Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Taka szkoła na przykład: daleko od domu, człowiek musi dzielić te kilka metrów kwadratowych z kimś zupełnie obcym, tęskni za mężem, psami i własnym łóżkiem. Z drugiej strony ma możliwość nie tylko nauki, ale też czas na eksperymenty i socjalizację. A w tym ostatnim akurat najlepsza to ja nie jestem. Powiedziałabym nawet, że wręcz przeciwnie - jestem przypadkiem beznadziejnie asocjalnym. Ludzie w gruncie rzeczy mnie denerwują i nie szukam ich towarzystwa, zadowalając się własnym. Tym razem jednak dostałam lekko zwariowaną współlokatorkę, która w przyszłym tygodniu zdaje końcowy egzamin, więc jest niezwykle nerwowa i roztrzepana. Ostatnio musiałam ratować ją plastrami, nożyczkami do paznokci i czystymi skarpetkami... Ale to już nie jest historia na blog kulinarny.
Z drugiej strony pogłębiam znajomości już nawiązane, wyznając starą, dobrą zasadę, że z ludźmi, którzy cię karmią, należy żyć dobrze. Więc żyję. Piwo nawet wypiję (ja w końcu mam końcowy egzamin dopiero pod koniec maja; do tego czasu zdąży mi to piwo z głowy wywietrzeć).
A dzisiaj mam dla Was pierwszy przepis na pączki (i nieostatni w tym sezonie - obiecuję!). Znalazłam go na blogu Doroty i od razu wiedziałam, że będę musiała spróbować - w końcu tiramisu to mój ukochany deser, więc pączki choćby o nim przypominające nie mogły ujść mojej uwadze.
Wyszły boskie! Ciasto jest idealne, choć odrobinę się lepi. Pączuszki wychodzą lekkie, puszyste i delikatne - no po prostu cud, miód i orzeszki. Kremowe nadzienie (na które trzeba uważać, bo lubi wypływać) smakuje obłędnie, a w połączeniu z lukrem kawowym to prawdziwa uczta.
C. zabrał dwanaście sztuk do pracy; dali im radę we czterech. I jeszcze było im mało! Zostałam obwołana pączkową królową i obsypana taką ilością komplementów, że zarumieniłam się po same czubki uszu.
Tego po prostu musicie spróbować!
Pączki tiramisu
Składniki:
(na 16 sztuk)
- 550 g mąki pszennej
- 30 g świeżych drożdży
- 250 ml letniego mleka
- 2 jajka
- 2 żółtka
- 70 g cukru
- 1/4 łyżeczki soli
- 100 g masła
- 2 łyżki likieru Amaretto
krem:
- 250 g serka mascarpone
- 2 żółtka
- 50 g cukru pudru
- 2 łyżki likieru Amaretto
lukier:
- 3-4 łyżki mocnej, gorącej kawy
- 130 g cukru pudru
dodatkowo:
- 1 łyżka kakao
- 1,5 l oleju do smażenia
Mąkę przesiać do dużej miski, po środku zrobić wgłębienie. Wkruszyć drożdże, wsypać 1 łyżeczkę cukru i wlać połowę mleka. Odstawić na 10-15 minut w ciepłe miejsce.
W tym czasie masło rozpuścić, przestudzić.
Do zaczynu dodać pozostałe mleko i cukier, jajka oraz żółtka. Zagnieść. Dodać masło, sól i likier, wyrobić gładkie, dość luźne ciasto.
Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około 1 godzinę.
Po tym czasie odrywać kawałki ciasta o wadze około 70 g, formować z nich kulki, układać na oprószonym mąką blacie, zachowując odstępy. Zostawić do napuszenia na 25-40 minut.
W tym czasie rozgrzać olej do temperatury 175 st. C. Smażyć pączki na rozgrzanym oleju, przez około 90 sekund z każdej strony. Odkładać na papierowy ręcznik.
Żółtka utrzeć z cukrem pudrem na puszystą, jasną masę. Powoli wlewać likier, cały czas miksując. Na końcu dodać mascarpone, zmiksować na puszysty krem.
Krem przełożyć do woreczka cukierniczego z końcówką do nadziewania pączków. Nadziewać całkowicie ostudzone pączki.
Z kawy i cukru pudru ukręcić lukier. Polać pączki. Po zastygnięciu lukru oprószyć kakao.
Smacznego!
Z dna rozpaczy (czarnej) wyciągnął mnie ebook. Niech żyje technika!
oryginalne pączki, nie pomyślałabym nad takim połączeniem smaków :)
OdpowiedzUsuńtakie pączki muszą być wspaniałe
OdpowiedzUsuńSą prefekcyjne <3
OdpowiedzUsuńJa tam z przyjemnością poczytam o ratowaniu współlokatorki!!!! Plizzzz! :D
OdpowiedzUsuńA ja jestem pączkową tragedią 😣 one mi po prostu nie wychodzą.
OdpowiedzUsuńTaki pączuś tiramisu mmm brzmi pysznie.
Pączki marzenie! Zwłaszcza krem, mmm. Mam nadzieję, że do środy zapał mi nie minie i też coś usmażę :).
OdpowiedzUsuńSuper, pączki z takim nadzieniem muszą być pyszne :)
OdpowiedzUsuńSmakowite pączusie :3
OdpowiedzUsuńZaobserwowałam Twojego bloga i dołączyłam do grona czytelników, więc będę tutaj wpadać częściej. Byłoby niezmiernie miło, gdybyś i Ty odwdzięczyła się obserwacją na moim blogu i kto wie, może komentarzem :D
https://luxwell99.blogspot.com/
o mniam mniam jakie pyszniutkie pączki:) Hehe to musisz mieć naprawdę szaloną współlokatorkę
OdpowiedzUsuńO jejku, talerz szczęścia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam pączusie :)
OdpowiedzUsuń