Tak, tak, tak! Nareszcie! Upragniona wiosna zapukała do naszych drzwi i okien. Wychodząc rano na spacer słyszę krzyk mewy. Budzą mnie ciepłe promienie, trawa nagle pokryła się przebiśniegami, krokusami i konwaliami. Jest pięknie - słonecznie i tak... Jasno. Och, wreszcie!
Co prawda dzisiejszy dzień zrobił mi psikusa, rano było szaro i pochmurno, ale po południu słonko radośnie wyjrzało zza chmur. Od kilku dni czuć coś takiego w powietrzu... Coś, co dodaje energii i sprawia, że chce się wstać z łóżka przed ósmą. Ale dopiero oficjalna data daje pewność - teraz już nie będę z niepokojem czekać na ostatni śnieg.
Co można przygotować z tak utęsknionej i wyczekiwanej okazji? Coś prostego, orzeźwiającego, bardziej chyba letniego niż wiosennego. Ale mam już tak ogromną ochotę na ciepłe popołudnia w ogrodzie, że zdecydowałam się na lody. W Daniach słodkich znalazłam inspirację, którą był sorbet mandarynkowy. Miałam akurat nadmiar cytryn, więc zwiększyłam ilość cukru i spróbowałam. Efekt - absolutnie zadowalający. Lody są mocno cytrynowe - D. w pierwszej chwili kręcił nosem i się krzywił, że kwaśne, ale po chwili zjadł pełną filiżankę - więc jeśli ktoś woli słodsze, zdecydowanie radzę zwiększyć ilość cukru. Orzeźwiające, w sam raz na upalne dni. Albo na ich zaklinanie.
Sorbet cytrynowy
Składniki:
(na około 500 ml lodów)
- 260 g cukru
- 250 ml wody
- 300 ml soku z cytryny (6 cytryn)
- 2 łyżki likieru cytrynowego
Cukier zagotować z wodą. Kiedy się rozpuści, gotować na małym ogniu kilkanaście minut. Zdjąć z palnika, dokładnie wymieszać z sokiem cytrynowym. Wystudzić. Wlać likier i wymieszać.
Schładzać w zamrażarce, wyciągać mniej więcej co godzinę i mieszać, aż do całkowitego zamrożenia (przez dodatek alkoholu sorbet nie zamarznie zupełnie, bez problemu da się go przełożyć do pucharków zaraz po wyjęciu z zamrażarki).
Smacznego!
Lody najlepiej przygotować dzień wcześniej - przez noc nabiorą odpowiedniej konsystencji, a smak cytryny stanie się nieco łagodniejszy. Można nie dawać alkoholu - wtedy jednak trzeba uważać, żeby nie zmrozić ich na kamień. Najlepiej wyjąć kilka minut przed podaniem z zamrażarki.
Hmm... Mam nadzieję, że w końcu uda mi się wybrać do parku i obfotografować krokusy - cudnie kwitną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz