poniedziałek, 21 listopada 2016

Renifer do czyszczenia i ciasteczka kawowo-orzechowe

Kiedy zdecydujecie się na emigrację, kluczową sprawą jest nauczenie się języka tubylców. Nawet jeśli wszyscy (teoretycznie) znają angielski, będą na Was patrzyć przychylniejszym okiem, gdy spróbujecie porozumieć się z nimi w ich języku. I nie szkodzi, że będziecie go kaleczyć, a wypowiedzenie jednego zdania, zamiast kilku sekund, zajmie Wam ładnych parę minut. Liczą się dobre chęci i zainteresowanie, które w ten sposób okazujecie.

Duńczycy są szczególnie uprzejmi i cierpliwi wobec obcokrajowców; wiem, co piszę. Na początku mojej przygody z językiem duńskim byłam bardzo stremowana przed każdą, nawet jednozdaniową wypowiedzią. Duńczycy jednak nigdy się nie spieszą i doskonale zdają sobie sprawę, jak trudnym językiem władają. Nie będą się z Was śmiać ani wytykać błędów (chyba, że sami o to poprosicie); domyślą się sensu z paru nieskładnie złożonych wyrazów. 
Prawda jest też taka, że jeśli zaczniecie się uczyć duńskiego po skończeniu jakichś ośmiu-dziesięciu lat, nigdy nie pozbędziecie się akcentu. Tak, wiem; dołujące. Niestety, gardła Duńczyków zbudowane są odrobinę inaczej i przystosowane do wydawania gulgoczących dźwięków, które dla nikogo początkującego w tym temacie sensu mieć nie będą.
Niemniej, można próbować. I to właśnie robię ja. 
Zdaję sobie doskonale sprawę z potknięć i niedociągnięć, ale już nie wstydzę się mówić. A to przecież najważniejsze.
Ciągle jednak zdarzają mi się spektakularne wpadki, które do łez doprowadzają nawet najbardziej opanowanych Duńczyków. Tym razem wszystko przez Święta...

Niedługo zaczynamy sprzedaż pierniczków, które maczamy w czekoladzie, a następnie dekorujemy. W tym roku mamy coś na nich rysować - niech będzie i tak. Miałam przygotować egzemplarz testowy, do gazety. Poszłam więc do biura i poprosiłam Lisbeth, żeby wydrukowała mi jakieś świąteczne motywy - dzwonki, skrzaty, renifera... I tu właśnie parsknęła mi prosto w nos, a ja gapiłam się na nią z lekko tylko rozchylonymi ustami intensywnie myśląc, cóż ja takiego znowu palnęłam.
Tutaj czas na krótką lekcję języka: po duńsku renifer to rensdyr, a ja powiedziałam rensedyr. Tak, wczytajcie się uważnie - dodałam jedną, niemal niesłyszalną w potocznej mowie, literkę. I już - wystarczyło, żeby wywołać lawinę. Rense bowiem znaczy czyścić, czyli wyszło mi zwierzę (dyr) do czyszczenia, oczywiście ze świątecznym akcentem w tle. 
Gdy Lisbeth się już w miarę uspokoiła, przez łzy stwierdziła, że zamiast rogów powinnam mu namalować butelki z płynem do mycia...

W międzyczasie do biura wszedł mój szef, po chwili więc cała piekarnia pękała ze śmiechu.
A gdy wróciłam do domu i zwierzyłam się C., z jakimi nieczułymi potworami pracuję, zamiast oczekiwanego współczucia uraczył mnie kolejną dawką szaleńczego śmiechu, po czym stwierdził, że to chyba najlepsze, co do tej pory przekręciłam.

Dla przypomnienia - jedną literkę...

A to wszystko, co napisałam na początku, o delikatności i wyczuciu Duńczyków, to prawda. Dopóki Was dobrze nie poznają...

Na osłodę deprymującego życia emigranta (i nie tylko), mam dla Was duńskie ciasteczka. Nie są takie zupełnie tradycyjne, ale znalazłam je w świątecznej książeczce Den store Julebagebog wydanej przez Amo. Połączenie kawy i orzechów laskowych od razu mi się spodobało. Już zaopatrzyłam się w spore ilości orzechów na Święta, czas więc zacząć je wykorzystywać. 
Ciasteczka wyszły pyszne - odpowiednio chrupiące, mocno kawowe i trochę orzechowe. Coś wspaniałego! 
Jedyne, co zmieniłam, to sposób przygotowania. Zamiast ciasto wałkować i wykrawać z niego kółeczka, uformowałam kiełbaskę i pokroiłam ją w plasterki. Szybciej, czyściej i wygodniej. A to ważne, gdy w planie są jeszcze dwa inne rodzaje ciastek, bułeczki i sernik do wykończenia...

Ciasteczka kawowe z orzechami laskowymi


Składniki:
(na 35-40 sztuk)

  • 250 g mąki pszennej
  • 150 g zimnego masła
  • 100 g cukru
  • 3 łyżki mocnej, ostudzonej kawy
  • 1 jajko
  • 80 g płatków orzechów laskowych
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Mąkę przesiać z proszkiem, wymieszać z cukrem, cukrem waniliowym i orzechami. Dodać pokrojone w kostkę masło, rozetrzeć palcami. Wbić jajko i wlać kawę, szybko zagnieść ciasto.
Z ciasta uformować kiełbaskę o średnicy 4-5 cm, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić w lodówce przez minimum 30 minut.

Ciasto odwinąć w formy, kroić na plasterki grubości około 5 mm, układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując odstępy.

Piec w 180 st. C. przez 12-14 minut, aż się lekko zezłocą.
Ostudzić na kratce.

Smacznego!

Przepis oczywiście dodaję do akcji Ani:

19 komentarzy:

  1. Zabawne przejęzyczenie :)
    Ciasteczka muszą być przepyszne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Smaczne ciasteczka i gratuluję Ci wytrwałość do języka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaale ciasteczka. Poczułam się świątecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabawna historia a ciasteczka do chrupania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieważny kształt, na pewno tak samo pyszne! No duński łatwy nie jest, znam go ze słyszenia :) powodzenia na obczyźnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabawne są pomyłki językowe, ale na pewno nie dla autora;-) Pyszne ciastka. Zapisałam do zrobienia:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. jak ja to znam! nigdy sie nie naucze roznic miedzy samogloskami, i kiedys z dlugiej kolejki zrobilam dluga krowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejka i krowa to już klasyka ;)
      A próbowałaś kiedyś kupić "babę" zamiast kurczaka...? ;)

      Usuń
  8. Jeszcze zabawniejsze wpadki językowe zdarzają się, gdy cudzoziemcy próbują mówić po polsku :) A ciasteczka do schrupania! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja myślę, że te renifery z butelkami to nie byłby taki zły pomysł... :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mniam! Rewelacja ciasteczka! A jakie wyjdą bez masła? Probowałaś je tak przygotować? Może ja spróbuję...? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez masła? Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc. Z margaryną to już nie będzie to samo, a nie wiem, czy wyszłyby na przykład na oleju kokosowym, bo nigdy nie próbowałam...

      Usuń
  11. Na pewno bez masła smak będzie inny, można też tłuszcz zastąpić serkiem takim zwykłym białym. Ale wtedy trzeba dać więcej no orzechów żeby zdominowały smak.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo ta kawa z orzechami brzmi bardzo kusząco, koniecznie muszę wypróbować Twój przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejne wspaniałe ciasteczka w mojej akcji. Dziękuję :) Świetna historia. Musiała być naprawdę kupa śmiechu.

    OdpowiedzUsuń