Czy to nie dziwne połączenie...? Mi się tak wydawało, gdy pierwszy raz na nie spojrzałam. Pomyślałam, że te trzy rzeczy nijak do siebie pasować nie będą. A jeśli nawet, to i tak nic ekscytującego nie uda się z nimi przygotować. Dynię kocham miłością wielką, ale nawet ja muszę uczciwie przyznać, że sama w sobie jest dość mdła i potrzebuje towarzystwa wyrazistych dodatków. Cebula to najbardziej prozaiczne z warzyw; a brukselka... Cóż, ja za brukselką przepadam, ale znam wiele osób, które nawet na nią nie spojrzą. A gdy tylko poczują jej zapach, uciekną, gdzie pieprz rośnie (czyli naprawdę daleko, jeśli brać pod uwagę, że uciekać będą z Danii).
Później stwierdziłam, że to wyzwanie. Nie tylko połączyć je w harmonijną całość, ale jeszcze wywołać przy tym efekt łał... Trudna sprawa. Ale nie niemożliwa!
Zaczęłam się więc intensywnie zastanawiać, co by tu z tym fantem zrobić...
Po długich namysłach, odrzuconych projektach i chwilach zwątpienia, w końcu padło na zupę. Cóż, może i prozaiczna, ale w listopadzie, po powrocie do domu z zamglonego, deszczowego świata, miska z rozgrzewającą zupą to marzenie. Które tak łatwo spełnić!
Poza dynią dodałam marchewki (dla koloru i słodyczy), pietruszki (dla zaostrzenia smaku) i ziemniaków (żeby całość odpowiednio zagęścić). Z przypraw postawiłam na ostrą pastę curry i curry z mango, które jest bardzo aromatyczne i ma piękny, intensywnie żółty kolor, a które C. kupił jakiś czas temu, bez konkretnego pomysłu na jego wykorzystanie. Do tego odrobina słodkiej papryki, sól i pieprz; i naprawdę więcej nie potrzeba. Krem jest przyjemnie gęsty, intensywnie warzywny, po prostu pyszny. Można dodać kremówki czy mleczka kokosowego, dla złagodzenia smaku i jeszcze większej kremowości. Dodatki to brukselka, lekko podsmażona na patelni, dzięki czemu zyskuje na smaku; oraz chrupiąca, prażona cebulka. Całość wyszła zaskakująco pyszna i oryginalna, a przy tym naprawdę prosta w przygotowaniu.
To co, skusicie się...?
Nad tym fantazyjnym trio zastanawiała się również Ania; sprawdźcie koniecznie, co wymyśliła!
Krem dyniowo-marchewkowy z brukselką i prażoną cebulką
Składniki:
(na 8 porcji)
- 400 g marchewki
- 400 g dyni (waga bez skóry i pestek)
- 300 g pietruszki
- 200 g ziemniaków
- 1 czerwona cebula
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżka zielonej pasty curry
- 1 łyżeczka przyprawy mango-curry
- 1 łyżeczka słodkiej papryki
- 1 l bulionu
- 1 łyżka masła
- sól
- pieprz
dodatkowo:
- 400 g brukselki
- 2 łyżki masła
- prażona cebulka
Marchewki, pietruszkę i ziemniaki obrać, razem z dynią pokroić w kostkę mniej więcej tej samej wielkości.
Cebulę obrać, pokroić w kosteczkę.
Na rozgrzane masło dodać pastę curry i przyprawę, chwilę podsmażyć. Dodać cebulę i przeciśnięty przez praskę czosnek, zeszklić. Dodać pozostałe warzywa; gdy wchłoną cały tłuszcz, wlać bulion i dodać słodką paprykę.
Gotować 20-30 minut, aż warzywa będą miękkie. Zmiksować zupę na gładki krem, doprawić do smaku solą i pieprzem.
Brukselkę umyć, odciąć końcówki, przekroić na połowy. Ugotować w lekko osolonej wodzie.
Na patelni rozgrzać masło, podsmażyć brukselkę.
Zupę podawać gorącą, z podsmażoną brukselką i prażoną cebulką.
Smacznego!
Ja tymczasem muszę poważnie zastanowić się nad ostatnią z dyń, która czeka na wykorzystanie. A to całkiem specjalny okaz; moja pierwsza dynia makaronowa!
Znacie, lubicie...?
Też się zastanawiałam nad zupą. Widzę, że obie poszłyśmy w kierunku zaostrzenia smaku tego trio. To było bardzo ciekawe wyzwanie. Ciekawa jestem co czeka nas w przyszłym miesiącu? ;) Dyń u teściowej mamy jeszcze mnóstwo. W tym roku wytrzymały do marca. Ale muszę je wcześniej spożytkować ;)
OdpowiedzUsuńJa też już się nie mogę doczekać :)
UsuńMi zostało tylko trochę zamrożonego musu i jedna dynia makaronowa... Zdecydowanie za mało zapasów zrobiłam w tym roku...
Jak to musiało pachnieć i smakować, ach <3
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że z przyjemnością zjadłabym taką zupkę :) A przyprawa mango - curry bardzo mnie zaintrygowała!!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe połączenie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie zupy, musi być pyszna !
OdpowiedzUsuńOdważne połączenia, a ponieważ ja należę do tych lubiących brukselkę, więc to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńkażde połączenie jest dobre byle by tylko pysznie było. Krem wygląda ekstra.
OdpowiedzUsuńPozornie wykluczające się smaki dały znakomity efekt wizualny, a jeśli smakuje tak jak się prezentuje , to
OdpowiedzUsuńchapeau bas ! Gratulacje za odwagę i końcowy efekt.
Ja poproszę, ale bez brukselki, nienawidzę jej: D
OdpowiedzUsuńWszystkie składniki uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńBrzmi wspaniale, uwielbiam kremowe zupy :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie dodawałam brukselki... bo nie pasowała mi kolorystycznie, ale reszta pychotka. Chyba muszę się przełamać z tą brukselką, kupiłam nawet kilogram w dobrej wierze. Jeszcze nie wiem co, ale coś powstanie ;)
OdpowiedzUsuńPołączenie bardzo ciekawe napewno bym spróbowała ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe połączenie :) Niestety ja mam traume z przedszkola i nie dam rady zjeść brukselki ;)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam kombinować, łączyć i żadne połączenie nie wydaje mi się straszne (no może poza śledziem i czekoladą). Niestety długo już nie trafiłam na smaczną brukselkę, ciągle trafia mi się gorzka... Ostatnio dobrą brukselkę kupiłam chyba z 3 lata temu...
OdpowiedzUsuńOj... Mam nadzieję, że uda Ci się w końcu znaleźć smaczną :)
Usuń