poniedziałek, 12 października 2015

Dyniowo i elegancko: creme brulee

W końcu październik przybrał nieco bardziej klasyczną dla siebie formę. W dwóch słowach: zimno jest. Wyjęłam z zapomnianych na długie miesiące zakamarków swój lżejszy zimowy płaszczyk, i wychodząc wieczorami z psą, to w niego się opatulam. Do tego dokładnie zawinięty wokół szyi szal i ciepłe, puchate skarpetki; powoli rozważam też zakładanie czapki. Biorąc pod uwagę fakt, że ciągle jeszcze kicham i prycham, nie jest to prawdopodobnie najgłupszy z moich pomysłów.

Mimo wszystko jesień nie daje mi się we znaki aż tak, jak się tego obawiałam. Ciężko mi nawet uwierzyć, że kalendarz nie oszukuje; że to naprawdę jest już niemal połowa października. Żyję tak jakby zawieszona w czasie, biegając między cukierniami i szukając praktyk; wszystko inne schodzi na dalszy plan. 
A czas ma to wszystko w nosie, i pędzi naprzód jak szalony...

W związku z zaistniałą sytuacją jednak, postanowiłam zabrać się za dynię. Tak tak, to najwyższa już pora! Ja mam trzy okrągłe i jedną podłużną zachomikowane; zastanawiam się, jak najlepiej je wykorzystać... A pomysłów, jak co roku, mam mnóstwo!
Poza tym zbliża się też Halloween. Wiem, że nie jest to popularne w Polsce święto, ale ja je lubię. Zresztą - każda okazja do świętowania jest dobra, prawda? A pieczenie sernika z pajęczyną czy wycinanie dyni to naprawdę ogromna frajda.
Na początek mam jednak coś mniej oczywistego, co jednak świetnie się sprawdzi, jeśli urządzacie przyjęcie dla dorosłych. Dyniowy creme brulee - elegancki, kremowy, delikatny, z chrupiącą skorupką. No i ten dźwięk, który wydaje przy pierwszy uderzeniu łyżeczką - melodia dla zmysłów. 
Mój doprawiłam lekko korzennie, kusi więc aromatem cynamonu i innych jesiennych przypraw. Do tego ma obezwładniający wręcz, intensywnie pomarańczowy kolor. Czy można mu się oprzeć...?
Ja nie potrafię.

Dyniowy creme brulee


Składniki:
(na 7 porcji)
  • 150 g musu z dyni
  • 4 żółtka
  • 50 g cukru
  • 400 ml śmietany kremówki (38%)
  • 100 ml mleka
  • 1/2 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki imbiru
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 50 ml syropu klonowego

dodatkowo:
  • 3 łyżki cukru trzcinowego

Kremówkę i mleko zagotować z przyprawami.
W tym czasie żółtka ubić z cukrem na puszystą, jasną masę. Powoli wlewać gorącą śmietanę, miskując na najniższych obrotach.
Masę przelać z powrotem do garnuszka. Podgrzewać, aż nieco zgęstnieje (nie gotować!). Zdjąć z palnika, dodać mus dyniowy i syrop klonowy.

Masę przelać do kokilek. Dno większej formy wyłożyć ściereczką, ustawić kokilki z musem. Do większego naczynia wlać gorącej wody mniej więcej do połowy wysokości kokilek.

Piec w 140 st. C. przez 1 godzinę.
Wystudzić, a następnie schłodzić w lodówce, najlepiej przez noc.

Przed podaniem wierzch kremu posypać cukrem, skarmelizować za pomocą palnika.
Podawać od razu.

Smacznego!


Do dyniowych znawców mam pytanie: wiecie może, co to za dynia znajduje się na zdjęciach? Kupiłam ją, bo wygląda niesamowicie, ale nie mogę wydedukować, co to za odmiana...
Ktoś mnie poratuje?

24 komentarze:

  1. Zajrzyj na bloga Bea w kuchni. Co roku na jesieni Bea organizuje festiwal dyni i w festiwalowych wpisach pokazuje miliony gatunków dyni, może trafisz na swoją. We wpisach też ofiarowała się, że zidentyfikuje dynię na podstawie nadesłanego zdjęcia, ale nie wiem czy propozycja wciąż jest aktualna. Fajna taka ciemna. Akurat co do creme brulee, to ja potrafię się oprzeć, albo po prostu nikt nie zrobił mi takiego, żebym nie mogła. Jak na razie, nie wiem co ludzie widzą w tym deserze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bloga Bei znam i bardzo lubię :) Tak właśnie myślałam, że ona mi pomoże :)

      Usuń
  2. robiłam również creme brulee ostatnio w piątek i odchorowałam po nim trochę.. dałam mniej cukru i jajek, i pominęłam syrop klonowy a i tak było dla mnie za ciężkie i słodkie, ale pyszne to fakt. Chciałam zrobić wersję pistacjową ale po ostatnim podejściu raczej nie prędko :) Ale nie zmienia to faktu, że Twój wyszedł pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo, jestem naprawdę pod wrażeniem :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dynia mi nieznana, ale piękna. A deserowi bym się nie mogła oprzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, musi smakować wyśmienicie:)
    U mnie dzisiaj było przeraźliwie zimno i... padał śnieg. Nie do końca wierzyłam tym wszystkim Paniom od pogody, że będzie padał śnieg a jednak..;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Deser wygląda pysznie, ale poza dynią hokkaido nie widziałam, aby ktoś podawał w sklepach nazwy dyń, niestety. Sama jestem ciekawa, jak się nazywają poszczególne odmiany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widziałam, na przykład muszkatołową, makaronową czy piżmową. Ale tą akurat kupiłam na rynku, i pani nie wiedziała :)

      Usuń
  7. Ja też uwielbiam Halloween, bo od kilku lat co roku organizuję z Dziećmi imprezę dla ich przyjaciół: jest mnóstwo "strasznych" słodkości i przekąsek, a frajda, jaką Dzieciaki z tego wszystkiego mają, jest dla mnie bezcenna :) Twój deser wygląda imponująco i może przygotuję go na imprezę "dla dorosłych" :) Nam też się przecież coś pysznego należy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bym się chyba nie mogła oprzeć:)
    Wygląda zjawiskowo:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Dyni nie znam, ale deser prezentuje się znakomicie, chętnie sięgnęłabym po jedną porcję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. znakomity deser, na pewno by nam smakował :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ostatnio robiłam ciasto dyniowe, jeszcze czas na zupkę dyniową :)

    http://wet-streets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba sobie kupię palnik do creme brulee, tak kusisz.
    A u mnie za oknem śniegu po kostki. Mam ochotę zabrać się za pierniczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dyniowy deser w sam raz na jesień :) wygląda pysznie, nie oparlibyśmy się mu ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny pomysł z dynią na krem brulee, zwłaszcza teraz, gdy nagle tak zimno, wieje... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Za oknem fatalnie a tu taki cudowny deser :) Mogłabyś mi go podrzucić :) Ciekawa jestem dodatku dyni :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uhmmmm, dwie z listy moich ulubionych potraw - dynie i creme brulee :) Na dyniach się nie znam, ale czy to nie jest czasem Muscat?

    OdpowiedzUsuń
  17. Wstyd, ale niie jadłam nigdy w życiu creme brulee .... za to dynię też uwielbiam, zwłaszcza dyniowe tiramisu:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepyszny deser, porywam Ci go w całości ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. ciekawa propozycja, przepis porywam ;)

    OdpowiedzUsuń