Od wczoraj pogoda nas rozpieszcza - w okolicach 25 stopni, bez deszczu, bez chmur, za to mnóstwo, mnóstwo słońca. Odbyliśmy już dwa długie spacery po lesie, gdzie, co aż dziwne, nie spotkaliśmy prawie nikogo (czyżby poniedziałek w okolicach dwunastej nie był odpowiednią porą na włóczenie się po leśnych dróżkach?). Cieszymy się każdym promyczkiem słońca nie wiedząc, czy jutro znowu nas zaszczyci swoją obecnością - tak, tak, nauczyłam się żyć z duńską zmiennością pogodową. Co najważniejsze, z pracy nie dzwonili, właśnie więc z dziką wręcz radością myślę o tym, że to już drugi wolny dzień z rzędu. Jutro od szóstej rano, ale tylko sześć godzin, więc to prawie też jak wolne. I jeszcze czwartek... Aż żyć się chce!
Ponieważ C. jednak nie ma tak dobrze i dziś wybył zarabiać na rachunki, stwierdziłam, że będę sobie dogadzać. Czym? Obiadkiem. Jest zupka, ale do zupki przydałoby się jakieś dobre pieczywko. Przeglądając książkę 120 wypieków z serii Z kuchennej półeczki zauważyłam focaccię z czerwoną cebulą i oliwkami. Oliwki uwielbiam, więc nie było się nad czym zastanawiać. Mam nadzieję, że C. też lubi - jakoś do tej pory nigdy go z oliwką nie widziałam...
Wszystko poszło bardzo sprawnie. Przy dzisiejszej temperaturze ciasto pięknie wyrosło w godzinę, później już tylko poukładać dodatki, upiec, i gotowe. I muszę powiedzieć, że w stosunku do tak niewielkiej pracy, jaką włożyłam w przygotowanie, efekt jest godny podziwu. Ciasto jest mięciutkie, lekko chrupiące z wierzchu, cebulka i oliwki nadają mu niesamowity smak. Po prostu rewelacja! Nie tylko jako dodatek do zupy, ale samo w sobie jako przekąska sprawdzi się również znakomicie.
Ciasto wyrabiałam mikserem - jest mięciutkie i sprężyste, i nawet mikser o niewielkiej mocy da sobie z nim radę. Nieco się lepi, użycie miksera znaczą więc ułatwia sprawę. Po wyrośnięciu cała lepkość znika, formowanie placuszków to już sama przyjemność. Polecam - niewielkim nakładem sił i środków można przygotować naprawdę znakomite pieczywko.
Mini focaccie z oliwkami i czerwoną cebulą
Składniki:
(na 4 sztuki)
- 350 g mąki pszennej
- 8 g suszonych drożdży
- 250 ml letniej wody
- 2 łyżki oliwy truflowej
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka soli
dodatkowo:
- 100 g zielonych oliwek
- 1 duża czerwona cebula
- 2 łyżki oliwy truflowej
- 2 łyżeczki suszonego tymianku
- 1 łyżeczka soli gruboziarnistej
Mąkę przesiać do miski, wymieszać z drożdżami, cukrem i solą. Wlać wodę i oliwę, zagnieść gładkie, lekko lepkie ciasto.
Odstawić w ciepłe miejsce na 1-1,5 godziny.
Wyrośnięte ciasto podzielić na 4 równe części, z każdej uformować kulę, rozwałkować na okrągłe placuszki.
Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, odstawić do wyrośnięcia na 20-30 minut.
Cebulę obrać, pokroić w piórka, oliwki odsączyć z zalewy.
Wyrośnięte ciasto posmarować oliwą, na wierzchu ułożyć oliwki i kawałki cebuli, posypać solą i tymiankiem.
Piec w 190 st. C. przez 20-25 minut.
Podawać na ciepło lub zimno.
Smacznego!
Użyłam oliwy truflowej - jej delikatny smak bardzo mi tutaj pasuje. Jednak możecie użyć dowolnej - neutralnej, ale na przykład aromatyzowana chilli czy czosnkiem też świetnie się tu sprawdzą.
Celebrując leniwe popołudnie idę oddać się pochłanianiu deseru i oglądaniu serialu - ruszać będę się jutro...
Uwielbiam focaccie :)
OdpowiedzUsuńFoccaccie lubie i w wersji mini, i w pelnowymiarowej :) A za czerwona cebulke dalabym sie pokrajac.
OdpowiedzUsuńchyba całą Europę pogoda rozpieszcza :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie rozbiłam focaccii (to się odmienia?), ale zawsze widziałam wersję z oliwkami. A ja nieoliwkowa jestem...
A ja oliwki od pewnego czasu uwielbiam i bardzo mi odpowida taka focaccia na drugie śniadanie..pozdrawiam
OdpowiedzUsuń