sobota, 21 stycznia 2017

Dla Babci i Dziadka. I drożdżowe, bożonarodzeniowe serce

Ależ ten czas szybko leci! Ledwo co świętowaliśmy Boże Narodzenie i Nowy Rok, a tu już niemal koniec stycznia, a w raz z nim kolejne ważne dni. Nikt chyba bowiem nie zapomniał, że dziś mamy Dzień Babci, a jutro Dzień Dziadka...? 
W tym czasie nie mogę opędzić się od myśli o moim nieżyjącym już Dziadku ze strony Taty. Tym najlepszym; najukochańszym. Choć to już tyle lat, ja nadal tęsknię...

Ale w tym roku, na przekór samej sobie, skupiłam się na tych, którzy wciąż ze mną są. Choć nie na co dzień, a raczej od święta, bo odległości, niestety, nie są małe. Na szczęście internet pełen jest możliwości, które postanowiłam wykorzystać, i sprawić Dziadkom małe niespodzianki.
Kilka dni temu pieczołowicie wybrałam czekoladowe telegramy (to nie jest wpis sponsorowany, jakby ktoś miał podejrzenia), dobrałam wstążki i wypisałam bileciki. Uważam je za bardzo elegancki, a jednocześnie uroczy prezent, który można dowolnie spersonalizować. Pomysł genialny w swej prostocie!
Dopiero później będę dzwonić, żeby złożyć życzenia; mam nadzieję, że Dziadkom ta odrobina czekoladowej słodyczy przypadła do gustu.

Dzisiaj mam przepis, który idealnie sprawdziłby się na wizytę u ukochanych Dziadków, ale generalnie pomyślany został jako smakołyk bożonarodzeniowy. Od kiedy tylko zobaczyłam zdjęcie w Spis bedre, nr 11/2016, nie mogłam przestać o tym wieńcu myśleć. Te kolory, i ta czekolada na wierzchu! No coś wspaniałego!

Oczywiście, zajęta pierniczeniem, na drożdżowe czasu już nie znalazłam. Za to w styczniu poczułam nagle drożdżowy zew, i nie mogę się od niego opędzić. Przewertowałam więc magazyn, znalazłam odpowiednią stronę, i zabrałam się do dzieła. Znów zapachniało u nas Świętami... Ale czy to źle...? Dopiero niedawno poprószył śnieg, przysypując park i las cienką warstwą białego puchu. Choinki już dawno nie ma, dekoracje powędrowały do piwnicy w wielkich pudłach, ale światełka w oranżerii nadal umilają mi ciemne poranki. C. rozpala w kominku, ja siadam w bujanym fotelu, i delektujemy się tym niesamowitym zapachem... A później zajadamy miękką, puchatą drożdżówkę. I cieszymy się jej smakiem, bez względu na uniesioną brew Kalendarza (gdyby to nie był tylko zeszyt wypełniony datami, a poważny, starszy pan, jestem absolutnie pewna, że na taką profanację jego jakże ważnej profesji, uniósłby wymownie brew). 

Świąteczny wieniec cynamonowy z białą czekoladą i liofilizowanymi malinami


Składniki:
(na 1 średniej wielkości wieniec)
  • 25 g świeżych drożdży
  • 100 ml letniego mleka
  • 1 jajko
  • 1 łyżka cukru
  • 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 100 g masła
  • 300 g mąki pszennej

nadzienie:
  • 65 g miękkiego masła
  • 65 g jasnego cukru muscovado
  • 1 łyżka mielonego cynamonu
  • 1 łyżeczka mielonych goździków
  • 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
  • 1/2 łyżeczki mielonego imbiru
  • skórka otarta z 1 pomarańczy
  • 50 g surowego marcepanu

dodatkowo:
  • 100 g białej czekolady
  • 2 łyżki liofilizowanych malin
  • 1 łyżka niesolonych pistacji (bez łupinek)
  • złoty pyłek

Masło rozpuścić i przestudzić. 
Drożdże pokruszyć, rozetrzeć z cukrem. Dodać mleko, wymieszać. Wbić jajko, wsypać kardamon i sól, połączyć. Wlać przestudzone masło, a na końcu partiami dodawać mąkę. Wyrobić gładkie ciasto, odstawić do wyrośnięcia na 45-60 minut.

W tym czasie przygotować nadzienie:
Masło utrzeć z cukrem na puszystą, jasną masę. Dodać przyprawy, skórkę z pomarańczy i pokruszony marcepan, zmiksować na gładką masę. Odstawić.

Wyrośnięte ciasto jeszcze raz szybko zagnieść. Lekko podsypując mąką, rozwałkować na prostokąt o wymiarach 30x45 cm. Posmarować nadzieniem, a następnie ciasto zawinąć w rulon wzdłuż dłuższego boku. Przeciąć na pół w poprzek, a następnie każdą część wzdłuż, nie rozcinając jednak do końca. Zapleść razem końcówki, a następnie z obu części ciasta uformować na blasze wyłożonej papierem do pieczenia serce. Odstawić do napuszenia na 30-45 minut.

Piec w 190 st. C. przez 15-20 minut.
Ostudzić.

Pistacje posiekać.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej lub mikrofalówce. Przełożyć do woreczka cukierniczego, odciąć końcówkę. Udekorować ciasto, od razu posypać malinami i pistacjami. Oprószyć złotym pyłkiem.

Smacznego!


Jeśli nie macie niesolonych pistacji (a wiem, że nie tylko ciężko je dostać, ale też ich cena potrafi przerazić jeszcze bardziej niż koszt ich solonych kuzynek), wystarczy solone wyłuskać, namoczyć, a następnie lekko uprażyć na suchej patelni. Efekt będzie dostatecznie zbliżony do oryginału.

15 komentarzy:

  1. Gin-serce wygląda wspaniale. Dziadka czasem wspominałaś w komentarzach u nas, więc i my go dziś z Tobą wspominamy :) Pomysł z czekoladowymi telegramami godny naśladowania :) Pozdrawiamy serdecznie z wietrznej Malty

    OdpowiedzUsuń
  2. rewelacja po prostu ;) Ja dziś już gościłam moją babcię, podjęłam ją sernikiem. Ale taki wieniec też by ją bardzo ucieszył:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega apetyczne! Drożdżowe wypieki nie mają sobie równych:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie się prezentuje ta drożdżówka :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Efektowne! Smaki też mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wygląda naprawdę bajerancko, super :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po prostu wspaniałe ciasto, wygląda super :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. O jeny jaki piękny! Zakochałam się od pierwszego wejrzenia :D Ja mam zawsze fazę na drożdżowe :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyglada wspaniale i pachnie pewnie tez równie pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż dech mi zaparło na sam widok :) Piękny i kuszący wypiek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo, jakie pyszne ciasto - zjadłabym z chęcią :D pozdrawiam, Beata

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowicie się prezentuje! Jestem pełna zachwytu koniecznie muszę go przygotować dla swoich bliskich! I ta obłędna biała czekolada mniam!

    OdpowiedzUsuń