Gdy byłam dzieckiem, Inka i kawa zbożowa były synonimami. Nie wiem, czy to dlatego, że Inka była jedyną kawą zbożową dostępną na rynku, a może po prostu była najlepsza...? W każdym razie to właśnie ją Mama kupowała i parzyła dla mnie i Młodej, gdy domagałyśmy się kawy pitej przecież tylko przez dorosłych.
Oczywiście, jak zwykle musiałam stawać okoniem. Podczas gdy moja Siostra z lubością wypijała kawkę z mleczkiem, jak Mamusia, ja kręciłam nosem i decydowałam się jednak na herbatę. Komu bowiem spieszno do dorosłości, skoro smakuje tak dziwnie...?
Przez długie lata kawy nie pijałam. Ot tak, od wielkiego święta; czasem ją we mnie wręcz wmuszano. Herbat za to miałam w domu bez liku, i to nimi poiłam swoich gości. Gdy na studiach znajomi przed sesją wspomagali się hektolitrami czarnego jak smoła napoju, ja ciągle popijałam herbatkę, patrząc na nich z politowaniem.
Dzisiaj nadal kawy pijam niewiele, ale za to przeprosiłam się z Inką. Kupiłam ot tak, na próbę, bo wpadła mi w oko w polskim sklepie. Smak już niemal zapomniany, stwierdziłam więc, że warto go sobie odświeżyć. Okazało się, że jej charakterystyczny, lekko słodki smak wprost idealnie wpasowuje się w moje podniebienie! I choć nadal to herbata jest moim ulubionym napojem, kilka razy w tygodniu zaparzam sobie kawę zbożową i piję ją z dodatkiem mleka (jak Mamusia).
Tym razem postanowiłam ją sobie nieco urozmaicić. Oprócz spienionego mleka i odrobiny amaretto dla rozgrzania w ten zimny, listopadowy wieczór, na wierzch dodałam przygotowane poprzedniego dnia palone migdały. Nadały kawie dodatkowej słodyczy i chrupiących niespodzianek, które zatopiły się w lekkiej jak puch pianie z mleka. Wyszło naprawdę pysznie i jestem pewna, że taką kawkę będę popijała aż do Świąt.
A Wy? Pamiętacie jeszcze Inkę...?
Składniki:
(na 1 porcję)
- 2 łyżeczki Inki klasycznej
- 200 ml wrzątku
- 1 łyżka amaretto
- 65 ml mleka
- 3 palone migdały
Kawę zalać wrzątkiem, wymieszać.
Mleko podgrzać do temperatury 65 st. C., spienić.
Do kawy dodać amaretto, wymieszać. Na wierzch wylać spienione mleko, posypać posiekanymi migdałami.
Smacznego!
Przepis bierze udział w inkowym konkursie:
Poproszę na śniadanie! Dziś obawiam się, że już limit wyczerpałam :D
OdpowiedzUsuńPs. Cudna szklaneczka!
ale pycha:)
OdpowiedzUsuńDobra kawka jest wręcz wskazana każdego dnia :)
OdpowiedzUsuńKocham inkę już dawno zasąpiłem zwykłą kawę na zbożową :)
OdpowiedzUsuńOdświeżyłaś mi wspomnienia z innej epoki! Muszę spróbować, bo też jestem po stronie herbaty, a zwykłej kawy nie lubię i mi nie służy. Czasami jednak ma się ochotę na urozmaicenie! Moim ulubionym napojem w dzieciństwie były kakao i bawarka :) Pozdrawiam! Lisia Kita z Places and Plants
OdpowiedzUsuńAle ładnie i smacznie to wygląda. Rzadko piję kawę zbożową, bo nie mam okazji, ale na Twoją być się skusiła.
OdpowiedzUsuńglodnapolka.pl
Bardzo ciekawy pomysł :)
OdpowiedzUsuńPysznie! Pamiętam Inkę z dzieciństwa i chyba muszę spróbować bo tyle nowych smaków tam proponują ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam amaretto,ale czy znajdę kawę inkę? Dobrze ,że czekam na.paczkę z Polski, może jeszcze dopiszę do listy zakupów.
OdpowiedzUsuń