środa, 20 czerwca 2012

O życiu na krawędzi

Wydawało się Wam kiedyś, że Wasze dzieciństwo było dziwne? Czy to za sprawą cudownej swoją drogą babci, która tarmosiła za policzki każdego kumpla, który przychodził do domu, nie zważając na to, że dawno już skończyliście szesnaście lat? Czy może przyłożył się do tego tata i jego wielka miłość do elektrycznych samochodzików, które dostawaliście na każde urodziny i święta? A może mama nie dawała sobie wytłumaczyć, że wspominanie o praniu bielizny w renifery przy nowej potencjalnej dziewczynie nie jest najlepszym posunięciem? Spotkało Was coś takiego? A może gorszego? Tak czy inaczej jestem pewna, że w porównaniu z Augustena, Wasze dzieciństwo było wzorem normalności. Moje nagle zaczęło mi się takie właśnie wydawać - wzór normalności dla każdego psychiatry, do bólu przewidywalne i absolutnie nie szalone. Jednak czy można się temu dziwić, gdy przez tydzień poznawałam losy najbardziej zwariowanej rodzinki pod słońcem?


Biegając z nożyczkami to autobiograficzna powieść Augustena Burroughsa. Dzieli się z nami wspomnieniami z dzieciństwa i wczesnej młodości, gdy jego życie składało się ze wszystkiego, z czego życie dziecka składać się nie powinno. 
Ojciec Augustena jest wykładowcą i alkoholikiem. Matka, poetka z wielkimi aspiracjami, która wydała jeden tomik wierszy, jest wariatką. Potrafi wyrzucić przez okno kilkumetrową choinkę i kąpać się w wannie pełnej szkła. Wydaje się, że pełne niespodziewanych atrakcji życie chłopaka zmieni się, gdy rodzice zaczną wizyty u doktora Fincha - nadzwyczajnego psychiatry, który, jak okazuje się przy bliższym poznaniu, być może jest bardziej szalony od swoich pacjentów. Augusten trafia do niego do domu po rozwodzie rodziców. Ojciec nie chce się z nim widywać, matka zajęta jest poznawaniem siebie i kolejnymi lesbijskimi romansami. Augusten zaprzyjaźnia się z jedną z córek doktora, z którą dzieli marzenia i plany. Z przebierającego się w damskie ubrania chłopczyka, wyobrażającego sobie, że jest wielką gwiazdą, którą stale śledzą kamery przeobraża się w... Czy zdradzę za wiele, kiedy napiszę, że metamorfozę przechodzi głównie za sprawą Natalie oraz Neila - dwa razy starszego pacjenta Fincha, który jest gejem, a Augusten nie jest mu obojętny? 

Ta książka to groteska, tragi-komedia, którą czyta się ze śmiechem i ogromnym zdziwieniem. Czyż możliwa jest parada, w której kobiety mają przywiązane baloniki tylko do biustów? Czy psychiatra naprawdę może pozwolić, aby jego (adoptowane - przynajmniej w części) dzieci zrobiły dziurę w dachu i nie łatać jej przez całe lata? Czy w domu lekarza choinka może stać do maja, a gdy ktoś w tej sprawie protestuje, dziwnym trafem nagle znajduje się w jego pokoju? W pewne rzeczy ciężko uwierzyć, ale z drugiej strony... Dlaczego nie?

Polecam serdecznie - książka ta sprawi, że poczujecie się zwyczajni, ale w ten dobry, ciepły sposób. A życie Augustena i fakt, że wyrósł na kogoś, może być naprawdę pouczające. Od książki ciężko się oderwać, choćby dlatego, że zaskakuje z każdym rozdziałem coraz bardziej. Bohaterowie są nieprzewidywalni, a razem z nimi akcja zmienia kierunek raz po raz. Tu niczego nie można być pewnym - poza tym, że większości z nich brakuje piątej klepki. Rodzina i pacjenci doktora stają się najbliższym otoczeniem Augustena (po tym, jak rzucił szkołę, w czym wybitnie pomógł mu Finch), z którym chłopiec musi sobie radzić. Jak z tego wybrnie? Przeczytajcie.

Biegając z nożyczkami
Augusten Burroughs
Wydawnictwo Sonia Draga
Katowice, 2005

1 komentarz: