piątek, 6 listopada 2015

Czekoladowy cmentarz na Halloween

Chociaż staram się chodzić wcześnie spać (ku wielkiej rozpaczy C., który w nocnomarkowaniu niemal dorównuje mojej Mamie), gdy budzik dzwoni o czwartej, wyrzucam sobie w prostych, żołnierskich słowach, że taką głupią drogę wybrałam. Przechodzi mi po jakichś dziesięciu minutach, przy pierwszym łyku porannej herbaty. W końcu robię to, co kocham, i jeszcze mi za to płacą! Jeśli wstawanie o nieludzkiej porze jest jedynym minusem (a więcej, póki co, nie znalazłam), warto się trochę poświęcić, a później po prostu przyzwyczaić. 
Choć fakt, że to dopiero preludium do weekendu, gdy spod kołdry będę się musiała wynurzyć w okolicach pierwszej, cały czas lekko mnie przeraża...

Wróćmy jednak do weekendu poprzedniego, i naszego niezwykle udanego halloweenowego przyjęcia. Wielonarodowościowe (cztery to w tym przypadku już wiele, prawda...?), kilkujęzyczne, z upiorną stewardessą, inspektorem Gadżetem, Czerwonym Kapturkiem, Wilkiem i Drwalem, a także miniaturowymi Spidermanem, Dzwoneczkiem i Elsą. Dla takiej ekipy trzeba było przygotować coś wyjątkowego. Co prawda plan miałam zupełnie inny, ale ciasto nie wyrosło tak, jak myślałam, i musiałam improwizować. Poszłam trochę na łatwiznę, i niemal na ostatnią chwilę (nagrobki ustawiałam pół godziny przed wyjściem) przygotowałam swoją wersję dobrze wszystkim znanego ciasta z cmentarną dekoracją. Intensywnie czekoladowy spód, gęsty, ale nie bardzo ciężki, przykryty cienką warstwą domowego, kwaskowatego dżemu z hibiskusem, na tym zaś klasyczny krem serowo-maślany. Tak przygotowaną bazę przykryłam czekoladową ziemią, a w nią zatknęłam nagrobki z podłużnych biszkoptów (takich jak do tiramisu). Jeśli miałabym więcej czasu, przygotowałabym bezowe duszki, może jakiś lukrowany płotek... Ale taki prototyp i tak zrobił odpowiednie wrażenie, z czego bardzo się, oczywiście, ucieszyłam. Smakowo też wyszło bardzo dobrze - kwaskowy dżem przełamuje słodycz kremu, a ciasto czekoladowe... Wiadomo, smakuje zawsze.

Jedna uwaga - lukru jest zdecydowanie za dużo na te kilka napisów, ale trzydzieści gram to jedno białko i trochę ciężko podać mniejsze proporcje...
Tak przygotowany lukier można jednak przechować w lodówce przez 1-2 dni, i wykorzystać do innych dekoracji. Na przykład pierniczków... (Sama się sobie dziwię, że to napisałam.)

Ciasto cmentarne


Składniki:
(na formę o średnicy 22 cm)

ciasto:
  • 4 jajka
  • 200 ml mleka
  • 150 g masła
  • 165 g ciemnego cukru muscovado
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 280 g mąki pszennej
  • 50 g kakao
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

krem serowo-maślany:
  • 100 g miękkiego masła
  • 150 g cukru pudru
  • 1,5 łyżeczki cukru waniliowego
  • 300 g serka kremowego

dodatkowo:

nagrobki:
  • 50 g podłużnych biszkoptów

polewa:
  • 75 g mlecznej czekolady
  • 35 g ciemnej czekolady (75%)
  • 35 ml śmietany kremówki (38%)

lukier:
  • 30 g białka
  • 150 g cukru pudru

Masło rozpuścić i przestudzić. 
Jajka roztrzepać, dodać masło, cukier i ekstrakt, połączyć.
Mąkę i kakao przesiać, wymieszać z sodą i proszkiem. Wlać mokre składniki do suchych, wymieszać tylko do połączenia składników.
Masę przelać do formy wyłożonej papierem do pieczenia.

Piec w 180 st. C. przez 45-55 minut, do suchego patyczka.
Ostudzić.

W tym czasie przygotować nagrobki. 
Czekoladę posiekać, kremówkę zagotować. Zalać nią czekoladę, wymieszać do powstanie jednolitej masy.
Biszkopty przekroić w poprzek na pół, maczać w polewie, odkładać do zastygnięcia na papier do pieczenia.

Cukier puder przesiać, wymieszać z białkiem na gładki lukier. Przełożyć do woreczka cukierniczego, odciąć końcówkę, tworząc mały otwór. Zrobić napisy i rysunki na nagrobkach. Zostawić do całkowitego zastygnięcia.

Masło utrzeć z cukrem pudrem i cukrem waniliowym na gładką, jasną masę. Po łyżce dodawać serek, miksując na najniższych obrotach miksera.

Ciasto wyjąć z formy, ściąć górkę, wyrównując wierzch. Rozsmarować na cieście cienką warstwę dżemu, następnie krem. Wierzch i boki posypać pokruszonym pozostałym ciastem. Powtykać w ciasto nagrobki.
Przechowywać w lodówce, ale podawać w temperaturze pokojowej.

Smacznego!

Zdjęcie jakie jest, każdy widzi... Ale robiłam je o dziewiątej wieczorem, w ciemnościach i pośpiechu. Z drugiej strony, taka mroczna aura nadaje odpowiedniego klimatu.
Nie ma tego złego, czy jakoś tak...

13 komentarzy:

  1. Straszny:) ale warto zaryzykować wędrówkę na taki, a raczej po kawałek takiego upiornego cmentarzyska:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie świetne, ciasto przerażająco smakowite:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To cmentarne ciasto wygląda smakowicie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój syn bardzo chętnie porwałby Tobie całe to ciasto, patrząc na składniki ja też ;-) Nie wpadłabym żeby biszkopty do nagrobków wykorzystać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wyszedł Ci ten torcik ;)
    Ja też tak mam, w głowie pełno pomysłów przed robieniem tortu, a i tak wychodzi inaczej z braku czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda świetnie, taki czekoladowy nagrobek musi być pyszny ;D Ziemia jak świeżo wykopana. Składniki zapowiadają miłe kulinarne wrażenia :) Gin- z tym wstawaniem to rzeczywiście trudna sprawa, ale jeśli masz zamiar robić to co kochasz to raczej innego wyjścia nie ma. Nieustająco kibicuję Ci razem z Piotrem. Uściski

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie wygląda i zapewne strasznie dobrze smakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow jaki genialny pomysł! Wspaniale to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń