Już dawno o książkach nie pisałam. Wszystko dlatego, że ugrzęzłam przy jednej, a naprawdę bardzo, bardzo chciałam ją skończyć (bo wiecie, jak to jest: nieskończona pozycja przypomina o sobie w najmniej odpowiednich chwilach, dręczy wyrzutami sumienia i nie pozwala skupić się na czytadle aktualnym). W końcu dzisiaj się udało - wracałam do domu autobusem (C. jest mi winien przynajmniej jakiegoś badylka, bo było to z mojej strony całkiem spore poświęcenie), a rzeczona książka jeździ w torbie razem ze mną (specjalnie dla niej nie noszę mojej maleńkiej torebeczki). Znaczy się jeździła, bo teraz idzie na półkę.
Lepszy świat Marty Zaraskiej wyciągnęłam z pudła zupełnie przypadkowo, jak większość książek, które ostatnio czytam. Skoro los chciał, abym się z nią zapoznała, nie zamierzałam dyskutować. Jednak trochę narzekałam, kiedy zaczęłam się nudzić...
Bohaterem Lepszego świata jest Paweł - niespełna trzydziestoletni dziennikarz, jeszcze na tyle niedoświadczony, żeby nie mieć ustalonej pozycji. Pracuje w Wielkiej Prestiżowej Gazecie, jednak nie do końca go ta praca satysfakcjonuje. Zazdrości Maćkowi - najlepszemu kumplowi, a jednocześnie współlokatorowi - który ciągle jest zajęty, bez przerwy opracowuje nowe strony internetowe, szuka wyzwań, zapomina się w kolejnych projektach. Gdy Paweł poznaje Grześka, niepozornego chłopaka aktywnego politycznie, zaczyna się zmieniać. Bierze udział w spotkaniach, protestach, też chce zmienić świat na lepszy. W międzyczasie traci pracę, gdyż zbyt jest zajęty, żeby pisać. Ukochana dziewczyna zdradza go, po czym odchodzi bez słowa. Paweł próbuje się w tym wszystkim odnaleźć, zrozumieć, co jest dla niego najważniejsze, dowiedzieć się, jak właściwie zmienić ten świat.
Co mogę powiedzieć o tej książce? Właściwie nie umiem jednoznacznie powiedzieć, czy jest warta uwagi. Z jednej strony historia młodego chłopaka, z którym - podejrzewam - mogłoby się zidentyfikować wielu jemu podobnych. Ot, codziennie życie, zwykłe troski, poszukiwanie siebie - młodzi ludzie muszą przez to przejść, zanim znajdą swoje miejsce. Wszystko osadzone w bliskich nam realiach - może się spodobać. Ja jednak się nudziłam - od Pawła dzielą mnie lata świetlne, i czytanie o jego borykaniu się z problemami, z których część ma na własne życzenie, nie zafascynowało mnie. Poza tym ten typ prowadzenia narracji nie jest mi najbliższy - choć muszę przyznać, że im dalej, tym lepiej. Albo po prostu się przyzwyczaiłam. W każdym razie mniej więcej w dwóch trzecich przestało mnie to irytować.
Sami musicie zdecydować, czy macie ochotę sięgnąć po Lepszy świat - moim zdaniem jest wiele dużo ciekawszych, lepiej napisanych powieści. Tej brakuje tego czegoś - trudno definiowalnego - co sprawia, że w książce można się zatracić. Tej nie czytałam z wypiekami na twarzy, nie myślałam o niej, dopóki w autobusie nie wyciągałam jej z torby. Nie wywarła na mnie piorunującego (ani w sumie żadnego) wrażenia. Może po prosu nie trafiła w mój gust. Nie wiem. Sprawdźcie sami, czy Wam się spodoba.
Lepszy świat
Marta Zaraska
Wydawnictwo Książkowe Twój Styl
Warszawa, 2004
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz