Uff... Nie było mnie parę dni. Byłam naprawdę bardzo zajęta. Praktycznie nie było nas w domu, więc i czasu na pieczenie zabrakło.
Odwiedzaliśmy, zakupowaliśmy, spacerowaliśmy, jeździliśmy, pracowaliśmy... Nie będę Was zanudzać szczegółami. Jedyne, o czym warto wspomnieć, to koncert. Nie kupiliśmy biletów, właściwie o wszystkim dowiedzieliśmy się trzy dni przed. Mnie denerwowała policja, która zastawiła mi drogę do pracy, i musiałam jeździć naokoło. Za to wieczorem otworzyłam okna w salonie, i mieliśmy Bon Jovi'ego prawie że na żywo! Mieszkamy 500 metrów od stadionu, na którym koncertował. Muszę powiedzieć, że całkiem przyjemnie się słuchało. I teraz żałuję, że nie mieszkaliśmy tu, kiedy grało ACDC. Bo ich posłuchałabym z wielką przyjemnością (a później opowiadałbym zielonemu z zazdrości Tacie).
Tak czy inaczej, wczoraj wreszcie miałam chwilę spokoju. D. z Ptysią spali w co najmniej dziwnych pozycjach, a ja spokojnie wszystko upiekłam, poprzekładałam, i kiedy mój Mężczyzna się z drzemki wybudził, dostał pod nos kawałek torcika.
W zasadzie powinnam wytłumaczyć, dlaczego tort jest odkrywcy... Otóż dawno, dawno temu, zobaczyłam go w gazecie. Zdjęcie zrobiło na mnie duże wrażenie, i gdyby nie fakt, że w środku zimy ciężko o świeże jagody, zrobiłabym ciasto natychmiast. Zamiast tego gazeta powędrowała na półkę. O torciku przypomniałam sobie w sobotę, gdy cała w skowronkach zakupiłam borówki amerykańskie (na jagody nie ma co liczyć...) na moim ulubionym targu. Wróciłam do domu, i przez mniej więcej godzinę siedziałam z nosem w gazetach, żeby znaleźć interesującą mnie recepturę. W końcu przyszła kolej na Ciasta i desery, nr 1/2010. Uff... Udało się! Wczoraj ruszyłam do kuchni i zabrałam się do dzieła.
Ciasto jest proste w przygotowaniu, jednak chwilę trwa upieczenie i wystudzenie blatów. Potem idzie już z górki - ubicie śmietany i przełożenie wszystkiego to sama przyjemność. Ciasto prezentuje się imponująco - wysokie, zgrabne, a granatowe kuleczki wyglądają czarująco. Całość może stanowić świetne zwieńczenie letniego przyjęcia (a przecież od wczoraj oficjalnie mamy lato!). Kombinacja kardamonu z borówkami bardzo przypadłą mi do gustu (ale nieobiektywna jestem, bo kardamon uwielbiam...). Najlepsze jak się trochę przegryzie, a blaty lekko zmiękną od śmietanki.
Chrupiący tort z borówkami
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20 cm)
ciasto:
- 250 g mąki pszennej
- 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 łyżki cukru waniliowego
- 150 g kwaśnej śmietany (18%)
- 175 g zimnego masła
kruszonka:
- 150 g mąki pszennej
- 80 g cukru
- 80 g masła
- 1 łyżeczka kardamonu
masa:
- 500 g śmietany kremówki (38%)
- 1 łyżka cukru waniliowego
- 200 g serka kremowego
- 1 łyżka ekstraktu z cytryny
dodatkowo:
- 460 g borówek amerykańskich lub jagód
Mąkę na ciasto przesiać do miski z proszkiem do pieczenia. Wymieszać z cukrem waniliowym. Dodać pokrojone w kostkę masło, szybko połączyć do konsystencji kruszonki. Dodać śmietanę, wyrobić jednolite ciasto. Zawinąć szczelnie w folię spożywczą i schłodzić przez 1-2 godziny.
Mąkę na kruszonkę przesiać i wymieszać z cukrem i kardamonem. Masło rozpuścić, gorące wlać do mąki i wymieszać łyżką, aż wszystko się dobrze połączy. Ostudzić.
Dno formy wyłożyć papierem do pieczenia. 1/4 ciasta dokładnie wylepić dno, tworząc równą warstwę (można też ciasto rozwałkować). Gęsto nakłuć widelcem, posypać 1/4 kruszonki, delikatnie wciskając ją w ciasto.
Piec 20 minut w 200 st. C.
Wyjąć z piekarnika, otworzyć formę, ciasto na papierze do pieczenia odłożyć do przestudzenia. Kiedy nieco stwardnieje (zaraz po wyjęciu z piekarnika jest miękkie i delikatne), przełożyć na kratkę i zostawić do całkowitego ostudzenia.
W ten sam sposób upiec trzy pozostałe blaty, przy czym ostatni jeszcze gorący pociąć jak tort na 12 trójkątów.
Ostudzić.
Serek ubić na pusztystą masę. Kremówkę ubić na sztywno z cukrem i ekstraktem, wmiksować twarożek.
Na talerzu ułożyć pierwszy krążek ciasta, na to wyłożyć 1/3 kremówki i 1/3 owoców. Na tym ułożyć drugi krązek, lekko docisnąć. Na nim 1/2 pozostałej masy śmietanowej, i 1/2 pozostałych owoców. Przykryć trzecim krążkiem. Wyłożyć resztę masy i resztę borówek, na wierzchu ułożyć trójkąty.
Schłodzić w lodówce 2 godziny przed podaniem.
Smacznego!
Przyznam Wam się do czegoś. Mianowicie - spektakularnej klęski. Znalazłam w pewnej książce przepis na chleb jabłkowy. Miał rosnąć przez 11 godzin. W przepisie nie było ani słowa o drożdżach, zakwasie czy proszku do pieczenia. Każdego by to zafascynowało, nieprawdaż? Postanowiłam spróbować, i... Nie róbcie tego błędu! Nic a nic nie urosło, a upieczony gniot od razu wylądował w koszu. Nie zawsze jest tak pięknie, jak byśmy chcieli... Co zrobić.
Idea chleba jabłkowego jednak mi się podoba, i spróbuję raz jeszcze, bardziej klasycznie - z udziałem drożdży. Może tym razem się uda...?
Prezentuje się wspaniale !
OdpowiedzUsuńfajnie wygląda, musi nieźle chrupać :)
OdpowiedzUsuńObiektywizm wobec kardamonu? Nie moglabym sie na niego zdobyc ;) Ten tort wyglada po prostu fantastycznie!
OdpowiedzUsuńŚwietne ciasto. Jeśli są jagody to ja się na takie piszę :D
OdpowiedzUsuńoch, ciasto idealne dla odkrycy.
OdpowiedzUsuńdokrywcy smaku i wspaniałych doznań.
Słodziutki :)
OdpowiedzUsuń