sobota, 17 października 2015

Książka z historią w tle

Większość książek, których jestem dumną posiadaczką, sprawiła mi Babcia, albo kupiłam sobie sama. Sporą część stanowią też prezenty od Rodziców, bliższych i dalszych znajomych oraz krewnych. Na osiemnaste urodziny na przykład dostałam od mojej Chrzestnej całą górę powieści Jonathana Carrolla, bo wspomniałam, że polubiłam tego autora. Ależ ja byłam wtedy szczęśliwa!
Zresztą, Ciocia jest jedną z niewielu osób, które znam, która z całym sercem do kupowania prezentów podchodzi. I choć zdarzają jej się wpadki, jak na przykład cudownie puchate golfy w pastelowych kolorach, sztuk trzy (dla Mamy, Młodej i mnie), które były piękne i gryzły tak niesamowicie, że nie dało ich się nosić nawet na sweter pod spodem. W końcu wszystkie się poddałyśmy, i co się właściwie z nimi stało, nie mam pojęcia... Najczęściej jednak prezenty od niej sprawiają wszystkim mnóstwo radości.

Z drugiej strony, nie jest tajemnicą, że żeby sprawić mi frajdę, tudzież wkupić się w moje łaski, wystarczy obdarować mnie książką. Na któreś Święta, dość dawno temu, dostałyśmy od Cioci właśnie Tchnienie śniegu i popiołu Diany Gabaldon, w dwóch tomach. Jeden dla Młodej, drugi dla mnie. Odstawiłyśmy je na półkę, bo akurat nikt nie miał czasu pogrążać się w ponad tysiąc stronicowej lekturze. I tak sobie stały i stały, a życie płynęło. Wyjechałam do Danii, i jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, książki te pojechały ze mną. Już miałam zabrać się za czytanie, otworzyłam tom pierwszy, aż tu nagle - wypadła z niego koperta! Zaglądam - a tam rozjaśniający me oblicze banknot. Czym prędzej zajrzałam do drugiej części - to samo. Okazało się, że Ciocia chciała nam dać coś więcej niż kilka godzin zapomnienia...


Nie wiem dlaczego, ale książki znów odłożyłam na półkę (wcale nie z nadzieją, że gdy zajrzę do nich ponownie, znów znajdę pieniądze). Ostatnio jednak wpadły mi w oko i wiedziałam, że nadszedł ich czas. Czytam, czytam, aż tu nagle: kot. O tyle niezwykły, że wspomniano jego konotacje z pewnym majorem, o których słowa wcześniej nie było. No nic to - w końcu bohaterowie nie biorą się z powietrza, i jakieś sytuacje z pewnością miały miejsce, zanim autorka wkroczyła do akcji, spisując ich historię. Gdy takich momentów jednak było więcej, poprosiłam Google o pomoc. Co się okazało? Że Tchnienie śniegu i popiołu to część szósta przygód Claire... Wahałam się przez chwilę, czytać czy nie czytać, ale stwierdziłam, że zanim kupię pięć pierwszych tomów muszę sprawdzić, czy mi się spodoba. 
Po kilku kolejnych stronach doszłam do opisu sytuacji intymnych, i aż się zarumieniłam z wrażenia. Kolor moich policzków znacząco się pogłębił, gdy dodałam dwa do dwóch, a właściwie odjęłam to i owo i wyszło mi, że Młoda miała lat piętnaście, gdy książkami zostałyśmy obdarowane! To chyba jednak było zrządzenie losu, że nie sięgnęłyśmy po nie wcześniej...


Po tym przydługim wstępie, już skupiam się na treści. 
Akcja ma miejsce w latach 1773-1776, w przeddzień wojny o niepodległość w Stanach Zjednoczonych. Główni bohaterowie to Jamie Fraser i jego małżonka Claire oraz ich rodzina i znajomi. Pani Fraser nie jest jednak zwyczajną kobietą - jest lekarką z zaskakującą jak na tamte czasy wiedzą... Wszystko dlatego, że przybyła w przeszłość z czasów nam współczesnych, poznała twardego szkockiego górala, który zdobył jej serce, i postanowiła z nim zostać. Jakim sposobem udała jej się taka podróż? Nie wiem. A i w książce odpowiedzi nie znajdziecie - po nie musicie sięgnąć do poprzednich części.
Na tle ważnych wydarzeń politycznych, które dotykają naszych bohaterów, obserwujemy ich codzienne, ale nie zwyczajne życie. Są dramatyczne porwania, morderstwa i zdrady, ukryte złoto Stuartów i ludzie, którzy niespodziewanie pokazują drugą twarz. Claire jest lekarką, więc możemy obserwować jej zmagania z ówczesnymi ograniczeniami medycyny i walkę o niejedno życie. Jamie natomiast, osoba szanowana i wpływowa, staje przed trudnym wyborem: stanąć po stronie króla, któremu przysiągł wierność, czy rebeliantów, którzy wojnę wygrają...? Do tego wszystkiego nad głowami głównych bohaterów wisi notatka z gazety z roku 1776, informująca o pożarze w domu państwa Fraserów i śmierci całej rodziny...

Książka wciąga. Historia jest fascynująca, akcja wartka, a postacie nieszablonowe. Można spodziewać się wszystkiego. Niestety - odczułam wyraźne luki z powodu nieprzeczytania części wcześniejszych. Jeśli więc macie ochotę zapoznać się z Claire i Jamiem, zacznijcie od Obcej... Ja mam zamiar nadrobić, jak tylko uda mi się ją zdobyć.

Tchnienie śniegu i popiołu, tom 1 i 2
Diana Gabaldon
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa, 2008

7 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie recenzją tej książki, chciałabym przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co zainteresowałaś mnie tą książką, lubię poczytać takie powieści :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała recenzja, nic tylko usiąść i zatopić się w lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem uzależniona od książek biograficznych, ale Twoja również mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa recenzja, wpisuję na listę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wzruszająca historia z ciocią w tle ...Uwielbiam rodzinne historie z niespodzianką. A książki polecę swoim córkom :)

    OdpowiedzUsuń