Lubicie barszcz?
Nie pytam, czy jecie, bo to rozumie się samo przez się. Każdy przecież musi spróbować barszczu w Wigilię; przynajmniej w moich stronach. Wiem, że na południu jada się zupę grzybową lub rybną, albo jeszcze jakieś inne cuda... Ale na naszym stole, odkąd pamiętam, dwudziestego czwartego grudnia, zawsze stawał barszcz. Babcia robiła marynarski, lekko ostry; Mama troszkę oszukuje i nie nastawia zakwasu, ale barszczyk i tak smakuje wybornie.
Szczerze mówiąc, ja przechodziłam różne etapy. Bywało, że sama wypijałam pół dzbanka; rok później brałam zaledwie dwa łyki. O co chodziło...? Nie mam pojęcia. Po prostu czasem miałam na niego ochotę, a czasem nie...
Teraz już się za barszczem stęskniłam. Od kilku lat spędzam Święta w Danii, a tu się barszczu nie jada... Już więc sobie wyobrażam jego smak i zapach, i aż mnie ciarki z podniecenia przechodzą. Mmm...
Jakoś nigdy nie pomyślałam o tym, żeby sobie samej barszcz ugotować. No nie wiem dlaczego... Ale z pewnością i do tego kiedyś dojrzeję. Póki co, gdy nachodzi mnie ochota na krwistoczerwoną zupę, sięgam po buraczkowe kremy. Eksperymentów było już kilka, ostatni zaliczam do jak najbardziej udanych.
Przepis znalazłam na blogu Pod zielonym niebem, i od razu mi się spodobał. Dodatek jabłka jest wręcz tradycyjny; owoc ten doskonale łagodzi nieco ostry smak buraczków. Ale kasza jaglana...? Tego jeszcze nie próbowałam. Efekt był taki, jak się spodziewałam: zupa wyszła cudownie gęsta i sycąca, raczej łagodna, pyszna. No i ten kolor! Coś pięknego.
Dla tych, którzy postanowili w tym roku nie iść w kierunku tradycji, idealnie nada się na świąteczny stół. Dla tych, którzy sobie Wigilii bez barszczu nie wyobrażają, proponuję spróbować w każdy inny dzień roku. Nie rozczarujecie się!
Krem buraczkowo-jabłkowy z kaszą jaglaną
Składniki:
(na 4 porcje)
- 600 g buraczków
- 2 marchewki
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżka oliwy
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka suszonego majeranku
- sól
- pieprz
- 50 g kaszy jaglanej
- 550 ml wody
- 350 ml soku jabłkowego
dodatkowo:
- 1 jabłko
Buraczki obrać, pokroić w ćwiartki, marchewki obrać, przekroić wzdłuż na pół.
Na balsze położyć duży arkusz folii aluminiowej. Ułożyć buraczki, marchewki i lekko zmiażdżone ząbki czosnku, polać oliwą, posypać solą i majerankiem. Zawinąć szczelnie w folię.
Piec w 180 st. C. przez 1,5 godziny.
W tym czasie kaszę zalać 350 ml wody, zagotować. Gotować pod przykryciem, aż kasza wchłonie całą wodę. Zmiksować blenderem na gładką masę.
Upieczone buraczki, marchewkę i wyłuskany czosnek dodać do kaszy. Zalać sokiem i pozostałą wodą, zmiskować na gładki krem. Doprawić do smaku solą i pieprzem.
Jabłko pokroić na plastry grubości 3-4 mm. Podsmażyć z obu stron na patelni grillowej, aż lekko zmiękną, ale nie będą się rozpadać.
Przed podaniem zupę podgrzać. Podawać z grillowanymi plastrami jabłek.
Smacznego!
Coraz bardziej udziela mi się świąteczna atmosfera. Dom już udekorowany, nawet choinka dumnie pręży się przy stole. Pachnie cynamonem, piernikiem i mandarynkami.
Jak ja lubię ten czas!
Uwielbiam barszcz mojej mamy, ale taki krem też chętnie bym zjadła-ale na Wigilię obowiązkowo barszcz z uszkami:)
OdpowiedzUsuńZamiast barszczu - bardzo chętnie kupuję taką opcję <3
OdpowiedzUsuńMmm, a to jabłuszko grillowane ,to tak, jak wisienka na torcie
OdpowiedzUsuńSuper opcja - biorę w ciemno :-)
OdpowiedzUsuńFajna odmiana :D
OdpowiedzUsuńJa, chociaż buraki lubię, za barszczem nie przepadam :) Myślę jednak, że Twojej zupy chętnie bym spróbowała ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się to połączenie podoba. Zupa wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda i chętnie spróbujemy :) na wigilię zostajemy jednak przy czystym z uszkami :) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńMy kochamy buraki pod każą postacią :) Barszcz też uwielbiamy ale na obiad za to bardzo często robimy takie właśnie kremy :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa propozycja, chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńu mnie też barszcz obowiązkowo, choć już nie pamiętam kiedy byłam w domu na świętach. zwykle jeździmy do Niemiec, i tam zaczęłam serwować barszcz z uszkami, na wigilię mamy wtedy dwie zupy, razem z grochówką, która u rodziny D. musi być. w tym roku świętam w Danii, w mieszanym towarzystwie, zakwas na barszcz już gotowy :) a pamiętam czasy, kiedy barszcz instant wydawał mi się największym dobrem emigranta :)
OdpowiedzUsuńpięknie się prezentuje, zachęca do spróbowania
OdpowiedzUsuń