Chyba znowu mi się zaczyna - czytam jedną książkę w dwa dni, i ciągle mi mało. Tak już mam - przez długi czas nic, żeby potem dać upust wszystkim zebranym chęciom. Teraz sięgnęłam po Cmentarz Roberta Kokoszewskiego - niepozorną, zaledwie 150stronicową pozycję. Wybrałam ją dlatego, że historia jej dostania cały czas wzbudza we mnie pozytywne uczucia, i uśmiecham się na samą myśl o tamtej sytuacji. A że było to już dość dawno doszłam do wniosku, że w końcu muszę sprawdzić, co dostałam.
Otóż pewnego pięknego, zimowego dnia, tuż przed Bożym Narodzeniem właściwie, wędrowałam sobie po moim rodzinnym mieście. Miałam akurat trochę czasu i przeznaczyłam kilka godzin na obejście ulubionych księgarni. Akurat na Gańskiej, przy Riffie, otwarto kiermasz. Nawet się nie wahając weszłam, żeby sprawdzić, co ciekawego mają. Zajęta oglądaniem książek nie zauważyłam pewnej pary, dopóki on się do mnie nie odezwał: Tanie książki powinny być po złotówce, prawda? Zerknęłam niepewnie, po czym przytaknęłam (bo kto widział, żeby tania książka kosztowała 60 złotych?!). Pan odszedł, żeby za chwilę wrócić z książką w dłoni i słowami A to prezent od Mikołaja - moja książka. W pierwszej chwili, kompletnie mnie zatkało. W następnej biegłam do pana przy kasie po długopis i poprosiłam Mikołaja o autograf. Cały dzień nie mogłam przestać się uśmiechać. Do tej pory nie mogę, kiedy to wspominam. Bo czy takie rzeczy zdarzają się często? Dla mnie mają w sobie coś z magii - kocham książki, więc spotkanie z pisarzem to dla mnie zaszczyt. A kiedy w dodatku dostaję od niego jego powieść? Spełnienie marzeń po prostu.
Książkę czytało mi się przyjemnie dlatego, że jej akcja dzieje się w Bydgoszczy. Dla mnie to niesamowite uczucie, kiedy czytam o miejscach, które doskonale znam. Na Leśnym, gdzie mieszka główny bohater, się wychowałam.Wiem, jak wygląda posterunek, gdzie pracuje. Spacery w Ostromecku uwielbiam. I tak dalej... Bardzo mi się to podobało. I to, że komisarz Adamus kocha Bydgoszcz tak jak ja. Że widzi jej piękno, które często jest nieuchwytne dla będących przejazdem.
Podobała mi się też sprawa, którą komisarz prowadził. Na cmentarzu przy ulicy Zaświat zostaje pochowany znany biznesmen. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby do komisarza nie przyszła jego córka, Monika, twierdząc, że ojca zamordowano. Rzuca podejrzenie na syna drugiej żony Alfonsa Pieczarkiewicza, a później dostarcza coraz to nowych dowód. Jak się okazuje, w sprawę zamieszany jest też lekarz, który stwierdził zgon, grabarz, i redaktor z pewnej znanej gazety. Kiedy ginie pewien nie do końca uczciwy policjant, a później kolejne osoby, sprawa gmatwa się coraz bardziej. Przy ekshumacji okazuje się, że zwłoki Pieczarkiewicza zniknęły, i wtedy już wszyscy starają się jak najszybciej sprawę rozwikłać, w obawie przed kolejnymi zgonami.
Sprawa trzyma w napięciu, jest dobrze pomyślana, i sprawiło mi prawdziwą przyjemność rozwiązywanie jej z komisarzem Adamusem.
Kuleją jednak, i to mocno, wątki poboczne. Nagła miłość komisarza najpierw do Moniki, a później Joanny jest nieco groteskowa - jaki poważny człowiek zakochuje się z dnia na dzień, i oświadcza przed pierwszym pocałunkiem? Do tego nieco naciągane dialogi sprawiają, że uśmiechałam się nie tam, gdzie trzeba.
Tak więc odczucia mam mieszane. Nie wiem, czy bardziej mi się nie podobała cała otoczka, która towarzyszy tej książce, niż sama treść. Jeśli jednak lubicie zagadki kryminalne, ta z pewnością Was nie rozczaruje.
Cmentarz
Robert Kokoszewki
Drukarnia TOM
Bydgoszcz, 2008
Ja tez bardzo lubie czytac o miejscach, ktore znam. "Nigdziebadz" Neila Gaimana inaczej odbieralam w Polsce, a zupelnie inaczej tutaj, w Londynie. A "Lala" Jacka Dehnela cala jest pelna miejsc, ktore budza skojarzenia...
OdpowiedzUsuń"Lala" czeka na półce na swoją kolej. W tej chwili czytam książkę, o której już niedługo napiszę, bo jest rewelacyjna. Gaimana tylko "Koralinę" przeczytałam, ale mam zamiar to nadrobić :)
OdpowiedzUsuń