Jesień to czas zup, zgodzicie się? Robią się praktycznie same (przynajmniej te z przepisów, po które ja sięgam), są sycące i wspaniale rozgrzewają po powrocie do domu. W dodatku mogą poprawić nastrój cudnym, intensywnym kolorem.
Kiedy Maggie wspomniała, że ma w planie krem z buraczków od razu wiedziałam, że coś jest na rzeczy. Dwa lata temu, jako szczęśliwa posiadaczka ogródka, miałam w ogrodzie buraczki i nawet ugotowałam botwinkę, ale było ich malutko i nie wrosły jakoś specjalnie, więc długo się nimi nie cieszyliśmy. Zawsze chciałam sama ugotować buraczaną zupę - bo do tej pory jadałam tylko Babciowy barszczyk w Święta. Maggie pokazała mi przepis na Dales life (który sama znalazła w Scandilicious Signe Johansen - mam nadzieję, że stanę się szczęśliwą posiadaczką tej książki jeszcze w tym roku) i zaproponowała wspólne gotowanie. Nie wahałam się ani chwili! W środę po pracy udałam się do sklepu na poszukiwanie buraczków i, jak się okazało, zmuszona byłam udać się do tego położonego dalej, z bogatszym asortymentem. Jednak nawet tam nie mieli świeżego imbiru... Niezrażona, kupiłam chrzan, bo mi się z buraczkami kojarzy. Nie mam pojęcia, jak zupa smakowałaby z imbirem i dodatkiem owoców jałowca (które byłam przekonana, że mam, ale jednak nie znalazłam, a drugi raz do sklepu to już mi się iść nie chciało), ale w mojej wersji jest po prostu boska! Delikatna, z nutką przypraw wyczuwalną na końcu języka. Gęsta i kremowa, po prostu zachwycająca! Jeśli chcecie spróbować czegoś innego od tradycyjnego barszczu - polecam ten krem z pełną odpowiedzialnością.
I oczywiście dziękuję Maggie za przygarnięcie mnie do wspólnego gotowania - jak zawsze miło jest się z Tobą spotkać w wirtualnej kuchni, a efekty tym razem przeszły moje najśmielsze oczekiwania.
Aromatyczny krem z buraków
Składniki:
(na 4 porcje)
- 500 g buraków
- 1 cebula
- 1 marchewka
- 60 g selera
- 2 łyżki masła
- 2 gwiazdki anyżu
- 1/2 łyżeczki mielonego ziela angielskiego
- 1/2 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- 1/2 łyżeczki mielonego imbiru
- 1 łyżeczka tartego chrzanu
- 1 l bulionu
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka białego octu winnego
- 1 łyżka Akvavitu
- sól
- pieprz
dodatkowo:
- 4 łyżki creme fraiche (18%)
- szczypiorek
Buraki, marchewkę, seler i cebulę obrać i pokroić w kostkę.
W garnku na maśle podsmażyć ziele, gałkę, imbir, chrzan i anyż. Dorzucić cebulę, zezłocić. Anyż wyjąć.
Do garnka dodać pozostałe warzywa, zalać bulionem, wlać sok z cytryny, ocet i Avavit. Gotoać na średnim ogniu przez 20-30 minut, aż warzywa zmiękną.
Zupę zmiksować na gładko.
Przed podaniem wymieszać z creme fraiche, ozdobić posiekanym szczypiorkiem.
Smacznego!
W związku z tym, że buraczki czerwone mocno są, polecam do ich obróbki używać jednorazowych rękawiczek (co uczyniłam), nie polecam za to kroić ich w ulubionym, białym podkoszulku - może się to skończyć tragicznie. Dla podkoszulka. I tych, którzy akurat staną na drodze.
Macie jakieś pomysły, co mogłabym zrobić z pozostałymi buraczkami, w ilości półtora kilograma? W sklepie mieli tylko w tak dużych woreczkach, a że byłam zdesperowana i bardzo chciałam tej zupy, nie zawahałam się ani przez chwilę. A nie będę jej gotować cztery razy z rzędu, bo przestanie mi smakować... Czekam na podpowiedzi, buraczków starczy pewnie na wypróbowanie wszystkich.
To moze, skoro juz jestesmy w Skandynawii, taka salatke: http://scandifoodie.blogspot.co.uk/2011/12/toasted-buckwheat-and-beetroot-salad.html? Wyglada zachecajaco!
OdpowiedzUsuńJa o rekawiczkach zapomnialam i w efekcie po operacji krojenia buraczkow wygladalam troche jak lady Makbet. Dobrze, ze bluza, w ktorej kroilam, byla czarna.
Podziwiam, ja do dziś nie mogę się przekonać do buraków. Zupa wygląda pięknie. Jeśli chodzi o buraczki - to możesz zrobić carpaccio z buraków z fetą, jarzynkę z buraków, wycisnąć z nich zdrowy sok. Lub możesz też upiec pyszne ciasto z burakami - to akurat nawet mnie smakowało mimo świadomości, że "tam są buraki" :)
OdpowiedzUsuńwow, ależ ta zupka ma piękny kolor. Musiala smakować wspaniale. Ja uwielbiam buraczki i barszczyk, więc zapisuję sobie ten przepis. ;)
OdpowiedzUsuńMnie też chodzi po głowie krem z buraków. Właściwie to miał być nawet dzisiaj, ale jakoś tak się nie złożyło. Twój wygląda wspaniale :-D
OdpowiedzUsuńciekawe ;D
OdpowiedzUsuńaż mi ślinka pociekła! pysznie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńKrem z buraków? Nawet o tym nie słyszałam, ale zaciekawiłaś mnie. Odnośnie pozostałych buraków- możesz zamarynować je w słoiku z octem ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do zabawy Liebster Blog, mam nadzieję, że się przyłączysz :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog:) Po szczegóły zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńSuper fajny pomysł na zupę, a opisujesz to tak, aż się chce jeść.
OdpowiedzUsuńBuraczki dobrze przyprawione, musi być pyszny :)
OdpowiedzUsuńapetyczna bardzo:)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńZupa prześliczna i może nawet mogłabym ją zjeść. Bo tak normalnie buraków jeść nie mogę, choć bardzo je lubię. Wyjątkiem jest barszcz, więc może i inna zupa by mnie nie zabiła ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ta zupka wydaje mi się być znakomita, buraki i imbir to ciekawe połączenie - zapraszam do dodania tego i może innych przepisów do mojej akcji Kuchnia skandynawska :)http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/?p=5137
OdpowiedzUsuńlubię wszytko co buraczane więc taka zupka na pewno by mi smakowała
OdpowiedzUsuńUwielbiam klasyczny barszcz i bardzo lubię kremowe zupy...jakby nie spojrzeć - Twój krem z buraczków musi mi posmakować :)
OdpowiedzUsuńkremu z buraczków jeszcze nie jadłam ale pyszny musi być;)
OdpowiedzUsuń