rozrywka; brak wartkiej akcji i strzelanin co pięć minut z pewnością odstrasza męską część publiczności.
Później w księgarni zauważyłam książkę, i stwierdziłam, że i tak lepiej jest zacząć od papierowej wersji. Kupiłam, przeczytałam - bo co jak co, ale czyta się ją naprawdę szybko. Niestety, nieco się rozczarowałam...

Ale od początku.
Gwiazd naszych wina to historia miłosna dwójki nastolatków chorych na raka. Ona całe życie spędza w towarzystwie butli z tlenem, on jest po amputacji nogi i wychodzi na prostą. Poznają się na jednym ze spotkań grupy wsparcia, i od razu przypadają sobie do gustu. Hazel zaraża Augustusa swoją miłością do prozy niejakiego van Houtena. Napisał on powieść, która inspiruje i frapuje Hazel od lat. Gdy więc nadarza się okazja spotkania, Augustus wykorzystuje swoje marzenie, aby spełnić pragnienie przyjaciółki. Wyruszają w szaloną podróż do Holandii, gdzie zmienia się wszystko...
Gdybym przeczytała tę książkę, mając lat naście, z pewnością bym się w niej zakochała. Jest romantyczna, wzruszająca, wielka miłość spada na naszych bohaterów niczym piorun, po czym zostaje brutalnie przerwana. Jest romans, szalona podróż, poświęcenie i walka z nieuleczalną chorobą, która sprawia, że całość jest jeszcze bardziej dramatyczna. Podoba mi się język powieści - jest lekki i zabawny, co kontrastuje z, bądź co bądź, poważną tematyką. Książka nie jest nudna ani przygnębiająca, czyta się ją szybko i przyjemnie.
Dla mnie problemem jest, że całość wyszła nierzeczywista. Wielokrotnie podkreślane jest, czy to przy narracji, czy w dialogach, że Hazel ani Augustus nie chcą być bohaterami. Jednak autor pokazuje ich w takim świetle, że na bohaterów wychodzą, bo przecież zachowują optymizm niemal do ostatnich chwil. A mi się wydaje, że to jednak nie do końca tak wygląda... Brakuje mi w tej powieści realizmu, mrocznej, głębokiej strony. Niby jest dużo przemyśleń i rozważań na tematy różne, ale dla mnie... No cóż, są na poziomie nastolatków, z którego ja już jakiś czas temu wyrosłam.

Książka mnie wciągnęła, bo przeczytałam ją szybciutko. Jeśli jednak oczekujecie prawdziwej historii, to się rozczarujecie. To bardziej wyobrażenia na temat bycia śmiertelnie chorym, które niekoniecznie pokrywają się z rzeczywistością.

Podsumowując - moim zdaniem, to książka o nastolatkach dla nastolatków. Jeśli zdecydujecie się na nią, będąc nieco starszymi i doświadczonymi, może rozczarować. Lub troszkę rozśmieszyć swoją naiwnością. Niemniej, jest wzruszająca i napisana przyjemnym językiem, więc może dlatego warto po nią sięgnąć...?

Gwiazd naszych wina
John Green
Wydawnictwo Bukowy Las
Wrocław 2013

12 komentarzy:

  1. Nie będę oryginalna i przyznam, że nie czytałam książki a od razu sięgnęłam po film. Nie mam porównania, natomiast film podobał mi się bardzo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam przeczytać, ale jakoś się nie składało. Trochę boję się, że będzie naiwnie..

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi się wydawało że będzie przygnębiająca i nie chciałam jej czytać :) Chyba sobie ją odpuszczę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już się popłakałam, czytając streszczenie... takie historie zawsze mnie doprowadzają do łez.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też ostatecznie nie wybrałam się na to do kina, właśnie ze względu na trudną tematykę i jakąś "nastolatkowość" bijącą z trailera. Im jestem starsza, tym bardziej unikam tego typu historii na rzecz bardziej optymistycznych.
    www.donnazoe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ją wręcz polknęłam! Ze smakiem, ma się rozumieć :D

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie ,mam na codzień cięższe i prawdziwe życie z chorobą w roli głównej ,ja film widziałam ,ale bez szału.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam książki, filmu też nie widziałam, więc ciężko jest mi się wypowiedzieć, choć z doświadczenia wiem, że tego typu historie nie bardzo mnie przekonują ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie książka zdecydowanie lepsza niż film :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja i czytając książkę i oglądając film... popłakałam się. Wyjątkowa historia i bardzo smutna :(

    OdpowiedzUsuń