O jarmużu po raz pierwszy przeczytałam całkiem niedawno u Bei. W domu nigdy tego cuda nie jadłam, gdzieś kiedyś o uszy obiła mi się nazwa, aż wreszcie u Klaudyny znalazłam wyczerpujący artykuł na ten temat. Otóż jarmuż jest jednym z tych zapomnianych warzyw, które powoli wracają do łask. Mi wydawał się bardzo egzotyczny, bo przecież zupełnie nieznany. Zastanawiałam się, jak może smakować, i bardzo chciałam go spróbować. Przetłumaczyłam sobie nawet nazwę na duński, żeby wiedzieć, czego szukać w sklepach. Traf chciał, że w naszym lokalnym markecie udało mi się dostać całą wielką torbę. Byłam zachwycona! A C. się ze mnie naśmiewał, że takie rzeczy to tylko ja kupuję...
Przytargałam zakupy do domu, i zaczęłam się zastanawiać, co z tym cudem zrobić. Myślałam o zupie, jarmużowych chipsach, zapiekanych jajkach... Aż w końcu na blogu Kuchennymi drzwiami znalazłam przepis na chlebek do odrywania. Jak tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że to będzie właśnie jarmużowy debiut w mojej kuchni.
Mi jarmuż przypomina szpinak, ale jest lekko gorzki, ma w sobie coś specyficznego, jak brukselka. Nie każdemu to przypadnie do gustu, ja takie smaki uwielbiam, więc się w jarmużu zakochałam. Chlebek wyszedł boski - mięciutki, pachnący, sycący. Idealny na drugie śniadanie, bo nie trzeba robić kanapek. Ser bosko się ciągnie, i zjadałam kromki jedna za drugą (szczególnie, kiedy był jeszcze ciepły).
Jeśli nie znacie jarmużu, koniecznie spróbujcie go kupić (podobno jest coraz łatwiej dostępny) - to bardzo ciekawe warzywo, z pewnością warte uwagi.
A jak już się zaopatrzycie, upieczcie taki chlebek. U mnie z pewnością zagości jeszcze nie raz.
Odrywany chlebek z jarmużem
Składniki:
(na keksówkę 30x11 cm)
ciasto:
- 500 g mąki pszennej
- 20 g świeżych drożdży
- 200 ml mleka
- 2 jajka
- 45 ml oleju
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka cukru
farsz:
- 300 g jarmużu
- 4 dymki ze szczypiorem
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki masła
- sól
- pieprz
- 70 g mozzarelli
dodatkowo:
- 50 g mozzarelli
Mąkę przesiać do dużej miski, wymieszać z solą. W środku zrobić wgłębienie, wkruszyć drożdże, wsypać cukier, i wlać połowę mleka. Odstawić na 15 minut.
Po tym czasie do ciasta dodać resztę mleka, jajka i olej. Wyrobić gładkie ciasto, odstawić na 45-60 minut do wyrośnięcia.
Jarmuż umyć, odciąć twarde końce.
Na patelni rozgrzać masło, dodać posiekane dymki i przeciśnięty przez praskę czosnek. Gdy zaczną się rumienić, dodać jarmuż. Smażyć kilka minut, aż jarmuż zdecydowanie zmniejszy objętość. Dodać sól i pieprz, wymieszać, ostudzić.
Jarmuż wymieszać ze startą mozzarellą.
Ciasto rozwałkować na duży prostokąt, nie grubszy niż 5 mm. Na nim równomiernie rozsmarować nadzienie. Pokroić w pasy, ułożyć jeden na drugim. Każdy pas przeciąć w poprzek na 3-4 kawałki, układać je w wysmarowanej masłem keksówce na sztorc.
Zostawić do wyrośnięcia na 30 minut.
Piec w 190 st. C. przez 25-30 minut, zaraz po wyjęciu z piekarnika posypać pozostałą startą mozzarellą.
Podawać na ciepło lub zimno.
Smacznego!
A może znacie jarmuż i gości często w Waszych kuchniach? Jakie dania z jego udziałem polecacie?
Ja bowiem dopiero się z nim zaprzyjaźniam, i ciągle poszukuję inspiracji.
Nie znam niestety i ubolewam nad tym, bo chętnie bym jarmużu spróbowała, ale nigdzie nie mogę dostać..
OdpowiedzUsuńA chlebek wygląda genialnie :)
dość upiorne zdjęcie...:)
OdpowiedzUsuńtak dużo moich znajomych kupuje teraz jarmuż, muszę wypróbować i ja. bardzo fajny pomysł z tym chlebkiem. pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńJa jarmuż bardzo lubię i często zagaszcza u nas na stole, przepis napewno zostanie wypróbowany ;)
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie :) Ja jarmuż znam, ale nie kupuję go zbyt często.
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam, ale ten chlebek mnie tak kusi! Ślicznie to wygląda, jestem bardzo ciekawa smaku :)
OdpowiedzUsuńTwój sposób na jarmuż jest genialny!
OdpowiedzUsuńTen chlebek wygląda fantastycznie!
OdpowiedzUsuńTeż nie znam tego smaku i jestem bardzo ciekawa, bo coraz częściej w różnych miejscach pojawia się jarmuż. Chlebek wygląda bardzo zachęcająco :) Świetna robota :)
OdpowiedzUsuńMniam, musi być pyszny!
OdpowiedzUsuńBasia, My Tasty Kitchen
Wygląda pysznie! Co prawda nie przepadam za "specyficzną" zieleniną, więc to chyba przepis i roślinka nie dla mnie. Nie zmienia to jednak faktu, że piękny ten Twój chlebek.
OdpowiedzUsuń