Sobota. Słoneczna, spędzona w ogródku na cięciu gałęzi i pakowaniu ich do worków. Pokaleczone dłonie od pnączy róż, które średnicą bardziej przypominały niewielkie drzewa. O wyjątkowo kłujących i ostrych kolcach. Kiedy przed ósmą Najlepsza Sąsiadka zaproponowała oglądanie filmu, w pierwszej chwili chciałam odmówić. Strasznie chciało mi się spać, i nawet nie potrzebowałam patrzeć na poduszkę, żeby oczy mi się zamykały. Ale tytuł zrobił swoje. Od dawna marzyło mi się obejrzenie tego filmu, więc stwierdziłam, że jakoś wytrzymam.
Wytrzymałam. I nie żałuję.
Sophie jedzie z Victorem do Werony na miesiąc przedślubny - za sześć tygodni ukochany bohaterki otwiera własną restaurację i już teraz jest sprawą bez reszty pochłonięty. Dlatego w mieście najsłynniejszych kochanków spędzają czas osobno. On odwiedza winnice, zachwyca się aukcjami najlepszych win i regionalną kuchnią. Ona zwiedza i marzy o choćby odrobinie zainteresowania ze strony narzeczonego. Przypadkiem trafia na plac, gdzie na murze kobiety z całego świata zostawiają listy do Julii - z prośbą o pomoc w miłości.
Sophie zawodowo zajmuje się sprawdzaniem faktów dla gazety, kiedy więc zauważa młodą brunetkę zbierającą do kosza wszystkie zostawione kartki, nie może się powstrzymać, żeby za nią nie iść. Poznaje cztery kobiety, które są sekretarkami Julii - zajmują się odpisywaniem na listy. Pozwalają Sophie do siebie dołączyć. Kiedy kolejnym razem zbierają pozostawione na murze skrawki miłości, Sophie znajduje list zostawiony pięćdziesiąt lat wcześniej. Nie byłaby sobą, gdyby na niego nie odpisała.
Po tygodniu przyjeżdża Claire ze swoim wnukiem, który pilnuje porywczej babci. Pozwalają Sophie towarzyszyć im w poszukiwaniach Lorenza - ukochanego Claire z młodości, którego porzuciła ze strachu przed rodzicami i obowiązkami. Podróż przez malownicze tereny Wenecji Euganejskiej wywołuje w bohaterach wiele uczuć, budzi uśpione emocje, daje możliwość odmiany losu.
Film jest śliczny ze względu na obszary, gdzie był kręcony - z przyjemnością ogląda się włoskie krajobrazy. Historia jest ciekawa, choć oczywiście przewidywalna. Nie przeszkadza to jednak w delektowaniu się całością, uśmiechach przy kilku zabawnych scenach i oczywiście wzruszeniu na końcu.
Po obejrzeniu Listów do Julii można uwierzyć, że prawdziwa miłość jest w stanie przetrwać wiele, i tak na prawdę każdy może taką miłość znaleźć. Wystarczy wiedzieć, kiedy nie można odpuścić.
Sentymentalny, lekki, momentami zabawny, chwilami wzruszający. Ot, do obejrzenia w sobotni wieczór - w sam raz.
Listy do Julii
2010
reżyseria: Gary Winick
scenariusz: Jose Rivera, Tim Sullivan
Sophie: Amanda Seyfried
Victor: Gael Garcia Bernal
Charlie: Christopher Egan
Claire: Vanessa Redgrave
Lorenzo: Franco Nero
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz