Niedzielny wieczór. Właściwie to późne popołudnie; wieczory dla mnie praktycznie nie istnieją. W każdym razie o godzinie dwudziestej nadal jest ciepło i jasno, a ja mogę siedzieć w ogrodzie w lekkiej bluzce i letniej spódnicy, popijać herbatkę (poważnie zaczynam się zastanawiać nad przygotowaniem zapasu mrożonej) i cieszyć się chwilą spokoju.
W Danii Dzień Matki przypada zawsze w drugą niedzielę maja, zeszły tydzień był więc ciągnącym się w nieskończoność pasmem harówki; niemniej efekty były satysfakcjonujące. Pamiętacie moje różowe ciasto? Zostało docenione na tyle, że szef wybrał je na główną atrakcję w Dniu Matki. Przygotowaliśmy ich... Cóż, dużo. Musze jednak przyznać, że mimo zmęczenia, czuję się lekko z siebie dumna. Szczególnie, że reklama trafiła na pierwszą stronę Østbirk Avis, co zdecydowanie wpłynęło na sprzedaż i morale.
A dzisiaj mam dla Was przepis, który przyda się może nie dziś i nie jutro, ale że sezon na truskawki zapasem stwierdziłam, że to już najwyższy czas na truskawkowe przepisy.
Pomysł na ten dżem znalazłam u nieocenionej Angie, i od razu mi się spodobał. Wprost przepadam za puddingami chia, dżem wydawał się więc doskonałym krokiem naprzód w naszej znajomości. Przygotowałam go zgodnie z oryginałem; to raptem trzy składniki, które znakomicie się uzupełniają. Nie ma tu cukru, warto więc poczekań na naprawdę dojrzałe i słodkie truskawki. Dzięki nasionkom szałwii hiszpańskiej zyskuje ciekawą strukturę i całkiem gęstą, udającą frużelinę, konsystencję. Delikatny miodowy smak świetnie uzupełnia truskawki, naprawdę ciężko się od niego oderwać.
I muszę przyznać, że mam ogromną ochotę na kolejne owocowe eksperymenty z chia...
Truskawkowy dżem z chia
Składniki:
(na 3 słoiki)
- 1 kg truskawek
- 3 łyżki miodu
- 4 łyżki nasion chia
Truskawki umyć, osuszyć, odciąć szypułki. Owoce przekroić na połówki lub ćwiartki, umieścić w garnku o grubym dnie i gotować 15-20 minut, aż większość truskawek się rozpadnie. Dodać miód, wymieszać do połączenia składników. Następnie dodać chia i gotować kolejne 15 minut, od czasu do czasu mieszając.
Gorący dżem przełożyć do wyparzonych słoiczków, mocno zakręcić i odstawić do góry dnem do całkowitego ostudzenia.
Ewentualnie zapasteryzować.
Smacznego!
Tymczasem coraz niecierpliwiej odliczam dni do urlopu.
Pięć.
ooo już mam plan do działania, dzięki! :D
OdpowiedzUsuńwww.anialwowska.blogspot.com
czekam na kaszubskie truskawki, i będzie dżem za dżemem :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z dodatkiem tych nasion. Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńCudnie wygląda dżemik. Jak tylko będzie u nas sezon na truskawki od razu zabieram się :)
OdpowiedzUsuńLubie domowe dżemiki, a zwłaszcza truskawkowy :) Z chia i miodem pewnie jest rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńGratuluje, tort wygląda fantastycznie! :D Pomysł na dżemik bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńGin - przede wszystkim gratulacje :) Jesteś doceniona, a to w pracy bardzo motywuje. Miło Cię zobaczyć :) Nie wiem jak to się stało, że to ciasto mi umknęło, a wygląda obłędnie. Co do dżemu chyba nie będę czekać do sezonu truskawkowego. Tak się składa, że wczoraj kupiłam pyszne truskawki i zamierzam znów po nie się udać. Pozdrawiam z Piotrem i dziękuję za inspirację.
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł! W sezonie muszę go wypróbować:)
OdpowiedzUsuńMusimy koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńFajny patent na wkomponowanie chia do przetworów - podbieram do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Super to ciacho a hibiskus lubię ;) Co do dżemu to też mam taki w planach...tylko u nas po śnieżycach i mrozach majowych nie wiadomo czy truskawki będą...
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuń