sobota, 11 czerwca 2011

Zielono mi

Tak się ostatnio zastanawiałam, co by tu na obiad przygotować. W kuchni, niczym Diana w swej świątyni, dumałam. A kiedy mój wzrok zupełnie niechcący padł na szpinak zieleniejący na grządce, uznałam, że jest to całkiem niezły pomysł. Razem z resztą drożdży, która została od moich jabłkowych perypetii, stworzył bardzo zgrany duet. Generalnie już coś takiego kiedyś robiłam, ale nigdzie nie mogę znaleźć przepisu, którego używałam. Wychodząc z założenia, że liczy się idea, zagniotłam naprędce wymyślone ciasto, zawinęłam w nie szpinak podsmażony z czosnkiem (bo tylko taką wersję uważam za właściwą i jedynie słuszną), wszystko razem upiekłam, i... Wyszło pysznie! Ciasto drożdżowe jest takie chlebowo-bułkowe, miękkie w środku, z przyjemnie chrupiącą skórką. Nadzienie jest mocno szpinakowe, nadaje całości wilgotności (ale nie rozmoczyło ciasta). Muszę przyznać, że bardzo nam to smakowało, a do zdjęcia została tylko piętka... Ale to chyba najlepiej świadczy o wypieku.

Coś ostatnio mało słodko się zrobiło... Ale w niedzielę mamy gości, więc coś ciekawego postaram się upiec. Planujemy grilla (bo ma być ładny weekend, a w Danii nigdy nie wiadomo, kiedy znowu się taki trafi), wieczorem wraca Najlepsza Sąsiadka, więc będziemy pewnie - chociaż troszkę - opijać pozdawane egzaminy. A do tego znów jest święto, i wolny z tej okazji poniedziałek. Będzie więc dużo czasu na spokojne spędzenie czasu w miłym towarzystwie.
Dzisiaj natomiast pędzę zaraz na bazar (ach, te świeże owoce i warzywa!), a później na lotnisko po Dwóch Dżentelmenów od Aut. Mam nadzieję, że lot nie będzie miał opóźnienia, bo niezbyt uśmiecha mi się czekanie, gdy tyle rzeczy do zrobienia.
Poza tym właśnie dziś skończyła się moja szkoła - mam wakacje! Aż do sierpnia, kiedy to zaczyna się w Danii rok szkolny. Oby pogoda dopisała, żebyśmy mogli zrealizować choć część naszych wielkich planów.

A teraz już zapraszam na moją obiadową inwencję twórczą. Ciasto nada się też na ciepłą kolację, albo na zimno na drugie śniadanie - też smakuje wybornie, nawet następnego dnia. Szpinak można zamienić na mrożony (ale skoro w ogródku jest świeżego pod dostatkiem, to byłby to grzech wielki). Płatki czosnkowe najwygodniej zastąpić dwoma ząbkami czosnku, drobno posiekanymi (tak się niestety złożyło, że mi świeżego zabrakło, a postać płatków najbardziej mi odpowiada jako alternatywa). Może nie prezentuje się zbyt pięknie, ale smakiem wynagradza mankamenty urody. Chciałabym też zaznaczyć, że rozlazła się tak pod wpływem krojenia na gorąco. W piekarniku świetnie trzymała formę.

Rolada drożdżowa ze szpinakiem



Składniki:
(na 1 dużą roladę)

ciasto:
  • 500 g mąki pszennej
  • 25 g świeżych drożdży
  • 280 ml letniej wody
  • 30 ml oliwy
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżeczka suszonego tymianku

farsz:
  • 200 g świeżego szpinaku
  • 20 g masła
  • 3 łyżki suszonych płatków czosnkowych
  • sól
  • pieprz

dodatkowo:
  • 1 jajko

Mąkę przesiać do dużej miski. Zrobić wgłębienie, w które wkruszyć drożdże. Zasypać cukrem, zalać połową wody i odstawić na 15 minut w ciepłe miejsce.
Do miski z mąką dodać resztę wody, sól i tymianek, zagnieść. Wlać oliwę, zagnieść gładkie, nieklejące się ciasto.
Uformować kulę, włożyć do miski, przykryć czystą ściereczką. Odstawić na 1 godzinę do podwojenia objętości.

W tym czasie umyć szpinak, wysuszyć. Posiekać grubo.
Na dużej patelni roztopić masło, wrzucić czosnek, przyrumienić przez 1 minutę. Dodać szpinak, podsmażyć, aż znacznie zmiejszy objętość. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Ostudzić.

Wyrośnięte ciasto krótko wyrobić, rozwałkować na prostokąt o wymiarach 30x35 cm. Nałożyć farsz, zostawiając 2 cm wolne z każdego brzegu. Zwinąć wzdłuż dłuższego brzegu ciasno w roladę, końcówki skleić i podwinąć pod spód.
Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia złaczeniem do dołu.

Odstawić na 20 minut.

Jajko roztrzepać. Posmarować wierzch ciasta.

Piec w 190 st. C. 25-30 minut, aż nabierze złotobrązowego koloru.
Podawać ciepłe.

Smacznego!

Z pełną premedytacją nie wspominam o tym, co się stało z Durszlakiem. Nie, żeby mnie to nie obeszło... Miałam już nawet przygotowane trzy posty - kasowałam je po kolei, kiedy ochłonęłam. Doszłam do wniosku, że to... Nie mój problem. Więc nie ma się nad czym rozwodzić. Powiem tylko, że po czymś takim już bym na Durszlaka nie wróciła, choćby go cudem jakimś wskrzeszono. 

Lepiej cieszyć się słońcem (póki nie wybucha).

4 komentarze:

  1. wygląda obłędnie!
    och, co za czarujący przepis!
    godzien zapamiętania ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. pysznie wygląda :) fajnie by było sobie takie coś zrobić

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie wymyslone dania z wymyslonego ciasta i grzadkowego szpinaku moglabym jesc codziennie! No i poreczne toto, na lunch mozna zabrac. Wedruje do zakladek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pysznie! Świetna na kolację czy lunch. Mniam :)

    OdpowiedzUsuń