środa, 14 września 2011

Cappuccino

Oj, licho ostatnio z nowymi postami... Nie mam czasu na nic, powoli przygotowujemy się do przeprowadzki (jeszcze dwa i pół tygodnia, ale pewnie zleci raz dwa, a nie chcemy robić wszystkiego na ostatnią chwilę). Jedyne ciasto, które upiekłam po powrocie z Polski okazało się mega zakalcem (a piekłam je już kilka razy, więc zupełnie nie rozumiem, dlaczego). A jeszcze przed wyjazdem razem z Mamą robiłam sernik z brzoskwiniami i bezą, który już jest na blogu, i muszę powiedzieć, że obojętnie gdzie przyrządzany - jest pyszny!

Dzisiaj mam dla Was szybką i bardzo smaczną propozycję. Pijacie czasem cappuccino? A w domu, takie z paczki? Ja tak. Choć niezbyt często. Przeszkadza mi ten lekko chemiczny posmak - niby nic, a jednak. Swoją drogą, to chyba przez to, że nauczyłam się jeść domowo, i mi teraz te wszystkie polepszacze przeszkadzają (kiedyś nie zwracałam na nie uwagi zupełnie). Poza tym nie przepadam za zbyt słodkimi słodkościami (choć za kawałek dobrej bezy dałabym się pokroić...), więc kiedy znalazłam na Kuchennych fascynacjach domowe cappuccino, nie mogłam się oprzeć samodzielnemu przygotowaniu mieszanki. D. ją sobie dosładza, ale jego Mama bardzo chwaliła - właśnie za nieprzesłodzenie. Jest pyszne, lekko kakaowe, trochę mleczne. Mmm... Bajka.

Domowe cappuccino czekoladowe



Składniki:
(na około 300 g proszku)
  • 150 g mleka w proszku
  • 100 g cukru pudru
  • 25 g kakao
  • 40 g kawy rozpuszczalnej

Cukier puder przesiać z kakao i mlekiem w proszku. Osobno przez drobne sitko przesiać kawę (przetrzeć, jeśli jest grudkowata). Wszystko dokładnie wymieszać i przesiać jeszcze raz.
Przechowywać w szczelnym pojemniku.

Parzyć wedle upodobań.

Smacznego!

W Danii jesień powoli wkracza w nasze życie. Jeszcze czasem zaświeci słonko, nie pada ciągle, ale wiatr szepcze do ucha o nadchodzących chłodnych dniach. W ogrodzie reszta malin czerwieni się na krzakach - muszę je oberwać, żeby żądna się nie zmarnowała. Są przecież takie pyszne! Ostatnie oznaki lata...

4 komentarze:

  1. Z całym szacunkiem, ale nie nazwałabym tego w żadnym stopniu kawą cappuccino! co najwyżej napój kawowy. Swoją drogą, każda rozpuszczalna kawa z torebki, słoiczka, nawet bez tych wszystkich śmietanek, cukrów i innych "smaków" to czysta chemia, która z kawa ma wspólne tylko jedno - podobno zawiera kofeinę.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie, to prawdopodobnie masz rację :) Ale skoro jest smaczne, to - przynajmniej mi - w zasadzie bez różnicy, jak się nazywa :)
    Co do chemii, też masz rację, ale tego typu napoju bez kawy przygotować się nie da. Powiedzmy, że jest to kompromis ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się,że posmakowała. Ja bardzo ją lubię i własnie idę zaraz zaparzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gin, świetny pomysł!!! a kawy rozpuszczalne nie zawsze zawierają chemię... suszone, nie muszą być granulowane, nie muszą zawierać alty zbrylaczy i innych takich. Dla świetego spokoju pijmy zaparzaną ciśnieniowo i już ;)

    OdpowiedzUsuń