czwartek, 18 sierpnia 2011

Niedorobiona pizza

Miało być niekulinarnie, i mam już przygotowanego kolejnego niekulinarnego właśnie posta, ale we wtorek zrobiłam - w końcu! - pyszną focaccię, i czuję ogromną potrzebę podzielenia się z Wami przepisem. Inspirację znalazłam w Brød fra bagels til knækbrød Görana Söderina i Georga Strachala. Tam nie było oliwek, które uwielbiam, i moim zdaniem świetnie się w tym wypieku sprawdzają, a rozmaryn był świeży, a takowego niestety akurat nie posiadałam. Suszony jednak spełnił swoje zadanie, w całym domu pachniało nim intensywnie. Mmm... 
Panowie stwierdzili, że to taka niedorobiona pizza, i coś w tym jest. Płaski jakby chlebek, z dowolnymi dodatkami, posmarowany oliwą zamiast sosem pomidorowym. Wyśmienity w towarzystwie sosu czosnkowego, lub po prostu sam, przegryzany przy okazji rozmowy. Uwielbiam ten rodzaj wypieków, i muszę się w końcu przemóc, żeby przygotować focaccię bez oliwek.

Teraz chciałabym pozostać w tematach okołokulinarnych, jednak nieco mniej przyjemnych. Otóż we wtorek Pinkcake poinformowała mnie, że na stronie restauracji Orchidea można znaleźć... Moje zdjęcie! Przeżyłam lekki szok i zaczęłam się zastanawiać, czy mam być zła, że moja fotografia została wykorzystana bez mojej zgody, czy może cieszyć się, że jest na tyle dobra, że restauracja, która z pewnością ma fundusze na wykonanie własnych zdjęć lub kupienie odpowiednich, wstawia na stronie moje. Na razie sprawa jest w toku, zobaczymy, jak się rozwinie.
A piszę o tym przede wszystkim dlatego, że wydaje mi się, że nie tylko to jedno zdjęcie narusza prawa autorskie. Zerknijcie, czy ktoś z Was nie rozpoznaje swojej fotografii. Wiem, że poświęcanie wiele czasu i energii na prowadzenie blogów, i uważam, że ktoś inny nie powinien czerpać z tego korzyści bez Waszej wiedzy i zgody. Pinkcake dziękuję za czujność i informację.

Chciałabym też przypomnieć Wam o konkursie - koniec już w niedzielę!

Focaccia z oliwkami i rozmarynem



Składniki:
(na 1 sztukę)
  • 450 g mąki pszennej
  • 20 g świeżych drożdży
  • 300 ml letniej wody
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 50 ml oliwy

dodatkowo:
  • 2 łyżki oliwy
  • 120 g zielonych oliwek
  • 1 łyżka suszonego rozmarynu
  • 1 łyżeczka soli

Mąkę przesiać do miski. Zrobić wgłębienie, wkruszyć drożdże, zasypać cukrem i zalać około 50 ml wody. Odstawić na 15 minut.
Wlać resztę wody, wsypać sól i wyrobić gładkie, nieco lepkie ciasto. Odstawić na 1 godzinę w ciepłe miejsce, do podwojenia objętości.
Po tym czasie wlać oliwę, jeszcze raz wyrobić, odstawić na kolejne 45 minut.

Wyrośnięte ciasto rozłożyć na blasze wysmarowanej masłem (ciasto może być nieco lepkie) na grubość około 2 cm. Opędzlować oliwą, posypać solą i rozmarynem, powciskać oliwki.
Odstawić na 15 minut.

Piec 20-30 minut w 200 st. C.
Ostudzić na kratce.

Smacznego!

A dziś, moi drodzy, zaczynam szkołę! Teraz już naprawdę i poważnie. Muszę się przyłożyć do nauki języka, wtedy z pewnością częściej będę korzystała z moich duńskich książek...

3 komentarze:

  1. Pięknie wyrośnięta foccacia :) Trzymam kciuki za dzisiejszą szkołę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jakiś męski syndrom w takim razie, bo mój brat na widok focacci też zapytał "z twoimi funduszami jest aż tak źle? nie stać cię na sos pomidorowy? to ja ci może kupię?" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie jadłam focciacii, ale wygląda bardzo apetycznie. Musze w końcu upiec :)

    OdpowiedzUsuń