poniedziałek, 7 listopada 2016

Jedliście kiedyś geranium...? Panna cotta

Nie szuraj nogami! - powtarzała mi do znudzenia Babcia. Dziewczynkom nie wypada - dodawała, jakby to miało pomóc. A czy to znaczy, że chłopcom wypada? I w ogóle dlaczego to właśnie dziewczynkom ogranicza się te najprzyjemniejsze zabawy, przy których można się porządnie wybrudzić i pozdzierać kolana?

Dziś mi już nikt nie mówi, że mam nie szurać. Nie szuram zresztą - nie na co dzień. Gdy jednak przychodzi jesień, a chodniki i ścieżki w parku pokrywają dywany suchych liści, zupełnie zapominam o przestrogach babci (a może nawet trochę im na przekór), i szuram z zapamiętaniem. Ciężko zresztą nie szurać, gdy brodzi się w szeleszczącym morzu aż po kostki. Ten dźwięk zawsze wprawia mnie w lepszy humor - oznacza bowiem pogodny dzień i powrót do beztroskich spacerów z dzieciństwa. 
Czasem tak dobrze jest się zapomnieć...

Ten deser to też już wspomnienie. Nie mam pojęcia, jakim cudem przepis uchował się przed publikacją aż do dzisiaj. 
Geranium znalazłam w moim tajemniczym ogrodzie, i od razu nabrałam ochoty na przygotowanie czegoś z jego dodatkiem. Padło na pannę cottę - deser prosty i uniwersalny, gdzie to właśnie dodatki bez problemu mogą grać pierwsze skrzypce. Nie bez znaczenia był fakt, że akurat potrzebowałam deseru bezglutenowego, a nie miałam czasu wymyślać bardziej skomplikowanych ciast.
Żeby nie było nudno, dodałam na wierzch kwaskowaty mus porzeczkowy. Następnym razem zamiast białych, użyłabym porzeczek czarnych - dla kontrastu kolorystycznego. Tutaj bowiem ciekawa, ukośna linia między masami gubi się w pastelowych barwach.

Niemniej deser wyszedł wyśmienity. Nieoczywisty, delikatny smak geranium sprawia, że goście zaczynają się głowić, co to właściwie jest. Całość jest lekka i kremowa, i choć porcje wyszły mi raczej słuszne (spokojnie wystarczy na osiem), to zawartość szklanek zniknęła bez problemów.
Cudowne wspomnienie lata...

Panna cotta z geranium z musem porzeczkowym


Składniki:
(na 6-8 porcji)

panna cotta:
  • 500 ml mleka
  • 500 ml kremówki (38%)
  • 10 liści geranium
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • 100 g cukru
  • 5 listków żelatyny

mus porzeczkowy:
  • 200 g białych porzeczek ze słoika (razem z sokiem) lub 170 g białych porzeczek i 30 g cukru
  • 3 listki żelatyny
  • 350 ml śmietany kremówki (38%)
  • 1 białko
  • 40 g cukru

dodatkowo:
  • 100 ml śmietany kremówki (38%)
  • czarne porzeczki
  • maliny

Przygotować pannę cottę:
Mleko, kremówkę, geranium, skórkę z cytryny i cukier zagotować. Zdjąć garnuszek z palnika, odstawić pod przykryciem na 2-3 godziny. 

Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Kremówkę z mlekiem zagotować raz jeszcze, przecedzić. Dodać odciśniętą żelatynę, dokładnie wymieszać. Przestudzić.
Masę przelać do szklanek, ustawić je w lodówce przechylone, oparte o kuchenne ściereczki, aż masa całkowicie zastygnie.

Przygotować mus:
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Porzeczki z cukrem zagotować, gotować na niewielkiej mocy palnika kilka minut, aż cukier się rozpuści.
Porzeczki ze słoika podgrzać.
Owoce przetrzeć przez sitko; do masy dodać odciśniętą żelatynę, dokładnie wymieszać. Przestudzić.
Kremówkę ubić na sztywno.
Białko ubić, pod koniec partiami dodając cukier.

Do letnich owoców dodać najpierw kremówkę, delikatnie mieszając łyżką, a następnie ubitą bezę. Delikatnie połączyć.
Mus wylać na pannę cottę, wstawić do lodówki i schłodzić przez 2-3 godziny.

Przed podaniem ubić pozostała kremówkę, udekorować nią desery. Na wierzchu ułożyć owoce.

Smacznego!


Tak właściwie, to wspominając ten deser, naszła mnie ochota na listopadową wersję panny cotty. Jakieś sugestie...?

12 komentarzy:

  1. Mmmmm, z geranium... interesuje. Ps ja też lubię szurać nogami wśród liści.pozdrowienia miłego tygodnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pamiętam, że moja babcia wsadzała sobie geranium do ucha jak ją bolało :P

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet nie sądziłam,że geranium można jeść, dla mnie to nowość, ciekawa nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pomysłowy i piękny deser! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mniam! Panna cotta wygląda świetnie. Geranium jeszcze nigdy nie jadłam, ale mogę to nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki ładny ten deser! Na pewno jest pyszny.:)

    Dziewczynki to ogólnie miały (niekiedy wciąż mają)przechlapane. Mnie zawsze wkurzały, że babcia mnie upomina, że DZIEWCZYNKA nie może mieć takiego bałaganu w pokoju. No jak to, a chłopak może? :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacja, świetny deser, pierwszy raz się spotykam z geranium ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może dyniowa lub kasztanowa? Kasztanowo-dyniowa? ;) Uwielbiam dzikie miejsca, gdzie można nazbierać zapomniane i niedoceniane dary natury jak np. pokrzywa (czy próbowałaś Tort pokrzywowy? :)) I wszystko wówczas staje się takie nieoczywiste... Uwielbiam to! Miłego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, zapach geranium jest niepowtarzalny i pasuje do deseru. A co do szurania, to chyba w liściach można : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy jadłam geranium...? Uwielbiam je :) ten zapach i smak! Najczęściej wrzucam listki do herbaty ale w deserach, syropach też jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe, czy bym rozpoznała tak znienacka, bo przecież znam smak pachnącej pelargonii. Jest tak nieoczywisty i odświeżający w kuchni, że niech się trawa cytrynowa schowa. ;)

    OdpowiedzUsuń