niedziela, 2 listopada 2014

Drożdżówka z jabłkami. I o tych, których już z nami nie ma

Gdy byłam mała, co roku jeździliśmy na cmentarze. Na ten dobrze znajomy, który często odwiedzałam z Babcią, gdzie leży mój Pradziadek. Nigdy go nie poznałam, zmarł długo przez moim urodzeniem; słyszałam za to o nim mnóstwo zwariowanych historii. Myślę, że bardzo bym go polubiła.
Jeździliśmy też do Siostry Babci, którą pamiętam jak przez mgłę. Jej twarz kojarzę bardziej ze zdjęć, na których trzyma mnie w ramionach, gdy miałam zaledwie kilka miesięcy. 
Odwiedzaliśmy też Brata drugiej Babci, i jego rodzinę - razem z żoną i synem zginął w wypadku samochodowym. To chyba największa tragedia w mojej Rodzinie, gdzie zostało wylanych mnóstwo łez. 

Z czasem grobów do odwiedzania przybyło. Moi Pradziadkowie, których łączyło coś niesamowitego. Babcia zmarła, a Dziadek, choć podobno był całkiem zdrów, odszedł zupełnie niespodziewanie tydzień później. Uważamy, że po stracie ukochanej kobiety pękło mu serce...
Mój ukochany Dziadek też dołączył do tego grona. On był mi z nich wszystkich najbliższy, to za nim tęsknię i jego wspominam najczęściej i najdłużej, zawsze z ogromną żałością, że odszedł tak szybko.

Dzisiaj mieszkam w Danii. Tu nie ma tradycji odwiedzania grobów najbliższych, a przynajmniej nie pierwszego listopada. Zamiast tego są urodziny mamy C., jest więc rodzinne spotkanie, obiad, mnóstwo śmiechu. I tylko ja zawsze mam taką trochę niewyraźną minę... 

Dzisiaj mam dla Was drożdżówkę. Pachnącą, maślaną. Idealną po powrocie do domu, gdy człowiek jest zziębnięty i stara się rozgrzać ze wszystkich sił. Można wtedy zaparzyć kubek ulubionej herbaty, oderwać kawałek drożdżówki, usiąść w ulubionym fotelu i podumać... 

Przepis znalazłam na blogu Gotuję, bo lubię, i od razu mi się spodobał. Bo wygląda na cudownie miękki i puszysty, i dokładnie taki jest. Pachnie cynamonem, a plasterki jabłek ukryte w cieście świetnie się z tym smakiem komponują. Taka drożdżówka, szczególnie jeszcze ciepła, ukoi ciało, ale również i duszę. A przynajmniej ja w to głęboko wierzę...

Odrywany chlebek jabłkowy

Składniki:
(na keksówkę 11x23 cm)
  • 600 g mąki pszennej
  • 25 g świeżych drożdży
  • 250 ml letniego mleka
  • 100 g masła
  • 2 jajka
  • 80 g cukru

dodatkowo:
  • 2 jabłka
  • 50 g masła
  • 50 g cukru
  • 1 łyżeczka cynamonu

wierzch:
  • 2 łyżki mleka

Mąkę przesiać do dużej miski, po środku zrobić wgłębienie. Wkruszyć drożdże, wsypać 1 łyżeczkę cukru i wlać 100 ml mleka. Odstawić na 15 minut.
Masło rozpuścić i przestudzić.

Do wyrośniętego zaczynu dodać resztę cukru i mleka, wlać masło i wbić jajka. Zagnieść gładkie, nieco lepiące się ciasto.
Odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia.

Jabłka pokroić w plastry, wyciąć gniazda nasienne.
Masło rozpuścić i przestudzić, a cukier wymieszać z cynamonem.

Wyrośnięte ciasto, rozwałkować na pasek o szerokości 11 cm i grubości 5-7 mm, podsypując mąką. Posmarować masłem, obsypać cukrem z cynamonem. Pokroić na niezbyt szerokie paski. Na blacie układać w wieżę na przemian ciasto i plasterki jabłek. Ułożyć poziomo w wyłożonej papiere do pieczenia keksówce.
Odstawić na 20-30 minut do wyrośnięcia.

Wyrośnięte ciasto posmarować mlekiem.

Piec w 180 st. C. przez 40 minut.
Ostudzić w formie.

Smacznego!

Po zabieganym weekendzie dzisiaj odpoczywamy. Będziemy oglądać zaległe seriale, wyjdziemy tylko z psem na spacer, bo pogoda bardzo się już daje we znaki. Jest przeraźliwie zimno, wiatr przeszywa niemal do kości. Poważnie rozważam wyciągnięcie z zakamarków szafy zimowego płaszcza... Czy to już wypada...?

30 komentarzy:

  1. z Danią kojarzą mi się żelki z lukrecji, które zawsze dostawaliśmy z naszej centrali w Kopenhadze...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale wyrosła ogromna! Pięknie wygląda; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypada, skoro jest zimno :) Drożdżówkę znam od lat z innego źródła niż Ty i bardzo ją lubię :) Uściski w tych chwilach, kiedy brakuje Ci PL. Pozdrawiam serdecznie M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś świetnego! :) Robię to dzisiaj na kolację :)

    OdpowiedzUsuń
  5. taak, to już chyba wypada ;-) a drożdżówka cudowna, moja ulubiona, mogę ją jeść bez końca!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czas aby i u mnie zagościła ,cudowna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja płaszcz już dawno wyjęłam :)
    Początek listopada i odwiedziny na cmentarzu-zawsze mnie smucą, ale idąc na cmentarz jakoś mi lżej.
    Chlebek wygląda rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam takie drożdżóweczki, Twoja wygląda smakowicie ! :)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna taka odrywa drożdżówka do kawki. Też leniuchowałam wczoraj :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę przyznać, że wygląda przeapetycznie! :)

    Co kraj to tradycje, a grobów przybywa.

    OdpowiedzUsuń
  11. ahh.. emigracja często zmusza nas do kończenia z pewnymi tradycjami/obrządkami.. ale w towarzystwie takiej drożdżowy, świeżej ten świat wydaje się weselszy! :)
    Dla mnie ideaaalna <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Konkretna drożdzówa ;) tak, po zmarznięciu przy kubku herbaty nadaje się idealnie :]

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem co czujesz, bo sama mieszkam za granicą... A drożdżówka pysznie wygląda!

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniała ta drożdżówka, puchata, a zarazem delikatna :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Swoim dzieciom opowiadam o rodzinnych miejscowościach ich dziadków, gdzie mieszkali, chodzili do szkoły, gdzie brali ślub, gdzie ja się bawiłam jako dziecko... Wspomnienia pozostają i ciepło na sercu się robi....
    Mam nadzieję, że moje szkraby też będą miały piękne wspomnienia, choćby te związane z maminą kuchnią....

    OdpowiedzUsuń
  16. Drożdżowa świetna.
    Osobiste wspomnienia, refleksja nad życiem bardzo głęboka. Dobrze jest się zatrzymać w biegu życia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne, aż czuję ich zapach!

    OdpowiedzUsuń
  18. Na takie zimne dni ciacho jest odpowiednim dodatkiem i ten aromat cynamonu i jabłek:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Drożdżówka najlepsza jest właśnie z jabłkami albo śliwkami i cynamonem. Tego smaku nie da się zapomnieć, a szczególnie jeśli w pamięci ma się wypieki wspomnianych przez Ciebie dziadków. W tym jedynym dniu w roku, zawsze kiedy idę na ich grób, w myślach mam same miłe wspomnienia i zapachy, których czas nigdy nie wymaże :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Drożdżówka to zawsze najlepsze lekarstwo, a u Ciebie jeszcze z jabłkami ... idealna po prostu:)

    OdpowiedzUsuń
  21. No nie dziwie się, że masz niewyraźną minkę w święto zmarłych, zawsze się tęskni za naszymi zwyczajami. Drożdżówa super! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękne drożdżówki, pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wyglądają pysznie :D. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cudowna, wspaniała drożdżówka. Przeglądam Twoje przepisy - jestem zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo piękny i wzruszający wpis. Nie będę jednak go komentowała, bo nie wymaga on komentarza. Skomentuję za to ciacho, bo wyszło piękne i musiało smakować obłędnie. Ja przymierzam się do takiego z cynamonem, czystego, bez jabłek.

    OdpowiedzUsuń