piątek, 13 października 2017

Rozterki blogera kulinarnego, czyli sweter nie od parady. I muffiny dyniowo-śliwkowe. Z cynamonem

Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że gdy zaczynałam moją przygodę z blogowaniem, prawie dziewięć lat temu, zdjęcia były dla mnie sprawą drugorzędną. Nie myślałam o nich wcale; robiłam, bo tego wymagało ode mnie pisanie bloga. Blog kulinarny bez zdjęć jest jak... Deser bez cukru. Niby coś tam można zrobić, niby będzie nawet całkiem niezłe, ale jednak czegoś mu będzie brakowało. 
Nie miałam profesjonalnego sprzętu (to się akurat nie zmieniło), a tego, który miałam, nie potrafiłam za bardzo obsługiwać. Przyciskałam największy guzik na ustawieniach auto, uprzednio sprzątnąwszy wszystko ze stołu i ustawiwszy na środku ciasto. Ot, wszystko w temacie. Specjalnie dużo czasu mi to nie zabierało, i jakoś się blog kulał...
Ale później zaczęłam zazdrościć (to również nie uległo zmianie) tym wszystkim blogerom z pięknymi zdjęciami. Że ich blogi są takie ładne, apetyczne i w ogóle och i ach. Ale co poradzić na fakt, że fotografia nadal nie była moją pasją...? Cóż, czasem trzeba się zdobyć na wysiłek. Zamiast więc po prostu robić zdjęcie, zaczęłam próbować. Początki były koszmarne; nic się nie udawało. Ale z czasem było coraz lepiej.
I choć nadal nie jestem pasjonatką fotografii, to muszę przyznać, że niejaką przyjemność sprawiają mi zdjęcia, na których moje dania wyglądają tak, że ma się ochotę po nie sięgnąć. I nie, nie wmawiam sobie, że moje zdjęcia są świetne; doskonale wiem, gdzie się w tej kwestii znajduję i jak daleko mi do tych naprawdę dobrych. Ale różnica jest zauważalna gołym okiem; małymi kroczkami do celu. Może kiedyś robienie zdjęć będzie mi sprawiało taką przyjemność jak gotowanie? I kto wie, czy moje zdjęcia nie staną się wtedy naprawdę dobre...?

Póki co, jest jak jest, ale muszę przyznać, że z poniższych zdjęć jestem całkiem zadowolona. Mają odpowiednią temperaturę, muffinki wyglądają niemal tak smakowicie, jak w rzeczywistości, a całość sprawia wrażenie jesienno-przytulnej za sprawą... Swetra. Tak, ostatnio jeden z moich ulubionych swetrów stał się nieodłącznym elementem moich zdjęć. Jakiś czas temu miałam nawet ochotę go ubrać, ale stwierdziłam, że później trzeba by go uprać; a co, jeśli w w międzyczasie przygotuję coś, co będzie rzeczonego swetra w tle wymagać...? Włożyłam więc inny; też jasny, ciepły i mięciutki. Prawie idealny...

Z Mirabelką umówiłam się na wspólne dyniowe pieczenie na słodko. Ciasto w lodówce akurat miałam, więc stwierdziłam, że musi to być coś małego, niezobowiązującego. Kupiłam dynię (moją ulubioną, ogniście pomarańczową Hokkaido) i zabrałam się do rzeczy. 
Muffinki są proste i szybkie w przygotowaniu; jeśli nie kupicie jakiejś bardzo twardej odmiany, nawet ścieranie dyni nie powinno nastarczyć kłopotów. Reszta to po prostu wymieszanie mokrych składników z suchymi, przełożenie całości do formy, nadzianie śliwkami i posypanie błyskawiczną, cudownie maślaną kruszonką.
Muffiny są bardzo wilgotne, ale nie zakalcowate, mięciutkie i aromatyczne, z przyjemnie chrupiącą kruszonką. Świetne na drugie śniadanie albo na dłuższą podróż do pracy; mała dawka cukru zdecydowanie pomaga nie zasnąć za kierownicą, kiedy nocny świat oblepia mgła...

Muffiny dyniowo-cynamonowe ze śliwkami i kruszonką


Składniki:
(na 9 sztuk)
  • 125 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 50 g ciemnego cukru muscovado
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 100 ml mleka
  • 40 ml oleju
  • 100 g dyni, bez skóry i pestek
  • 5 śliwek
kruszonka:
  • 25 g mąki pszennej
  • 15 g cukru
  • 15 g zimnego masła
Najpierw przygotować kruszonkę:
Wymieszać mąkę z cukrem, dodać masło, posiekać. Następnie zagnieść kruszonkę, odstawić.

Śliwki przekroić na połowy, usunąć pestki.
Mąkę z proszkiem przesiać, dodać cukier i cynamon, wymieszać.
Dynię zetrzeć na tarce o grubych oczkach.
Jajko roztrzepać, dodać olej i mleko, połączyć. Dodać startą dynię, wymieszać.
Wlać mokre składniki do suchych, wymieszać tylko do ich połączenia.

Formę na muffiny wyłożyć papilotkami. Do każde nakładać 1 łyżkę ciasta, naspnie wkładać po pół śliwki. Przykryć pozostałym ciastem, posypać kruszonką.

Piec w 180 st. C. przez 30-35 minut.
Ostudzić na kratce.

Smacznego!


I tak, to dopiero mój pierwszy przepis z dynią w tym roku, I tak, wiem, że to już połowa października.
Mi też się to w głowie nie mieści...

16 komentarzy:

  1. Mi się Twoje zdjęcia bardzo, bardzo podobają. Są bardzo apetyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kiedyś wypowiedź jednej blogerki. Aby dodać zdjęcia na bloga, sesja zdjęciowa zajmuje jej prawie sześć godzin. O matko ! Moje zdjęcia mają wiele do życzenia. Daleko im do konkursu piękności. Jednak mnie takie się podobają i nie wyobrazam sobie sleczec nad stołem prawie pół dnia. czasem używam bluzek, swetra jeszcze nie brałam pod uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sześć godzin...? Jak mi cała "sesja" razem z przygotowaniami i posprzątaniem po niej zajmie pół godziny, to już się denerwuję, że tak długo... ;)

      Usuń
  3. Muffinki prezentują się cudownie - śliwki to świetny dodatek do ciast, a tu jeszcze połączone z cynamonem :)
    Co do zdjęć, to ja też podziwiam te na innych blogach - na niektóre wchodzę właśnie ze względu na cudne zdjęcia. Wątpię, że kiedyś osiągnę taki poziom (na to trzeba mieć sporo czasu), ale też widzę w swoich postępy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się widzi postępy, to ma się ochotę nad tym jeszcze bardziej pracować, żeby były coraz większe. Przynajmniej ja tak mam :)

      Usuń
  4. Podobają mi się Twoje zdjęcia :) Śliczne są, a muffinki bardzo apetyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Robienie i późniejsze obrabianie zdjęć to dla mnie mega frajda! Ale czasem kiedy mam mało czasu na dodanie wpisu to irytuję się, że będę miała za mało czasu na zrobienie zdjęć które mnie usatysfakcjonują i to jest trochę wkurzające. Tak jakby zdjęcia były ważniejsze od treści. Chociaż może są? Albo są równie ważne? Ciekawy temat do rozkminy w niedzielę o 6:11 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano ciekawy :)
      Cieszę się, że Cię pobudziłam intelektualnie z samego rana ;)

      Usuń
  6. Mniam, świetnie się to prezentuję - nic tylko próbować takie danie, bo na pewno warto :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne muffinki, uwielbiam takie słodkości do kawki :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Poczęstowałabym się. Bo ja dziś bez deseru. A na zdjęciach są ładne kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ze zdjęciami mam podobnie jak Ty, kocham gotować, ale fotografia nie jest moją pasją, choć robienie zdjęć jest nieodłącznym elementem bloga (jest lepiej niż kiedyś ale nadal mocno kuleje), więc musiałam coś tam z tego liznąć, nadal uważam, że za mało, ale nie mam jakoś motywacji :(
    a muffinki rewelacja! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muffinki wyglądają bardzo zachęcająco. Zdjęcia są bardzo ważne, bo to one zachęcają do wypróbowania przepisu. Moje nie zawsze wychodzą tak jak bym chciała. Głównym problemem jest pośpiesz z powodu braku czasu, złe światło i brak odpowiedniego sprzętu.kiedyś mąż mi dokuczał pytaniem "To co wystygło już czy jeszcze nie" teraz jest bardziej wyrozumiały.

    OdpowiedzUsuń