Pierwszy listopada...
W Polsce to taki poważny dzień. Odwiedzamy spowite mgłą, rozświetlone światłem zniczy cmentarze. Z Rodzicami zawsze kupowaliśmy jeden więcej, niż należało, i stawialiśmy go na grobie, o którym wszyscy już zapomnieli. Każdemu zmarłemu należy się w ten wieczór odrobina ciepła...
Grobów, nad którymi trzeba pochylić głowy, ciągle przybywa. Na początku były to praciotki i wujkowie, których nigdy nie poznałam, albo zupełnie nie pamiętałam. Opowieści o nich powoli już zamieniały się w legendy; Rodzice opowiadali je z nostalgicznymi spojrzeniami, zapatrzeni w przeszłość. Z niepokojem zauważyłam, że pewnego roku odwiedziliśmy grób prababci, którą przecież znałam doskonale; jako dzieci razem z kuzynką bawiłyśmy się jej koralami. Później pod zimną, marmurową płytą zapadł w ostatni sen mój Dziadek. Od tej pory pierwszy listopada zupełnie zmienił dla mnie swój charakter. To nie był już tylko trochę straszny, a trochę urokliwy wieczór, kończący się gorącą herbatą i ciastem u Babci. To emocje, które co roku powracają z niewiarygodną siłą; wspomnienia, które nagle postanawiają o sobie przypomnieć. Malują moją twarz uśmiechem przez łzy; jak to jest, że po tylu latach można nadal tęsknić...?
Dzisiaj mam dwa Was ciasto zupełnie wyjątkowe. Przepis znalazłam w magazynie Bage og sylte, nr 3/2016, i od razu zwrócił na siebie moją uwagę dodatkiem puree z kasztanów. To taki ciągle jeszcze ekskluzywny składnik, niecodzienny. To kupne jest dość słodkie; twórcy przepisu wzięli to pod uwagę, i w składnikach nie ma już dodatkowe cukru. Jest za to czekolada, która w połączeniu z kasztanami zyskuje niebagatelny, oryginalny smak. Tak naprawdę ciężko powiedzieć, czy to ciasto kasztanowe z czekoladą, czy czekoladowe z kasztanami...
Ma ciekawą, mazistą konsystencję; jest naprawdę wyjątkowe. Smakuje obłędnie lekko podgrzane, z kulką lodów waniliowych. Poza tym świetnie się nada dla alergików, bo nie ma w nim ani mąki, ani mleka.
Ciasto kasztanowo-czekoladowe
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20 cm)
- 4 jajka
- 125 g masła
- 100 g ciemnej czekolady (58%)
- 500 g kremu z kasztanów
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 1/4 łyżeczki soli
Czekoladę z masłem rozpuścić w kąpieli wodnej, przestudzić. Dodać krem kasztanowy, wymieszać. Wbić żółtka, wlać ekstrakt, połączyć.
Białka ubić na sztywną pianę z solą, partiami dodawać do ciasta, delikatnie mieszając.
Ciasto przełożyć do wysmarowanej masłem formy.
Piec w 180 st. c. przez 45 minut.
Ostudzić w formie.
Smacznego!
W Danii pierwszy listopada to urodziny mamy C.
Ani mniej, ani więcej.
hmm,ale pyszności. Aż poczułam jego zapach ;)
OdpowiedzUsuńprzepysznie wyglada ;)
OdpowiedzUsuńchętnie bym spróbowała:)
OdpowiedzUsuńWygląda świetnie!
OdpowiedzUsuńAle mi smaka narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńCudownie wygląda! :) Kocham takie kasztanowe, oryginalne ciasta. Zapraszam na zupę dyniową curry! :) https://jaglusia.wordpress.com/2016/11/02/zupa-curry-z-krewetkami-i-dynia/
OdpowiedzUsuńPrzrpis egzotyczny i ciasto na pewno smaczne. My tak lubimy pieczone kasztany, że na purre zawsze zbraknie.
OdpowiedzUsuńChyba się skuszę,a kasztany są bardzo popularne - zależy od miejsca,w którym się mieszka.
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak te kasztany smakują
OdpowiedzUsuńZa tymi których kochaliśmy zawsze będziemy tęsknić, bez względu ile lat upłynie od ich odejścia. Najważniejsze to pielęgnować o nich pamięć i, jak to ładnie ujęłaś, uśmiechać się przez łzy.
OdpowiedzUsuńA ciasto wyszło wspaniałe, chętnie zjadłabym kawałek:)
Brzmi świetnie. Dzisiaj zapatrzyłam się na przecier kasztanowy w Lidlu - warto zatem kupić!
OdpowiedzUsuńKup koniecznie! :)
UsuńBardzo ciekawa jestem smaku ciacha :) wygląda pysznie.
OdpowiedzUsuńCiasto czekoladowe wygląda super, chociaż za kremem kasztanowym nie przepadam :) Przyznaję jednak, że w duecie z czekoladą jeszcze nie próbowałam, więc może się jeszcze przekonam do kasztanów.
OdpowiedzUsuńPost wzruszający i nostalgiczny, że i mnie się udziela.
Gdy byłam dzieckiem 1.11 był dniem wesołym (dniem spotkań z kuzynostwem), było tak dopóki nie zaczęłam 'odwiedzać' na cmentarzu osób, których dotyk, głos, spojrzenie i bliskość znałam.
Pozdrawiam ciepło
Rwelacja! Super, że podrasowałaś go czekoladą!
OdpowiedzUsuńJa w swojej książce na serniki zamieściłam przepis na sernik kasztanowy z czekoladą i chilli. Sam krem kasztanowy musi być czymś jeszcze wzmocniony ;)
Pozdrawiam Cię!
Ciasto wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPotrzebuje czekoladownika w tym momencie :( boooo ;;) piekny twoj ;)
OdpowiedzUsuń