Powrót do poświątecznej codzienności minął zaskakująco łagodnie. W szkole wszyscy - uczniowie i nauczyciele - dopiero powoli znów przyzwyczajają się do zajęć. Zresztą - w tej chwili wychowawcy zajęci są nową grupą. Kilka tygodni temu to my nieśmiało przemykaliśmy korytarzami, nieco zagubieni w ich labiryncie. Baliśmy się, że nie znajdziemy właściwej sali, a nawet jeśli - zajęcia okażą się katastrofą. Nie potrafiliśmy obsługiwać maszyn, które teraz znacząco ułatwiają nam pracę. Zestresowani, zdenerwowani, niepewni. Na szczęście nie naszym to udziałem w tej chwili. Ze śmiechem przygotowywaliśmy pizze dla nowych kolegów, dzieląc się wrażeniami z minionych Świąt.
Miło.
Ostatnio w końcu się odważyłam na zakupienie większej ilości topinamburu. Z myślą o zupie, rzecz jasna. Pogoda zdecydowanie sprzyja gorącym, kremowym, rozgrzewającym obiadom. Przeczytałam kilka przepisów, i w końcu zrobiłam po swojemu. Prawie bez przypraw, żeby wydobyć ten charakterystyczny, delikatny smak. Topinambur świetnie skomponował się z pasternakiem, delikatnie orzechowy smak obu warzy idealnie do siebie pasuje. Do tego chipsy - banalnie proste do przygotowania, a sprawiają, że zupa staje się dużo bardziej elegancka i nowoczesna. No i te chrupiące, przypieczone plasterki - rozkosz dla podniebienia. Wychodzi ich nieco więcej, niż potrzeba, ale znikają w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach... Następnym razem przygotuję podwójną porcję - na wszelki wypadek. Dla koloru i odrobiny ostrości - posiekana dymka również wylądowała w miseczce. Wszystko razem tworzy niezwykle zgraną całość - polecam na te chłodne kwietniowe popołudnia.
Krem z topinamburu z chipsami
Składniki:
(na 4 porcje)
- 250 g ziemniaków
- 200 g pasternaku
- 600 g topinamburu
- 1 cebula
- 1 łyżka masła
- 1 l bulionu
- sól
- pieprz biały
chipsy:
- 150 g topinamburu
dodatkowo:
- 1 cebulka dymka
Topinambur na chipsy wyszorować, osuszyć. Pokroić w cieniutkie plasterki, ułożyć je pojedynczo na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 100 st. C. przez 1 godzinę, wystudzić.
Pozostałe warzywa obrać, pokroić w kostkę. Cebulę zeszklić na maślę. Dodać pozostałe warzywa, podsmażyć, aż wchłoną cały tłuszcz. Zalać bulionem, gotować około 20-30 minut, aż zmiękną.
Zupę zmiksować blenderem na gładki krem, dodać soli i pieprzu do smaku.
Podawać gorące z chipsami z topinamburu i posiekaną dymką.
Smacznego!
A dzisiaj, żeby za lekko nie było, do pracy... Na szczęście w domu będzie czekał ciepły obiad i słodki deser, wraz z miłym towarzystwem - czy potrzeba czegoś więcej...?
Bardzo ciekawa zupka, spróbowałabym :)
OdpowiedzUsuńna pewno zjadłabym z dokładką ;)
OdpowiedzUsuńSmakowita zupa, jeszcze sama topinamburu nie przyrządzałam, zupa kusi ;)
OdpowiedzUsuńObiad, deser-to musi być udane sobota;)
Bardzo ciekawa ta zupka, pysznie wygląda :-)))) nigdy jeszcze nie jadłam topinamburu :-) muszę się za nim rozejrzeć :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio też kupiłam topinambur, musiałam w końcu go spróbować. Powiem szczerze, że bardzo mi smakuje, w zupie go jeszcze nie miałam, ale wszystko przede mną; ))
OdpowiedzUsuńChipsy z topinamburu jako dodatek do zupy super pomysł ;-)
OdpowiedzUsuńSmacznie :)
OdpowiedzUsuńPysznie skomponowalas te zupe!
OdpowiedzUsuńZapraszam sie na miseczke...
Interesująca i kusząca!!! :)
OdpowiedzUsuńNigdy się nie natknęłam na topinambur ;) a jednak blogowe podróże uczą. Z chęcią bym zjadła tę zupkę, bo wygląda niesamowicie apetycznie. Już od dawna nie natknęłam się na tak oryginalny przepis. Zupy uwielbiam, a to ciekawa inspiracja.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie.
Pozdrawiam cieplutko,
Megly.
Kusisz, kusisz... :) Chyba jutro wybiorę się na zakupy i przygotuję tę zupkę :)
OdpowiedzUsuńChętnie spróbowałabym tej zupy, bo nie miałam okazji takiej jeść, a zapowiada się pysznie :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować i podać mojej Mamie, która cały czas "zjadłaby coś jak z Top Chefa" i ma ostatnio "fazę" na chipsy (ziemniaczane smażyła nawet dzisiaj do łososia - cóż - nie pasowały ;-) )
OdpowiedzUsuńPewne rzeczy trzeba sprawdzić organoleptycznie ;)
UsuńPoczęstujesz mnie? :)
OdpowiedzUsuńZ największą przyjemnością :)
UsuńNigdy nie jadłam topinamburu i wypadałoby to wreszcie zmienić. Zupka wygląda na pyszną :)
OdpowiedzUsuńpycha! :)
OdpowiedzUsuńGdzie udało Ci się dostać pasternak? bo ja szukam szukam i nie mogę znaleźć :(
Mieszkam w Danii, i kupuję w najbliższym markecie :) Niestety nie wiem, gdzie można dostać w Polsce... Choć Tato mówił, że widział w Auchan :)
UsuńPięknie podane i wygląda bardzo apetycznie; pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam, ale zachęciłaś mnie i muszę się rozejrzeć w moich sklepach :-)
OdpowiedzUsuńPięknie podana zupa i na pewno doskonała:) uwielbiam topinambur:)
OdpowiedzUsuńZupa to musi być kolejny etap moich topinamburowych eksperymentów : chipsy takie sobie, ciasto pyszne a lody to dopiero ciekawostka ;)
OdpowiedzUsuń