Dzisiaj był piękny dzień. Tyle słońca na raz to ja już dawno nie widziałam! I to nic, że trochę wiało i było raczej zimno niż ciepło. Promienie słoneczne dodają mi niesamowitej energii, od razu chce mi się więcej, niż tylko siedzieć pod kocem, czytać i pić gorącą herbatę. Zamiast, a raczej oprócz tego, wysprzątałam mieszkanie, i teraz pięknie pachnie zielonym, chemicznym jabłuszkiem. Trzeba tylko jeszcze okna umyć, ale to już C. obiecał, że się tym zajmie.
Co prawda na razie jest kontuzjowany, więc mycie okien zostawimy pewnie na ostatnią chwilę.
Wrócił ostatnio z pracy, pokazuje mi palec, a ja prawie odpłynęłam z wrażenia. Mój Tato kiedyś załatwił się podobnie talerzem - cały płat skóry wisiał, że tak powiem, na włosku. U C. to samo, tylko jeszcze pół paznokcia stracił. I ponieważ wypadek miał miejsce w pracy, od razu zabrali go na izbę przyjęć i potraktowali przeciwtężcowo. Co oznacza, że teraz przy prawej ręce boli go palec, a lewa jest obolała od zastrzyku. Aż mi go żal... A jak patrzę na ranę, właściwie to jak tylko o niej pomyślę, to aż mnie ciarki przechodzą.
Mimo wszystko jestem odważniejsza od Mamuni-laborantki, która pół życia ludziom krew pobierała i zastrzyki robiła. Jak pamiętnego wieczoru zobaczyła krew lejącą się z Taty, czym prędzej uciekła do pokoju i z bezpiecznej odległości mówiła mi, co mam robić. Tak Tacie palec obandażowałam, że wszystko się trochę krzywo zrosło, ale on nigdy nie narzekał. Na szczęście mężczyznom blizny dodają uroku. C. za jakiś czas będzie się mógł szczycić kolejną; póki co dzielnie zmieniam mu opatrunki, choć nogi pode mną miękną.
Dobrze, dość tych krwawych opowieści (C. trochę się spóźnił, byłyby idealne na Halloween), przejdźmy do słodyczy. W końcu to najlepsze remedium na wszelkie bóle. Razem z Mirabelką i Mopsikiem przygotowałyśmy dla Was skandynawskie pyszności. Zapytałam C. co by zjadł, a on bez wahania odparł kanelstang. Mmm, aż mi ślinka pociekła... Kanelstang bowiem zdarzyło mi się jeść kilka razy, i muszę przyznać, że jest to dobroć nad dobrociami. Delikatne, cienko rozwałkowane ciasto drożdżowe wypełnione masą cynamonową i delikatnym budyniem waniliowym. Całość zwinięta w efektowny warkocz, prezentuje się zachwycająco. A smakuje jeszcze lepiej. Jeśli lubicie słynne, cynamonowe bułeczki, w tym wypieki zakochacie się bez pamięci, bo jest po prostu jeszcze lepszy! Koniecznie musicie spróbować.
Przepis znalazłam na duńskim blogu Bageglad i tylko nieznacznie zmieniłam (prawdziwa wanilia i te sprawy).
Cynamonowy warkocz z budyniem
Składniki:
(na 2 spore warkocze)
- 25 g świeżych drożdży
- 125 ml letniego mleka
- 50 g cukru
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka kardamonu
- 35 g masła
- 1 jajko
- 390 g mąki pszennej
budyń waniliowy:
- 3 żółtka
- 1 jajko
- 40 g cukru
- 30 g mąki pszennej
- 1 laska wanilii
- 400 ml mleka
nadzienie cynamonowe:
- 100 g miękkiego masła
- 100 g ciemnego brązowego cukru
- 3 łyżeczki cynamonu
dodatkowo:
- 1 jajko
lukier:
- 175 g cukru pudru
- 3 łyżki soku z cytryny
Masło rozpuścić i przestudzić.
Drożdże rozetrzeć z połową mleka. Dodać cukier, sól, kardamon, rozpuszczone masło i jajko, dokładnie połączyć. Partiami dodawać mąkę. Zagnieść gładkie ciasto, odstawić na 30-60 minut do wyrośnięcia.
W tym czasie przygotować budyń:
Laskę wanilii przeciąć na pół, wyskrobać ziarenka. Ziarenka i pusty strąk umieścić w rondelku, zalać mlekiem, zagotować, ostudzić. Wyjąć laskę wanilii.
Żółtka, jajko, cukier i przesianą mąkę roztrzepać w garnuszku na gładką masę. Podgrzewać, wlewając powoli mleko. Całość podgrzewać, cały czas mieszając, aż masa nabierze konsystencji gęstego budyniu.
Zdjąć z ognia, ostudzić.
Na nadzienie cynamonowe utrzeć masło z cukrem i cynamonem.
Wyrośnięte ciasto podzielić na pół. Połowę rozwałkować na wielkość blachy z piekarnika. Ciasto w myślach podzielić na trzy poziome pasy. Na środkowy wyłożyć połowę nadzienia cynamonowego, a na nie połowę budyniu. Ciasto po bokach poprzecinać na niezbyt szerokie paski. Zakładać je na nadzienie na zmianę z prawej i lewej strony. Przełożyć ciasto na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Tak samo postąpić z resztą ciasta i nadzienia.
Odstawić na 10-15 minut do wyrośnięcia.
Warkocze posmarować roztrzepanym jajkiem.
Piec w 180 st. C. przez 15-20 minut, aż nabiorą złotego koloru.
Ostudzić.
Warkocze posmarować lukrem z cukru pudru i soku z cytryny.
Smacznego!
miałam podobnie. rozcięłam sobie palec szkłem, krew sikała po ścianie. Mama zamknęła mnie w łazience i przed drzwi mówiła co mam robić, miałam 9 lat :)
OdpowiedzUsuńA warkocz porywam :)
Wygląda apetycznie, ciekawi mnie jaka jest w przekroju. :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie zwinęłaś ciasto, bardzo mi się podoba!: )
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńCo tam palec, jakie ciacho macie! Nieziemskie, zupełnie.
OdpowiedzUsuńJako 2-letnia dziewczynka załatwiłam sobie w ten sposób stopę... Uroki posiadania Taty-artysty - w łazience trzymał kuwetę z trawiącą się w żrących kwasach płytą do miedziorytu. Nie chciał, żebym się poparzyła chemią, więc przykrył kuwetę szybą. A ja niefortunnie wsunęłam swoją małą stópkę pod tą szybę tak, że połowa skóry z mojej małej stópki została na tejże szybie. Szpitala nie było, bo Mamulka nie chciała dziecku traumy na starsze lata przysporzyć, a ja dzięki temu nabrałam ogromnej wrażliwości na ból (nie mój, ja jestem jak kamikaze :> ).
OdpowiedzUsuńA ciastem idealnie trafiłaś w mój gust, tak mi się rozburczało w brzuchu jak czytałam, że aż chyba odwiedzę przyjaciółkę-lodówkę. I ciasto oczywiście zrobię !
Spadłaś mi z nieba tym przepisem, właśnie czegoś takiego dziś szukałam :)
OdpowiedzUsuńmmmmm moje smaki, oj moje smaki, zjadłabym!!
OdpowiedzUsuńPysznie :) Zapraszam również do akcji " Świąteczne Słodkości!". Chętnie zobaczyłabym takie ciasto na moim świątecznym stole :)
OdpowiedzUsuńhttp://zmiksowani.pl/akcje-kulinarne/swiateczne-slodkosci
Piękny warkocz!
OdpowiedzUsuńMoja mama też w wypadku straciła kawałek palca (a właściwie dwóch), to straszny ból :(
kradnę to ciacho, pysznie sie prezentuje :)
OdpowiedzUsuńja nawet nie patrzę w stronę rannych, bo to grozi kompromitującym omdleniem
jak miałam dzieci małe to przeżywałam prawdziwe horrory, kiedy trzeba było opatrywać rany :) moje dzieci na szczęście nie miały poważnych wypadków :))))
o rany... historia z palcem jest przerażająca!
OdpowiedzUsuńWarkocz niesamowity :)
Wygląda obłędnie. Pychota, aż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńJa nie moge patrzec na rany... Nogi mi sie zaraz robia jak" z gabki" :)) A taki warkocz to chetnie i ja bym zjadla mimo, ze nie jestem kontuzjowana :)
OdpowiedzUsuńwarkocz mniam mniam :-)
OdpowiedzUsuńpamiętam jak mąż miał wypadek - o ile nie rusza mnie widok krwi i można mnie szyć na żywca, jak zobaczyłam krew u niego wpadłam w panikę. chyba dlatego, że jest mi bliską osobą. zdrówka dla poszkodowanego!
Moje smaki zamknięte w jednym wypieku - czego chcieć więcej :)
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczny ten warkoczyk:)
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o opatrywanie ran i widok krwi: kiedyś też nie moglam patrzeć na rany, ale potem pewna sytuacja sprawiła, że przez jakiś czas było to codziennością:(
Wspaniały wypiek! Koniecznie do upieczenia!
OdpowiedzUsuńdrożdżowe, z cynamonem, z budyniem... pycha!
OdpowiedzUsuńa propos paluszków - stukam w klawisze jednym takim poranionym, bo wczoraj wycierałam nożyczki... jak się okazało, są ostrzejsze, niż myślałam;)
Prawdziwe cudo ,piękny warkocz.
OdpowiedzUsuńZapisuje przepis do wypróbowania:)
OdpowiedzUsuńMąż zobaczył, każe robić ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio oglądałam film o duńskiej kuchni i najlepszych restauracjach. Znacznie ie tym krajem zainteresowałam:)
OdpowiedzUsuńŚwietne ciacho! Uwielbiam cynamon, więc pożarła bym większość sama ;)
OdpowiedzUsuńSzybkiego gojenia życzę. Ja też jestem wrażliwa w takich tematach ;) Ciasto prezentuje się bardzo zacnie, może przygotuję je do kolejnej edycji akcji. Teraz mam trochę ograniczone warunki lokalowe i nie mogę zbytnio szaleć ;) Pamiętaj, aby dołączyć przepis do akcji do niedzieli :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam skandynawskie wypieki :p proste,pachnące korzennymi przyprawami lub wanilią i przede wszystkie mega apetyczne.Sprawdza się tu powiedzenie,że to co proste zazwyczaj jest najsmaczniejsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z lekko zmrożonego Podkarpacia :)
Ciasto ślicznie zaplecione, przepis bardzo mi się podoba, kurczę , kiedy ja to wszystko zrobię , co zapisuję? Żołądek jeden i ręce też tylko mam dwie, a doba niezmiennie ma 24 godziny.:)
OdpowiedzUsuńWygląda wspaniale i koniecznie muszę go upiec, bo tak jak piszesz lubię bułeczki cynamonowe itp. Pozdrowienia i życzenia zdrowia dla C.
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie !! Koniecznie muszę wypróbować. I dziękuję za odwiedziny mojego bloga :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMniam jakie pyszne ciasto :-) z chęcią bym zjadła kawałeczek :-) masakra - ja nie mogę patrzeć na takie rzeczy jak rany i inne takie :-) życzę szybkiego zagojenia :-)
OdpowiedzUsuńWow, jak pięknie spleciony ten warkocz! :)
OdpowiedzUsuńIdeał! *.*
Wygląda bardzo apetycznie!
Ale miałaś przygodę z tym palcem :) A co do wypieku - wygląda przepysznie. Uwielbiam cynamon, cynamonowe bułeczki także, a w tym wypieku jeszcze dodatkowo jest budyń - wybitnie coś dla mnie. Zrobię. Bo inaczej nie wytrzymam :)
OdpowiedzUsuńwygląda genialnie i do tego cynamon :) niebo w gębie! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPycha...dzisiaj będzie na imprezę andrzejkową jak znalazł:)
OdpowiedzUsuńKocham wszystko co ma w sobie cynamon i budyn A jesli chodzi o dzieciaki -jak córka sobie brodę rozciela i poszłam z nia na pogotowie to sama musiałam ja szyć bo nie dała do siebie podejść lekarzowi ^^ i to samo było ze zdjęciem szwów więc też czasem się nóżki pode mną ugiely :D
OdpowiedzUsuńPrzepysznie wygląda ! :-)
OdpowiedzUsuńMuszę Cię pochwalić, bo ślicznie to ciasto zaplotłaś! Muszę podpatrzeć... podkraść pomysł ;)
OdpowiedzUsuńZ odcinaniem lub rozwalaniem różnych części kończyn to ja mam praktykę:0 .. łącznie z dziurawieniem sobie stopy na wylot gwoździem:) .... tylko mi kurcze nikt nic na pocieszenie nie piekł:) .... a to drożdżowe cudo muszę upiec, skoro piszesz, że to dobroć nad dobrociami:)
OdpowiedzUsuńPrzy takich akcjach to serio można powirować, no ale czasem trzeba zachować zimną krew. A ciacho super fajne i już wiem, że je lubię :)
OdpowiedzUsuńWyglądają cudownie! Rozszalałaś się z tymi ciasteczkami :)
OdpowiedzUsuńWygląda super, muszę koniecznie wypróbować!
OdpowiedzUsuńlubie ciasta z budyniem a to do tego pieknie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńhm... smaczniutkie:):)
OdpowiedzUsuń