Jesień w Danii rozgościła się na dobre. Jeszcze nie ma ósmej, a za oknem ciemno i zimno. Wiatr świszczy za niedomkniętym oknem, a deszcz tłucze o szyby z całą jesienną stanowczością. Ulubiona lampa oświetla pokój delikatnym, mlecznym światłem, na stoliku w kącie pali się świeczka, podgrzewając olejek o zapachu jabłka z cynamonem. Siedzę na kanapie w powyciąganym, ciepłym swetrze w paski, zawinięta w słonikowy koc, w tej chwili z laptopem na kolanach, ale już za chwilę jego miejsce zajmie książka, która wciągnęła mnie praktycznie od pierwszego rozdziału, więc już niedługo Wam o niej opowiem.
Poza gorącą herbatą w taki wieczór jako pocieszacz świetnie sprawdzi się coś słodkiego. W zasadzie nie potrzebuję pocieszania, bo mimo wszystko nie jest mi smutno - mimo paskudnej pogody mam swój ciepły kącik, w którym jest mi dobrze jak nigdy. Jeśli jednak ktoś z Was czuje skradającą się gdzieś w kącie jesienną depresję, proponuję deserek, który podpatrzyłam u Ever. Niby zwykła kaszka manna (która sama w sobie jest najprostszą pysznością na świecie), jednak z dodatkiem niewielkiej ilości proszku do pieczenia nabiera nowego charakteru. Po zmiksowaniu staje się puszysta i dużo delikatniejsza, niż zwykle. Polecam wypróbować taki patent - nowa twarz starej, dobrej kaszki.
Ever napisała, że kaszka przygotowana z 300 ml mleka starcza na trzy porcje. Zmniejszyłam więc ilość o 1/3, żeby wyszły mi dwie. Jak się okazało, pochłonęłam wszystko sama - C. dostanie inny razem. Także w sumie to nie jestem pewna, na ile porcji to wystarczy - wszystko chyba zależy od tego, co jedliście wcześniej (ja nic...).
Puchata kakaowa kaszka manna
Składniki:
(na 1 sporą porcję)
- 200 ml mleka (3,2%)
- 20 g kaszy manny
- 2 łyżki cukru
- 1 łyżka kakao
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
dodatkowo:
- kostka czekolady
Mleko zagotować z cukrem i kakao. Wsypać kaszkę, pogotwać kilka minut do lekkiego zgęstnienia, często mieszając. Zdjąć z palnika, odstawić na 5 minut.
Po tym czasie dodać proszek do pieczenia, miksować na najwyższych obrotach przez 3 minuty.
Kaszkę przełożyć do miseczki, udekorować czekoladą.
Podawać ciepłe lub schłodzone.
Smacznego!
Tak w ogóle to chciałam dzisiaj upiec coś czekoladowego (na przykład muffinki albo babeczki, bo ostatnio mam je w głowie bez przerwy - to chyba ta wszechobecna szarość moje myśli ku słodkim drobiazgom kieruje), jednak okazało się, że w domu mąki brak, a do sklepu naprawdę, ale to naprawdę nie chciało mi się iść (wstałam dziś o piątej, czuję się rozgrzeszona). W związku z tym przygotowałam sobie takie coś, a pieczenie odłożyłam na piątek.
lata jej nie jadłam
OdpowiedzUsuńCHĘTNIE BYM COŚ TAKIEGO PRZEKĄSIŁA :) POZDRAWIAM ;)
OdpowiedzUsuńi na pogodę również będzie pyszna !:D
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam kaszę manną. To jeden z moich ulubionych deserów już od czasów dziecinstwa. :) W wersji mocno kakaowej smakuje przepysznie.
OdpowiedzUsuńale świetna sprawa! takiej kaszki jeszcze w życiu nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńale dawka pozytywnej energii!
ulubiony deser z dizecinstwa ;)
OdpowiedzUsuńSa takie przepisy, przy ktorych lepiej proporcji nie zmniejszac, bo wiadomo, ze i tak wszystko zniknie ;)
OdpowiedzUsuńmmm kaszka manna, na zimny wieczór! to jest to!
OdpowiedzUsuńProsta rzecz, a ileż w niej przyjemności:)
OdpowiedzUsuńNapatrzeć się na nią nie mogę... Muszę wypróbować ten pomysł :)
OdpowiedzUsuńI u nas jesień pełną gębą,a ja wiecznie mam ochotę na coś czekoladowego :)
OdpowiedzUsuńoj na niepogodę to by się więcej tego cuda przydało :)
OdpowiedzUsuńach ta jesień, niby piękna, ale jednak co roku jest w niej nieco melancholii, taka kaszka zdezydowanie poprawia nastrój :-)
OdpowiedzUsuńuwielbiam mannę w każdej postaci ;)
OdpowiedzUsuń