Kilka dni temu na twarzoksiążce furorę robił post na temat pogody: w poniedziałek - słonecznie, dwadzieścia stopni; we wtorek - minus pięć i opady śniegu; w środę - piętnaście stopni, silne wiatry, możliwe opady; w czwartek - słonecznie, jednak z możliwością huraganu.
Ha ha! - zaśmiał się niejeden. Czyste szaleństwo, nieprawdaż? Okazuje się jednak, że są na świecie rzeczy, o których się filozofom nie śniło. W ciągu zaledwie kilku godzin przechodzimy od pięciu centymetrów śniegu, który ciągle intensywnie sypie, do słonecznej, zielonej wiosny. A po południu grad, akurat w momencie, w którym wychodzę z pracy.
Brak mi słów na te anomalie; nie wiem, jak się ubierać, ani czego się spodziewać. Zrewidowałam jednak moje oczekiwania: teraz optymistycznie liczę na piętnaście stopni w lipcu. I zastanawiam się, jak moje letnie sukienki będą wyglądały w duecie z najgrubszymi rajtuzami, które mam na dnie szuflady.
Wam pogoda też daje się we znaki...?
Choć za oknami dzieją się rzeczy,w które ciężko uwierzyć, moją kuchnię we władanie objęła wiosna. Jest rabarbar, jeszcze hiszpańskie, ale zadziwiająco smaczne, truskawki, a ostatnio także młoda marchewka. Można kupić sobie taką z natką - tylko po co...? Przecież te zielone gałązki i tak wylądują w koszu...
Okazuje się jednak, że można je spożytkować znacznie lepiej.
Lubicie pesto? Ja bardzo. Za jego uniwersalność; nadaje się na szybki obiad do makaronu, do kanapek, albo jaki dip do warzyw pokrojonych w zgrabne słupki. Z natki marchewki również można takie pesto przygotować; jest zadziwiająco smaczne.
Przepis znalazłam na blogu ErVegan, i bardzo mnie zaciekawił. Jako, że nie jest to nic trudnego, od razu zabrałam się do działania.
Takie pesto jest wyraźne w smaku dzięki czosnkowi i cytrynie, jednak smak natki schodzi na dalszy plan (nie czuć tej lekkiej goryczki). Odpowiednio doprawione, będzie kusiło ze słoiczka soczystą zielenią. Zniknie bardzo szybko - gwarantuję.
Pesto z natki marchewki
Składniki:
(na 1 słoiczek)
- natka z 1 pęczka młodej marchewki
- 30 g ziaren słonecznika
- 1 ząbek czosnku
- sok z 1/2 cytryny
- 55 ml oliwy
- sól
dodatkowo:
- oliwa na wierzch
Natkę umyć, umieścić w blenderze razem ze słonecznikiem, obranym ząbkiem czosnku i sokiem z cytryny. Miksować, powoli wlewając oliwę, aż do osiągnięcia pożądanej konsystencji (im więcej oliwy, tym pesto będzie rzadsze). Doprawić do smaku solą, ewentualnie dodać soku z cytryny.
Pesto przełożyć do słoiczka, wierz polać oliwą (dzięki temu nie ściemnieje).
Smacznego!
C. utrzymuje, że w sobotę będzie piękna pogoda, i mam już przestać zrzędzić.
Wierzyć mu...?
takie wiosenne pesto, pychota:)
OdpowiedzUsuńa pogoda mnie już strasznie męczy, ciekawe kiedy się zmieni na wiosnę w pełni?
nie uwierzysz, ale właśnie zrobiłam pesto z natki marchewki :) trochę inaczej, ale też wyszło całkiem smacznie :)
OdpowiedzUsuńa pogoda to najbardziej dokucza moim kotom, bo chciałyby już wylegiwać się na tarasie, w słońcu, a tu deszcz, śnieg i wiatr
Ciekawy przepis. Chętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńU mnie natkę z marchwi zjada mój koń 😉
OdpowiedzUsuńA przepis intrygujący
Konia nie mam, pies nie chce... Sama muszę jeść ;)
UsuńGin, letnie sukienki połączysz ze stylem boho i lato nie będzie już wyzwaniem:-)))
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Teraz nas zachęciłaś aby wykorzystać nać marchewki :D
OdpowiedzUsuńPotwornie ciekawy przepis, fascynują mnie różne wariacje na temat pesto :)
OdpowiedzUsuńCiekawe,bardzo ciekawe pesto.
OdpowiedzUsuńSuperowe :) tylko o natkę marchewki u mnie trudno...taka z własnego ogrodu by się przydała. Fajny patent bo,, nic się nie marnuje,, :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak to smakuje :)Sama bym w życiu nie wpadła by zrobić pesto z natki marchewki -super :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam już z liści rzodkiewki, chętnie spróbuję też takiego :) Tylko u siebie nie widziałam jeszcze młodej marchewki z natką.
OdpowiedzUsuńTakiego pesto jeszcze nie jadłam:)
OdpowiedzUsuń