Dziś w Danii aura londyńsko-horrorzasta - kiedy wyszłam z psą na spacer chwilę po szesnastej, nie mogłam się nadziwić. Wszystko spowite gęstniejącą w oczach mgłą, światła przejeżdżających aut niepokojąco ją rozświetlały. Rozmyte postacie ludzi idących kilka kroków przede mną sprawiały, że miałam ochotę jak najszybciej wrócić do domu. Taka pogoda zdecydowanie nie sprzyja spacerom. Przez park przeszłyśmy szybko, gdyż kontury drzew niepokojąco wyciągały konary w naszą stronę. A mżawka zmoczyła mi okulary, których nieopatrznie nie ściągnęłam z nosa przed wyjściem.
Kontrast.
Na parapecie i stoliku palą się świeczki sprawiając, że wszystko staje się przytulne w ich migoczącym blasku. Kanapa zaprasza ciepłymi kocami i poduszkami rozrzuconymi niedbale, w które psa wtuliła się błyskawicznie, zanim zdążyłam wytrzeć jej wilgotne łapy. Patrzy na mnie z przekrzywioną na bok główką, kiedy sadowię się uważnie z kubkiem pachnącej, gorącej herbaty i talerzykiem pełnym biscotti w dłoniach. Ma nadzieję, że jej też dostanie się kawałek. Chociaż kilka okruszków, proszę...
Wczoraj z całym mieszkaniu pachniało pieczonymi migdałami - gdyż to one stanowią główny składnik moich ciasteczek. Do tego kilka suszonych moreli, które nadają im słodyczy i cudnego koloru. Biscotti chrupią głośno, kiedy się je gryzie - najlepiej wcześniej zamoczyć je w kawie lub herbacie, albo kubku pełnym ciepłego mleka. Wtedy stają się mięciutkie i rozpływają się w buzi. Uwielbiam te niepozorne ciasteczka - nie powalają wyglądem, ale po spróbowaniu kawałeczka nie można oprzeć się kolejnym. Spróbujcie, a nie pożałujecie.
U mnie dziś wersja limitowana - sztuk dziewięć. Dzięki temu jutro lub pojutrze będę mogła upiec inne, o zupełnie innym smaku. Polecam jednak zrobić je z podwójnej lub nawet potrójnej porcji - biscotti przechowują się znakomicie w szczelnie zamkniętym pudełeczku lub puszce.
Przepis znalazłam w Biscuits, brownies and biscotti wydawnictwa The Australian women's weekly. Zmodyfikowałam dodatki - chociaż w oryginalnej pistacjowo-cytrynowej wersji też niedługo zrobię, bo brzmi pysznie, prawda...?
Biscotti z migdałami i morelami
Składniki:
(na 8-10 sztuk)
- 30 g masła
- 70 g cukru
- 1 jajko
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 110 g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 75 g obranych, całych migdałów
- 60 g suszonych moreli
Masło utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Wbić jajko, dokładnie zmiksować. Wlać ekstrakt, połączyć.
Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Partiami dodawać do masy maślano-jajecznej, miksując na najniższych obrotach miksera.
Morele drobno pokroić, razem z migdałami dodać do masy, wymieszać łyżką.
Z ciasta, które może się mocno lepić, uformować wałeczek, lekko spłaszczyć, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez 1-2 godziny.
Schłodzone ciasto odwinąć z folii, przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Piec w 180 st. C. przez 20-30 minut.
Wyjąć z piekarnika, przestudzić 10 minut. Pokroić ukośnie w 1centymetrowe kromki, ułożyć płasko na blasze.
Piec 20 minut w 180 st. C.
W połowie przewrócić na drugą stronę.
Ostudzić na kratce.
Przechowywać w szczelnym pojemniku.
Smacznego!
Dziś kończy się mój długi, bo aż czterodniowy, weekend. Mam nadzieję, że rano nie będzie padać - deszcz nieodmiennie sprawia, że moje nastawienie do życia jest mało optymistyczne...
Bosko wyglądają :) Chętnie bym schrupała :) A spacery w mżawce to zdecydowanie nie jest to co lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńUwielbiam te ciasteczka z chęcią się poczęstuję ! Wyglądają przepysznie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkocham te ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńWyglądaja pysznie! Juz sie nie mogę doczekać pistacjowo-cytrynowej wersji. :)
OdpowiedzUsuńAleż magiczna historia we wstępnie notki,a ciasteczka prezentują się wspaniale.
OdpowiedzUsuńmuszę kiedyś zrobić te ciasteczka, bo jestem pewna, że by mi smakowały
OdpowiedzUsuńPiękne biskotki!
OdpowiedzUsuńdo herbatki w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńJak na taki ciemny, horroropodobny dzien calkiem ladne ci wyszly te zdjecia.
OdpowiedzUsuńA biscotti uwielbiam. Moj popoludniowy zestaw na poprawe humoru sklada sie z cappuccino i chrupiacego biscotto wlasnie :)
"na ogrzanie duszy" jak ładnie napisane :)
OdpowiedzUsuńOch, tak, super pomysł!
OdpowiedzUsuńMniam! nie mogę oderwać wzroku;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ekstra przepis, zdecydowanie mam ochotę na takie ciastka :)
OdpowiedzUsuń