Wczoraj wróciłam do domu kompletnie wykończona. Nie miałam siły na nic. Serio. Prawie zasnęłam, jak tylko usiadłam na kanapie. C. dokonał niemożliwego i doprowadził mnie do stanu mniej więcej używalności, po czym zostawił na pastwę codzienności. Obudzona, stwierdziłam, że koniecznie muszę coś zjeść. Coś więcej, niż kawałek, swoją drogą całkiem niezłego, ciasta. Problem pojawił się, kiedy odkryłam, że w domu nie ma nic. Naprawdę nic. Nawet chleba tostowego! Chodziłam w te i z powrotem, od kuchni do kanapy, aż nagle mnie oświeciło - przecież w domu są ziemniaki! Już od dawna miałam ochotę przygotować krem z ziemniaków, ale... Zawsze znalazło się coś ciekawszego. No bo sami powiedzcie - czy krem z ziemniaków może być ekscytujący? Może poruszyć nasze kubki smakowe na tyle, żebyśmy się zachwycili? Hmpf... Nie byłam pewna... Tym razem jednak nie miałam dużego wyboru - albo zupa, albo wyjście do sklepu... Nie, nie, to drugie zdecydowanie nie wchodzi w grę.
Przejrzałam więc blogi w poszukiwaniu interesującego mnie przepisu, aż w końcu wpadłam na ten u Michała. Ogromnie spodobał mi się dodatek chilli - lubię dobrze przyprawione dania. Pozwoliłam sobie zupę nieco podrasować - dodałam chrzan, cebulę, czosnek, suszone zioła... I muszę powiedzieć, że jestem zachwycona! Nigdy bym nie pomyślała, że krem ziemniaczany może kryć w sobie tyle różnych smaków, idealnie ze sobą współgrających.
Kiedy nalałam zupę na talerz, zaczęłam szukać jakiegoś kolorystycznego akcentu - padło na sos sojowy. Świetnie tutaj pasuje, nie rezygnujcie z jego dodatku.
I choć może nie jest to najwykwintniejsze danie, jednak idealnie sprawdzi się, kiedy akurat potrzeba szybkiego, sycącego obiadu.
Zupa wychodzi bardzo gęsta - niemal pure. Dlatego proponuję przygotować nieco więcej bulionu, żeby w razie czego można ją było rozrzedzić.
Krem z ziemniaków z chilli, czosnkiem i chrzanem
Składniki:
(na 4 porcje)
- 1 kg ziemniaków
- 50 g masła
- 1 szalotka
- 2 ząbki czosnku
- 1/2 czerwonej papryczki chilli
- 1 łyżeczka tartego chrzanu
- 1 łyżeczka suszonego oregano
- 1 łyżeczka suszonego estragonu
- 1,5 l bulionu
- sól
- pieprz
dodatkowo:
- sos sojowy
W garnku rozgrzać masło. Dodać pokrojoną w kostkę cebulę, zezłocić. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i posiekane chilli, następnie ziemniaki pokrojone w kostkę i jeszcze chwilę podsmażać. Całość zalać bulionem, dodać oregano i estragon, gotować, dopóki ziemniaki nie zmiękną.
Zupę zdjąć z ognia, zmiksować blenderem na gładki krem. Dodać chrzan, doprawić solą i pieprzem do smaku.
Podawać gorące z kilkoma kroplami sosu sojowego.
Smacznego!
Jeszcze tylko jutro, i wolne... Nareszcie!
Kremy ziemniaczane są świetne na rozgrzanie, a już z chilli to w ogóle musi być rewelacja :) Polecam Ci też połączenie pora i ziemniaków w zupie :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale nigdy nie robiłam jeszcze kremu z ziemniaków... Jakoś nigdy nie lubiłam ziemniaków, ale zestaw dodatków w Twojej zupie do mnie przemawia :) :)
OdpowiedzUsuń:D buzia mi się cieszy jak czytam ten post bo strasznie lubię ziemniaki pod każdą postacią, ale zupy z ziemniaczanego pure jeszcze nie jadłam :D Bardzo fajny pomysł i chyba też się skuszę:)
OdpowiedzUsuńLubię, jak ziemniaczki są konkrtnie doprawione :) Ta zupka musi być naprawdę pyszna, skoro zawierz w sobie tyle aromatycznych przypraw :)Chciało by się jeszcze dodać, że w sam raz na rozgrzewkę podczas zimowej aury tej wiosny :)
OdpowiedzUsuńTak doprawiony krem na pewno postawił by mnie na nogi :)
OdpowiedzUsuńSzalenie jestem ciekawa jak smakuje ziemniak z sosem sojowym, na pierwszy rzut oka zupełnie nie pasuje, ale to pewnie jedno z tych połączeń co potrafią pozytywnie zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńmniam, pyszna i pożywna zupka :)
OdpowiedzUsuńOj tak tylko wyglądają :) nie jest aż tak źle :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam o kremie z ziemniaków. Dla mnie to nowość, a nowości trzeba wypróbować:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ziemniaki :)
OdpowiedzUsuńMogła bym jeść codziennie, mimo, że niby są mało atrakcyjne, to ja wlaśnie nie rozumiem, tej przypiętej im łatki. Gdy odpowiednio sie je doprawi, dopasuje dodatki to są podstawą nie jednego obłędnego dania ;)
jednak jakoś nie miałam dotychczas okazji robić z nich kremu, koniecznie zapisuję do wypróbowania :)
Pozdrawiam http://zaczynamyoddeseru.blogspot.com/