Właśnie odkryłam, że post, który miał się opublikować w sobotę, złośliwie o tym zapomniał. Ukryty wśród kopii roboczych, śmiał mi się w nos. Co za blogspot... Trudno - co się odwlecze, to nie uciecze, czy jakoś tak... Dzisiaj więc - ostatnie przedświąteczne ciasteczka.
Upiekłam je dzień przed Wigilią na wyraźne życzenie C. To nic, że puszki pełne były ciastek przeróżnych - C. smęcił i marudził, że chce ciasteczka z czekoladą, i że przecież już dawno mi powiedział, że takie chce, i dlaczego ja mu nie chcę takich upiec, skoro co chwilę wyciągam z piekarnika coś nowego...?
Upiekłam je dzień przed Wigilią na wyraźne życzenie C. To nic, że puszki pełne były ciastek przeróżnych - C. smęcił i marudził, że chce ciasteczka z czekoladą, i że przecież już dawno mi powiedział, że takie chce, i dlaczego ja mu nie chcę takich upiec, skoro co chwilę wyciągam z piekarnika coś nowego...?
Jako że źle znoszę bycie pod tak silną presją - uległam. Późnym wieczorem, kiedy sklepy były już zamknięte, w związku z czym niedobór ciemnej czekolady uzupełniłam białą. Nie zaszkodziło to ciasteczkom - wyszły idealne. Zaraz po jego ulubionych, te znikały najszybciej. Kruche, z dużą ilością czekolady, całkiem spore ciacha - zdecydowanie nie na jeden kęs. Banalne i szybkie w przygotowaniu. Takie typowe american chocolate chip cookies, prosto z Macaroons and biscuits wydawnictwa The Australian women's weekly.
I to już ostatni z zeszłorocznych przepisów. Ogłaszam koniec ciasteczkowych przepisów - przynajmniej na jakiś czas. I już nie w ilościach hurtowych - potrzeba została zaspokojona.
Ciasteczka z czekoladą (II)
Składniki:
(na 20 sztuk)
- 125 g miękkiego masła
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 50 g cukru
- 60 g jasnego brązowego cukru
- 1 jajko
- 250 g mąki pszennej
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 100 g ciemnej czekolady (80%)
- 50 g białej czekolady
Masło utrzeć z ekstraktem i cukrem na puszystą, jasną masę. Wbić jajko, zmiksować.
Mąkę przesiać z sodą, partiami dodawać do masy. Czekoladę posiekać, dodać do ciasta, dokłądnie wymieszać.
Z masy uformować 20 kulek, każdą lekko spłaszczyć. Schłodzić w lodówce przez 30 minut.
Schłodzone ciasteczka układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując odstępy (ciasteczka sporo rosną).
Piec 15 minut w 180 st. C.
Ostudzić na kratce.
Smacznego!
Dziś ostatni dzień wolności przed powrotem do pracy - trzeba go dobrze spożytkować, jak myślicie, co by tu upiec...?
Farciarz ten Twój C ;)
OdpowiedzUsuńMoże chyba lepiej, że upiekłaś je w ostatniej kolejności, bo inaczej musiałabyć je wykonać drugi raz;)W końcu kto nie lubi czekolady?;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie ciasteczka :)
OdpowiedzUsuńChcemy więcej;)
OdpowiedzUsuńO! wspaniałe!! idę sprawdzić, czy mam potrzebne składniki... :)
OdpowiedzUsuńJa tez mam ostatnio fazę na ciasteczka.Twoje są ślicznie spękane!;)
OdpowiedzUsuńMój M też jest ciastkożercą:-), a teraz jeszcze córka do niego dołączyła. U mnie na blogu dużego wyboru nciastkowego nie ma bo jak upiekę to znikają z prędkością światła więc nigdy nie mogę ich sfotografować. A jak piekę w nocy to brak światła też mi na to nie pozwala.
OdpowiedzUsuńprzy takich ciasteczkach chowają się wszystkie sklepowe:)
OdpowiedzUsuńSuper przepis, nic dziwnego że Twój C upominał się o takie ciasteczka :)
OdpowiedzUsuń