Nie są jesienne. Ani odrobinę. Za to naprawdę smaczne.
Uwielbiam jabłka. To owoc uniwersalny - smakuje zawsze i wszędzie, nie ma problemów z transportem, dostępny o każdej porze roku. Sezon na jabłka trwa nieprzerwanie, i ja się bardzo z tego cieszę.
Te konkretne jabłuszka zalegały w misce na owoce od jakiegoś czasu. Kupiliśmy ich sporo, i w końcu nikt nie miał ochoty sobie po prostu pogryzać wspaniale zielonych kulek. Dlatego wymyśliłam sobie tartę. Na kruchym cieście. Z miodem. Czy takie połączenie nie brzmi wspaniale? I co z tego, że jakby jesiennie...
Plan był taki, żeby przygotować ją rano. Wstałam więc wcześniej. Co prawda myślałam o 7:30, a nie 6:34, ale przecież raz się żyje. Najpierw chciałam tylko zagnieść kruchy spód i oddać się Morfeuszowi jeszcze na parę chwil, ale poranne promyki ledwo rozbudzonego słonka powstrzymały mnie przed wtuleniem się w poduszkę. I dobrze się stało! Dzień był długi, udany, a ciasto naprawdę smaczne.
Muszę zaznaczyć, że niemożliwością - przynajmniej dla mnie - było rozwałkowanie ciasta. Lepiło się niemiłosiernie, ale smakowało naprawdę dobrze. Tylko całość jakby za mało miodowa... Nie wiem, dlaczego. Ale może mam jakieś spaczone kubeczki smakowe.
Idę sobie ukroić ostatni kawałeczek, resztę zje D. i będę mogła znowu coś upiec.
Tarta jabłkowa z miodową polewą
Składniki:
(forma do tarty o średnicy 28 cm)
ciasto:
- 200 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 jajko
- 1 żółtko
- 80 g płynnego miodu
- 150 g zimnego masła
wierzch:
- 4 jabłka
polewa miodowa:
- 2 jajka
- 4 łyżki płynnego miodu
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 170 ml śmietany kremówki (38%)
Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Dodać jajko, żółtko, miód i pokrojone na małe kawałki zimne masło. Szybko zagnieść ciasto i schłodzić w zamrażalniku przez 30 minut.
Schłodzonym ciastem wylepić formę, formując rant.
Podpiec 10 minut w 200 st. C.
Przestudzić.
Jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić w ósemki i rozłożyć na cieście.
Jajka roztrzepać, wlać miód, ekstrakt i kremówkę. Dokładnie wymieszać. Masą zalać jabłka.
Piec w 200 st. C. przez 30 minut.
Ostudzić przed podaniem.
Smacznego!
To już piąty przepis, do wykonania którego zainspirowała mnie książka. Całkiem nieźle mi idzie pokonywanie manii blogowej, prawda? Czytam, czytam, ale też zabrałam się za te wszystkie książki na poważnie. I wiecie co? To wciąga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz