Uff... Nareszcie po Świętach.
Nie, nie, proszę sobie nie myśleć, że jestem emocjonalnym ekshibicjonistą, który ma zamiar wygłosić tyradę na temat ciekawskich ciotek, czepiających się wujków, nieznośnej rodziny bliższej i dalszej. Nic z tych rzeczy. Do tego kontrowersyjnego stwierdzenia skłonił mnie fakt, że pracowałam sobotę, niedzielę oraz poniedziałek, zaczynając dzień o godzinie drugiej lub pierwszej z uwagi na tą ogólnie nielubianą zmianę czasu (na następną niektórzy nawet czekają; dodatkowa godzina snu to czasami prawdziwy luksus). Dlatego wczoraj po południu odetchnęłam głęboko z wyraźną ulgą i zaczęłam się zastanawiać, czy wypada mi upiec jeszcze jedną babkę. Mam bowiem pomysł i bardzo nie chcę z nim czekać do kolejnej Wielkanocy...
Dzisiaj natomiast mam coś zaskakującego; nawet dla mnie. Ale jestem pewna, że po świątecznych smakołykach (tu jajeczko, tam sałatka, babki, mazurki i serniczki wpadają na talerze nie wiadomo kiedy; wszyscy to znamy. Wszyscy się wstydzimy, ale rozumiemy) przyda się przepis na coś, co będzie można jeść bez wyrzutów sumienia. Najmniejszych!
Bez jajek, bez nabiału, bez tłuszczu, bez mąki, bez cukru... Bez wszystkiego - powie niejeden sceptyk. Cóż, prawie... Troszkę ziarenek i orzechów, woda i najgrzeszniejszy w tym towarzystwie element - miód (łyżka raptem!). Z tej mieszanki wychodzą zaskakująco pyszne i wciągające, chrupiące ciasteczka. W oryginalnym przepisie, który znalazłam na stronie Vegabutik, są to wytrawne krakersy. Ja przerobiłam je na słodkawe, ale w zasadzie dość neutralne w smaku ciasteczka. Idealne do herbaty, na śniadanie (pierwsze albo drugie), na deser. Dla alergików, dla tych na diecie i dla tych, którzy chcą spróbować czegoś nowego. Jednym słowem - dla każdego!
Skusicie się...?
Orzechowe ciastka z chia
Składniki:
(na 20 sztuk)
- 100 g chia
- 75 g ziaren słonecznika
- 75 g ziaren sezamu
- 50 g mielonych orzechów laskowych
- 250 ml ciepłej wody
- 1 łyżka miodu
Wszystkie ziarna i orzechy wymieszać. Miód rozpuścić w wodzie, zalać nim mieszankę. Odstawić na 10-15 minut, aż chia wchłoną wodę i masa zgęstnieje.
Wyłożyć masę na blachę z piekarnika wyłożoną papierem do pieczenia. Równomiernie rozprowadzić dłońmi, mocno dociskając.
Piec w 160 st. C. przez 20 minut.
Wyjąć blachę z piekarnika, pokroić ciasto ostrym nożem na kwadraty.
Piec kolejnych 40 minut w 160 st. C.
Ostudzić, a następnie połamać na kawałki wzdłuż linii.
Smacznego!
Ja już zastanawiam się nad kolejnymi wariacjami tego przepisu, ma bowiem - moim zdaniem - naprawdę duży potencjał.
Zdrowe to raczej nie są bo wszelkiego rodzaju pestki czy orzechy, nie powinniśmy poddawać obróbce cieplnej, te kwasy tłuszczowe sa niestabilne termicznie i ulegają utlenieniu. Ale napewno są smaczne :) no i lepszą alternatywą dla innych słodyczy :) Magda.
OdpowiedzUsuńJa bym się skusiła na pewno:) A z babką bym nie czekała, zdecydowanie nie:)
OdpowiedzUsuńrobię takie batoniki proteinowe, są świetne. Najważniejsze, że jedząc je, unikam sklepowych "zdrowych" batonów :)
OdpowiedzUsuńPiękne i treściwe ;D
OdpowiedzUsuńświetna propozycja na wiosnę, a pracy w święta współczujemy , pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ostatnio myślałam nad jakimiś zdrowymi ciastkami bądź batonami!
OdpowiedzUsuńGenialne, mega zdrowe ciacha. Zjadłabym!:)
OdpowiedzUsuńBiorę wszystkie!
OdpowiedzUsuńJakie one muszą być super chrupiące :D Nie da się przejść obok nich obojętnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Mam teraz na nie ochotę i wszystkie składniki po ręką:-)
OdpowiedzUsuńPewnie, że się skuszę;)
OdpowiedzUsuńIdealne po świątecznym obżarstwie;)
OdpowiedzUsuń