sobota, 15 października 2011

Groch z kapustą

Za mało czytam. Jest mi wstyd po prostu, że nie mogę znaleźć czasu, żeby chociaż pół godziny dziennie posiedzieć z książką. A to to, a to tamto, i już pora spać najwyższa. Póki co, moje mocne postanowienie, że po przeprowadzce poświęcę na książki więcej czasu, spełzło na niczym. Jednak z doświadczenia wiem, że im zimniej na dworzu, im więcej pada i wieje, tym ja więcej czytam. Nie chce mi się spacerować, w ogóle nie wyściubiałabym nosa za drzwi, gdybym nie musiała. Póki co pogoda dopisuje zadziwiająco - owszem, jest chłodno, ale świeci słonko, nie wieje przeraźliwie lodowaty wiatr, zamiast ciężkich chmur białe obłoczki suną leniwie po niebie. Aż chce się żyć! Szkoda tylko, że tak szybko już jest ciemno...



W każdym razie w trakcie rozpakowywania znalazłam w jednym z kartonów Groch z kapustą, czyli baby w kuchni rozmyślania Barbary Wierzbickiej, i jakoś tak się dziwnie złożyło, że raz dwa, i przeczytałam. Książka niezbyt opasła, z wyjątkowo dowcipnym wstępem (między innymi na temat braku męskiej podzielności uwagi), zachęciła mnie do zapoznania się z jej treścią.
Nie ma tu fabuły, przygód, czy nawet bohaterów. Jest po prostu garść myśli spisanych pewnie nie tylko w kuchni przy garach, ale też w innych zakątkach mieszkania, kiedy tylko znalazła się chwila. Wierzbicka opowiada o tym, co ją cieszy, ale też co ją boli w dzisiejszym świecie. Co chciałaby zmienić, jak chciałaby zmienić, dlaczego właściwie uważa, że te zmiany są tak bardzo potrzebne. Mamy trochę o młodzieży, o inicjacji seksualnej, o kościele, o trudnej sztuce bycia rodzicem, o śmierci, polityce, wielkich ludziach.
Czyta się dobrze, szybko, choć nad niektórymi sprawami warto zastanowić się głębiej. Nie mogę powiedzieć, żebym zgadzała się ze wszystkim, momentami nawet miałam wrażenie, że autorka jakby próbuje mnie pouczać, mimo, że często zaznacza, że to tylko jej opinia. 
Wierzbicka wspomina, że rękopis przeleżał kilka lat w szufladzie, zanim ktoś zgodził się go wydać. Dzisiaj już prawdopodobnie nie szokuje, jednak kilka czy kilkanaście lat temu treść mogłaby się wydać nieco kontrowersyjna. Rozdział o dorastaniu na przykład z pewnością nie spodobałby się niejednemu katechecie... Na szczęście wydawca się znalazł, więc teraz także my możemy poznać typowe dla kobiet rozmyślania kuchenne.

Książkę uważam za wartą uwagi, choćby dla kilku mądrych zdań, dla przypomnienia sobie pewnych rzeczy oczywistych, o których w czasach zabiegania i permanentnego braku czasu tak łatwo zapominamy. Nie jest to poradnik, jak żyć, ale może uświadomić kilka rzeczy, bez których żyć jest bardzo trudno. Polecam, nie tylko babom w kuchni.

Groch z kapustą, czyli baby w kuchni rozmyślania
Barbara Wierzbicka
Wydawnictwo Piątek Trzynastego
Łódź, 2005

4 komentarze:

  1. Droga Pożeraczko, wczoraj zupełnie przypadkowo wyłowiłam w sieci Twoją recenzję mojej książki, pt. "Groch z kapustą..." Jak pięknie i obszernie komentujesz mój tekst! Nie może być większej radości dla autora, niż tak wspaniała opinia Czytelnika. I to wytrawnej Pożeraczki.
    Przyjmij wirtualny bukiet majowego kwiecia w podzięce. pozdrawiam najserdeczniej - z nadzieją na dalszy kontakt - Barbara Wierzbicka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Ogromnie mi miło, że te kilka zdań wzbudziło zainteresowanie Szanownej Autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff, jakże się cieszę że mój komentarz dotarł do Adresatki, bo jestem słabiutka komputerowo i bałam się czy trafię w dobre okienko. Jak zaczynałam szkołę to były jeszcze liczydła drewniane, a moje pokolenie przeszło istną rewolucję kulturową na własnej skórze, no ale lepsze to niż wojna.
    Pisz Kochana, pisz bo robisz to znakomicie - czyta się Ciebie bardzo łatwo, a to przecież trudne i nie mam na myśli Twojego komentarza mojej książeczki, choć miodem na serce się leje...
    Dotarłam do Twojego felietonu "w gabinecie zabiegowym" i sądzę, że powinnaś iść tym tropem. Znaczy ironiczno prześmiewczym, bo Ci świetnie wychodzi.
    Ja się teraz produkuję na www.kobiety.lodz.pl i jak zatęsknisz - tam mnie znajdziesz.
    gorąco pozdrawiam - Basia W.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przykrością muszę stwierdzić, że niestety, ale nie ja napisałam ten felieton. Mam nadzieję, że jak Pani trafi na jakiś mojego autorstwa, nie będzie to rozczarowanie... Bo też zdarza mi się felietony pisywać.

    Pozdrawiam również.

    OdpowiedzUsuń