Dynia - niekwestionowana królowa jesieni. Jej pomarańczowe krągłości kuszą niesamowicie nie tylko kuchennych eksperymentatorów, ale też dzieciaki; czy jest bowiem coś lepszego, niż wykrawanie upiornych masek na Halloween?
No właśnie.
Muszę przyznać, że dynie olbrzymie kupuję tylko z przeznaczeniem na lampiony. Ich miąższ jest dość wodnisty, skóra twarda, a krojenie przyprawia mnie o ból głowy. Zdecydowanie wolę kupić dwie mniejsze Hokkaido, których wnętrze kusi intensywną barwą. No i nie trzeba ich nawet obierać - delikatna skórka jest bowiem jadalna.
Dynie kroję na mniejsze kawałki, usuwam pestki wraz z nitkami ze środka. Kawałki oczyszczonego warzywa układam na blasze i piekę w średnio rozgrzanym piekarniku do miękkości. Następnie łyżką oddzielam miąższ od skórki, przekładam go do dużej miski i miksuję blenderem na gładki mus. Tak przygotowany dzielę na mniejsze porcje i zamrażam, część jednak odkładając do natychmiastowego wykorzystania. Tym razem padło na sernik; w lodówce miałam bowiem ricottę, której termin przydatności do spożycia nieuchronnie zbliżał się ku końcowi.
Pieczenie serników to bułka z masłem; moim zdaniem to jedne z najłatwiejszych ciast, które bardzo trudno zepsuć (nie wierzcie tym, którzy twierdzą, że to wielka sztuka; starają się Was przestraszyć i odwieść od odkrycia tajemnicy). Wystarczy zmiksować ze sobą kilka składników (nie za długo, żeby zbytnio nie napowietrzyć masy), a potem upiec w stosunkowo niskiej temperaturze. Cała reszta to już wariacje na temat.
Tym razem nie mogłam się zdecydować, jakim smakiem wzbogacić mój sernik. I ricotta, i dynia są bowiem dość delikatne, żeby nie powiedzieć - mdłe. Potrzebowały silnego akcentu, nadającego całości charakteru. W przypadku dyni najczęściej pada na przyprawy korzenne lub pomarańcze, albo jedno i drugie. Nieraz próbowałam tego połączenia - jest wyśmienite - ale tym razem chciałam czegoś innego. Tylko czego...?
Zajrzałam do lodówki, a tam czekały na mnie dwie cytryny. Ha! Skoro połączenie z pomarańczami sprawdza się tak dobrze, dlaczego nie spróbować innych cytrusów...?
Na spód, zamiast klasycznych ciastek zbożowych, dałam pieprzne pierniczki (żeby tradycji stało się za dość), a wierzch uzupełniłam lekkim jak chmurka musem cytrynowym. W połączeniu z kremowym, mazistym sernikiem smakował bosko! Całość wyszła zaskakująco lekka i orzeźwiająca, a smak cytryny świetnie spaja wszystkie warstwy.
Do wykonania tego sernika trzeba mieć jednak naprawdę wysoką formę, lub - tak jak ja - już po upieczeniu, podwyższyć standardową specjalną folią. Albo po prostu użyć tortownicy o średnicy dwudziestu sześciu centymetrów, i mieć problem z głowy.
Sernik dyniowo-cytrynowy z cytrynowym musem
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20 cm)
spód:
- 115 g orzeszków z pieprzem
- 40 g masła
masa serowa:
- 500 g sera ricotta
- 250 ml śmietany kremówki (38%)
- 230 g musu z dyni
- 4 jajka
- 125 g cukru
- skórka otarta z 1 cytryny
- sok z 1/2 cytryny
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- 20 g budyniu waniliowego (proszek)
mus cytrynowy:
- 300 ml śmietany kremówki (38%)
- sok z 1 cytryny
- 115 g cukru pudru
- 3 listki żelatyny
- 2 białka
Masło rozpuścić, ciasteczka dokładnie pokruszyć, wymieszać. Ugnieść na dnie formy wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec w 180 st. C. przez 12 minut, przestudzić.
Ricottę, kremówkę, mus dyniowy, jajka, cukier, sok i skórkę z cytryny, imbir i budyń zmiksować na gładką masę, tylko do połączenia składników. Przelać na przestudzony spód, wyrównać wierzch.
Piec w 160 st. C. przez 10 minut.
Następnie zmniejszyć temperaturę do 130 st. C. i piec jeszcze 60-70 minut, aż wierzch sernika się zetnie.
Zostawić do ostygnięcia w piekarniku, a następnie schłodzić w lodówce przez noc.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Kremówkę ubić z cukrem pudrem na pół sztywno.
Sok z cytryny przelać do garnuszka, dodać odciśniętą żelatynę i podgrzewać aż do jej rozpuszczenia, cały czas mieszając. Wlać sok do ubitej śmietany, dokładnie wymieszać.
Białka ubić, dodać do kremu, delikatnie mieszając łyżką.
Mus wyłożyć na sernik, schłodzić w lodówce minimum 2 godziny przed podaniem.
Smacznego!
Przepis specjalnie dla Endżi, poszukującej nowych dyniowych rozwiązań.
wspaniały, zjadłabym z wielką chęcią spory kawałek ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam piec serniki są naprawdę proste, kiedyś każdy mnie straszył ,że zrobić sernik to nie taka łatwa sprawa że nie wyjdzie, a teraz robię lepsze od większości z nich :P
OdpowiedzUsuńmm no ale sernika dyniowego jeszcze nie próbowałam
No to ciotka dołożyłaś do pieca tym serniki, omg, jest fantastyczny i wierz mi,że połączę dynię z cytryną, już wkrótce ;)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wybór to kieruje się tym samym co ty, do gotowania hokkaido, do drążenia zwykłe dyni :)
Mam słabość do serników. Nie dość, że lubię jeść to bardzo chętnie piekę.
OdpowiedzUsuńTwój sernik jest Wspaniały. Ten mus na górze robi wrażenie :)
Prezentuje się wspaniale :)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda Twoje ciacho. Poproszę o duży kawałek :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam serniki :) Na taki sernik jak Twój to ja bym nie dała się prosić :)
OdpowiedzUsuńsernik idealny! :)
OdpowiedzUsuńO to to musze koniecznie wypróbować! Uwielbiam wszystkie smaki które tu wkomponowałaś z mistrzowskim wyczuciem.... Dziękuje za pomysł :)
OdpowiedzUsuńale pyszności <3 idealny do kawki!
OdpowiedzUsuńPoezja :-)
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda przepięknie :)
OdpowiedzUsuń