Dzisiaj, tak jak obiecałam, przepis na moją najnowszą miłość.
Kto mnie trochę zna lub czyta bloga nieco uważniej ten wie, że za wszelkiej maści curdami przepadam. Nie będę po raz kolejny pisać o ich cudownie aksamitnej, budyniowej konsystencji, intensywnie owocowym smaku i pięknych barwach. Dobrze wiecie, że nadają się do wielu rzeczy - do naleśników, ciast i ciasteczek, bo można nimi przekładać blaty ciast, ale też zapiekać je na przykład na kruchych spodach.
Tym razem rozszalałam się na całego, bo przygotowałam curd zupełnie wyjątkowy. Na blogu nie tak dawno prezentowałam Wam przepis na curd z dyni, który mnie zachwycił. Na jego bazie przygotowałam curd z marchewki, bo akurat kilka nieszczęsnych okazów czekało, aż się nad nimi zlituję. Wyszło coś obłędnie pysznego, i musiałam powstrzymywać się całą siłą woli, żeby nie wyjść wszystkiego od razu. Curd bowiem wyszedł mocno cytrynowy, słodko-kwaśny, dzięki czemu idealnie zgrał się ze słodkimi makaronikami. Imbirowa nuta rozgrzewa, marchewka nadaje mu pięknego, intensywnego koloru i delikatnej, marchewkowej słodyczy. Można go robić cały rok, bo składniki są łatwo dostępne i niedrogie.
Czy jest jeszcze ktoś, kogo nie skusiłam...?
Curd marchewkowo-cytrynowy z imbirem
Składniki:
(na 350 g curdu)
- 200 g marchewek
- skórka otarta z 1 cytryny
- sok wyciśnięty z 1 cytryny
- 80 g cukru
- 3 żółtka
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1,5 cm kawałek świeżego imbiru
- 1 łyżeczka imbiru w proszku
Marchewki pokroić w kostkę, ugotować do miękkości. Ostudzić, zmiksować na gładką masę.
W garnku rozpuscić masło, dodać cukier, skórkę i sok z cytryny oraz suszony i świeży, starty na tarce o drobnych oczkach, imbir. Gdy cukier się rozpuści, wbijać po jednym żółtku, intensywnie mieszając. Dodać puree z marchewki, a na końcu mąkę. Gotować, aż masa osiągnie konsystencję budyniu.
Zdjąć z palnika, przestudzić i przetrzeć przez sitko. Odstawić do całkowitego ostudzenia.
Smacznego!
Pogoda mnie dobija. Jest tak szaro i ciemno cały dzień, że mogłabym tylko spać i spać...
wygląda wspaniale :) skusiłaś mnie , pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńPIEKNIE! I SMACZNIE! ;-)))))))))
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO SIEBIE W WOLNEJ CHWILI NA SMYKWKUCHNI.BLOGSPOT.COM
mmmm curdy są cudowne, ten marchewkowy musi być obłędny :-)
OdpowiedzUsuńFajny przepis! Dużo słońca życzę! :)
OdpowiedzUsuńa to ciekawy przepis - jak wspomniałaś o budyniowej konsystencji spodziewałam się mleka, a tu ani kropli!
OdpowiedzUsuńCurd z marchewki-jestem zakochana od pierwszego wejrzenia. Teraz czas na próbowanie ;)
OdpowiedzUsuńBo ta jesień taka jakaś... Curd super, jeszcze z dodatkiem imbiru... mniam!
OdpowiedzUsuńTakiego curdu jeszcze nie widziałam, ale już sama nazwa woła "tak, jestem pyszny!": ))
OdpowiedzUsuńo jaki fajny pomysł, na wytrwanie nie robiłam jeszcze curd:)
OdpowiedzUsuńJa też nie :)
UsuńAle może czas najwyższy spróbować...? :)
Ciekawy pomysł! Lubię curd, muszę spróbować takiego z marchewki :)
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana wszystkim co z marchewki bo..... mam cały wór marchwi do zużycia :))) curd wygląda pyyyysznie....
OdpowiedzUsuńZdrowe i jak zachęcająco wygląda :)
OdpowiedzUsuńdaj znać jak topinambur i podeślij zdjęcie! :)
OdpowiedzUsuńPychota. Smacznie wygląda.
OdpowiedzUsuńmarchewkowy? Biorę! a właśnie dostałam od cioci kilka kg pięknej ekologicznej marchewki;)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł ,ja może zrobię z buraków ,bo to moja miłość szalona,he,he.
OdpowiedzUsuńCurdu jeszcze nie robiłem i może właśnie nadszedł ten czas :)
OdpowiedzUsuńŚwietny marchewkowy kremik, muszę koniecznie zapisać i wypróbować!
OdpowiedzUsuńNo to mnie zaskoczyłaś. Cytrynowy uwielbiam a tu jeszcze marchewka :-) spróbuję :-)
OdpowiedzUsuńwygląda świetnie :) akurat mam wór marchewki więc może się pokuszę :)
OdpowiedzUsuń